Prof. Bartoszewski ostro o Giertychu
O Romanie Giertychu rozmawiamy z prof. Władysławem Bartoszewskim. Zapytaliśmy profesora, czy kierowanie formacją wprowadzającą do życia publicznego rasistowskie elementy nie jest dla polityka na tyle dyskredytujące, by zakazać mu pełnienia ważnych funkcji. - Jeżeli o kimś dowodowo można powiedzieć, że przyczynił się do szerzenia i krzewienia nastrojów i poglądów antysemickich - jest w moim rozumieniu człowiekiem skompromitowanym - odpowiedział profesor.
06.09.2012 | aktual.: 18.09.2012 15:47
Czy Roman Giertych, występując w roli dyżurnego mecenasa Platformy, a teraz składając też pozew sądowy w imieniu syna premiera, zamierza wrócić do aktywnej polityki? Czy ma na to szanse?
– Ja nigdy nie byłem w żadnej partii politycznej. A pan Giertych jest uosobieniem pewnego myślenia politycznego i partyjnego. Nie mam żadnego stosunku do niego. Nie jestem mu bliski pod żadnym względem. Tak jak każdemu człowiekowi życzę mu, żeby się rozwijał. Nigdy nie brałem udziału w życiu partyjnym, a pan Giertych był partyjnym koalicjantem partii, w których ja też nie byłem i których również nie popierałem. Jest to dla mnie więc ziemia nieznana. Pan Giertych, o ile wiem, jest dobrym adwokatem. A dlaczego ludzie biorą dobrych adwokatów? Jak ja udaję się do adwokata, to nie pytam, czy on jest partyjny ani na kogo głosował, tylko czy on jest znawcą prawa cywilnego. Gdybym się miał rozwodzić, to interesowałbym się, czy jest specjalistą od spraw rozwodowych. Nie jestem kompetentny, by na ten temat się wypowiadać, choć ja akurat się do niego w żadnej sprawie osobiście nie zwracałem.
Pytanie tylko, czy człowiek, który zasłynął z tego, że kierował formacją wprowadzającą do życia publicznego różnego rodzaju ksenofobiczne i rasistowskie elementy nie powinien zostać na stałe wyłączony z życia publicznego?
– Uważam, że jeżeli o kimś dowodowo można powiedzieć, że przyczynił się do szerzenia i krzewienia nastrojów i poglądów antysemickich i ksenofobicznych lub sam je głosi, albo się przyczynia do głoszenia ich przez innych – jest w moim rozumieniu człowiekiem skompromitowanym. To jest tak, jakby ktoś, kto głosi ludożerstwo albo inne zboczenie był uznawany w życiu społecznym. Taki człowiek ma prawa obywatelskie, dopóki nie jest skazany prawomocnym wyrokiem, który by mu je odbierał. W tym sensie jego prawa nie są ograniczone. Ale pomiędzy prawami obywatelskimi i prawem do życia a działalnością publiczną, czyli do pewnego stopnia rolą reprezentatywną albo wzorcową jest w mojej opinii ogromny odstęp.
Czyli rozumiem, że taka osoba, choć ma prawa obywatelskie, powinna być na stałe wykluczona z życia publicznego?
– Uważam, że bardzo źle świadczy o każdym kraju, jeśli takie właśnie osoby z obciążeniem ksenofobicznym, nienawidzące narodowo, osobowo i wyznaniowo, odgrywają mniejszą czy większą rolę publiczną. Jestem wierzącym katolikiem, ale gdyby jakiś katolik występował z ambicjami inkwizycyjnymi wobec protestantów, to też bym powiedział, że to jest szaleniec i tego człowieka należy obserwować policyjnie i psychiatrycznie. Ja mam konsekwentny obraz świata i z tym mi łatwiej żyć.
Rozmawiała Katarzyna Jachowicz
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Jak mentor łysych narodowców wkupił się w łaski Donalda
W związku z publikacją tekstu "Prof. Bartoszewski ostro o Giertychu" (stanowiącego przedruk wywiadu opublikowanego w dzienniku "Fakt"), otrzymaliśmy pismo od Mec. Katarzyny Leder-Salgueiro - reprezentującej Romana Giertycha, zawierające wniosek o zamieszczenie sprostowania, bowiem Władysław Bartoszewski przedstawił wyjaśnienia w dzienniku "Polska The Times" oraz w portalu gazeta.pl, z których wynikało, że jego wypowiedź miała charakter jedynie ogólny i w żadnym wypadku nie odnosiła się do osoby Romana Giertycha.