Proces ws. Magdalenki odroczony
Do 12 października Sąd Okręgowy w Warszawie
odroczył proces w sprawie policyjnej akcji w Magdalence.
W czwartek przed sądem kontynuowany był proces trojga policjantów oskarżonych o nieprawidłowości podczas policyjnej akcji zatrzymania bandytów w 2003 roku. Zginęło wtedy dwóch funkcjonariuszy, a 16 zostało rannych.
Wyjaśnienia składał były zastępca komendanta stołecznego policji 51-letni Jan P.. Rano na pytania sądu odpowiadała Grażyna Biskupska, była naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji oraz 45-letni Jakub Jałoszyński, były dowódca pododdziału antyterrorystów. Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do winy. Grozi im do 8 lat pozbawienia wolności.
Grażyna Biskupska podczas pierwszej rozprawy nie przyznała się do zarzucanych jej czynów. Twierdziła, że jest niewinna. Ta część procesu, ze względu na sprawy objęte tajemnicą służbową, toczyła się z wyłączeniem jawności.
Jakub Jałoszyński zeznał, że policyjna akcja w Magdalence przygotowana była prawidłowo. Jałoszyński zakończył w czwartek składanie wyjaśnień przed Sądem Okręgowym w Warszawie w procesie ws. policyjnej akcji w Magdalence. Część wyjaśnień Jałoszński składał w trybie tajnym.
Natomiast w części jawnej, powołując się na swoje 20-letnie doświadczenie w oddziałach antyterrorystycznych, Jałoszyński powiedział, że bomba, która raniła i zabiła policjantów, była niemożliwa do wykrycia. Dodał, że to nie on zajmował się planowaniem akcji, lecz robił to dowódca grupy szturmowej antyterrorystów, a on prowadził nad akcją nadzór, lecz nie ingerował w nią.
W drugim dniu procesu wyjaśnienia składał również były zastępca komendanta stołecznego policji Jan P., jeden z oskarżonych w procesie.
W części jawnej procesu przed Sądem Okręgowym w Warszawie Jan P. powiedział, że 4 marca 2003 roku został telefonicznie poinformowany przez Grażynę Biskupską, ówczesną naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym KSP, o tym, że prawdopodobnie ustalono miejsce pobytu groźnych przestępców - Igora Pikusa i Roberta Cieślaka. Dzień później Biskupska, również telefonicznie, poinformowała go, że w nocy na terenie posesji w Magdalence dwóch antyterrorystów, ubezpieczanych przez strzelców wyborowych, przeprowadziło zwiad oraz, że przygotowywana jest akcja zatrzymania Pikusa i Cieślaka.
Drugą część wyjaśnień Jan P. składa z wyłączeniem klauzuli jawności.
Oficerom policji grozi do 8 lat więzienia. Wszyscy nie przyznają się do winy. Przed sądem odpowiadają z wolnej stopy. Ich adwokaci twierdzą, że zarzuty są absurdalne, a sprawa powinna być umorzona.