Proces ws. Grudnia`70 - koniec pierwszej rozprawy
(PAP/Tomasz Gzell)
We wtorek po południu zakończyła się rozprawa we wznowionym procesie oskarżonych o masakrę robotników Wybrzeża w grudniu 1970 roku. Generał Wojciech Jaruzelski nie przyznaje się do winy; jest zdania, że dokumenty oskarżycieli są pełne luk, błędów i manipulacji. W środę ma dokończyć odczytywanie wyjaśnień.
Dwa tygodnie temu Sąd Okręgowy w Warszawie uznał zasadność wniosku złożonego przez pięciu spośród siedmiu oskarżonych i wznowił proces. Wynika to z przepisu, że jeśli przerwa między kolejnymi rozprawami trwa dłużej niż 35 dni to sąd, na wniosek którejkolwiek ze stron, musi rozpocząć proces od nowa.
Ostatnia rozprawa odbyła się w połowie listopada ubiegłego roku. Przyczyną tak długiej przerwy była choroba przewodniczącego składu sędziowskiego. Kontynuacji procesu nie sprzeciwiali się tylko generał Jaruzelski i były wicepremier PRL Stanisław Kociołek, którzy składali już przed sądem wyjaśnienia. Jaruzelski oświadczył wówczas, że jego odporność na oskarżenia, pomówienia, preparaty, fabrykaty wyczerpuje się.
Proces ma ustalić kto ponosi odpowiedzialność za śmierć 44 osób, zabitych podczas tłumienia przez wojsko i milicję robotniczych protestów w Trójmieście przeciw drastycznym podwyżkom cen w grudniu 1970 roku.
Oskarżeni o sprawstwo kierownicze masakry robotników Wybrzeża to: 78-letni dziś generał Wojciech Jaruzelski - ówczesny szef MON, Stanisław Kociołek - ówczesny wicepremier, generał Tadeusz Tuczapski - były wiceszef MON, oraz dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty.
Decyzję o użyciu broni wydał nieżyjący już szef PZPR Władysław Gomułka. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności.
Do tej pory sąd wyłączył z procesu 5 oskarżonych spośród 12, tłumacząc to ich złym stanem zdrowia.
Żaden z pozostałych 7 oskarżonych nie przyznaje się do winy. Wszystkim grozi dożywocie. Odpowiadają z wolnej stopy. (PAP/IAR, and, ej)