Proces w sprawie okrutnego zabójstwa studenta
Przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się proces trzech młodych mężczyzn w wieku od 20 do 24 lat, oskarżonych o okrutne zabójstwo 21-letniego studenta z Głowna koło Łodzi. Całej trójce grozi kara dożywotniego więzienia.
29.01.2007 10:10
Sprawcy skatowali swoją ofiarę kijem bejsbolowym i kluczem samochodowym, zadając jej ponad 50 ran. Zmasakrowane zwłoki zakopali w lesie.
Oskarżeni to 20-letni Konrad Ł., 22-letni Krzysztof K. i 24-letni Łukasz J. Wszyscy są mieszkańcami Głowna i byli kolegami ofiary. Według prokuratury, morderstwo wcześniej zaplanowali. Dwaj z nich przyznali się do dokonania zbrodni; trzeci opisał swój udział w zdarzeniu, ale nie przyznaje się do zabójstwa.
Do zbrodni doszło w styczniu ub. roku. Zwłoki 21-letniego wówczas Piotra, studenta informatyki, znaleźli w okolicach Głowna myśliwi dokarmiający w lesie zwierzynę. Najpierw natrafili na ślady krwi na śniegu. Sądząc, że to ślad rannego zwierzęcia poszli tym tropem. Znaleźli śnieżną mogiłę, w której zakopano zmasakrowane zwłoki młodego mężczyzny.
Po identyfikacji okazało się, że to ciało 21-letniego studenta. Był on osobą spokojną i lubianą w swym środowisku. Policjanci sprawdzali wszystkie kontakty rodzinne, a także grono jego znajomych.
Oskarżeni to właśnie znajomi ofiary. W dniu zbrodni skontaktowali się telefonicznie z Piotrem proponując mu dorywczą pracę. 21-latek niczego nie podejrzewając chętnie się zgodził. Miał być zapasowym kierowcą w intratnym kursie. Cała czwórka pojechała samochodem. W okolicach Bratoszewic skręcili w głąb lasu. Tam zaatakowano studenta.
Jeden z oprawców prysnął mu gazem łzawiącym w twarz, drugi bił go kijem bejsbolowym. Piotr próbował uciekać; po kilkuset metrach sprawcy dogonili go i dalej katowali kijem i kopali po głowie i całym ciele. Bili tak mocno, że kij złamał się; wtedy postanowili dobić ofiarę ciężkim samochodowym kluczem do kół. Konrad Ł. bił po głowie 21-latka. Uderzał z całej siły, dopóki Piotr nie przestał dawać oznak życia. Później oprawcy zasypali go śniegiem i wrócili do domów; spalili poplamione krwią ubrania, telefon komórkowy ofiary i portfel. Uzgodnili też wspólne alibi.
Zatrzymano ich trzy dni po odkryciu zwłok. Podczas przesłuchań relacjonowali zdarzenia bez żadnych emocji. Zabezpieczono ich odzież, buty i telefony komórkowe. Znaleziono także fragment kija bejsbolowego i klucz samochodowy. Na narzędziach zbrodni i w samochodzie znaleziono ślady krwi i włosów, które jak potwierdziły ekspertyzy DNA - należały do ofiary. Biegli psychiatrzy stwierdzili, że cała trójka była poczytalna w chwili popełniania zbrodni.
Nie udało się ustalić jednoznacznych motywów zabójstwa. Oskarżeni podawali sprzeczne wersje. W ich wyjaśnieniach pojawia się sprawa rzekomego zlecenia zabójstwa od nieznajomego mężczyzny, a także długu - 150 zł - jaki ofiara miała być winna jednemu z mężczyzn.
Zbrodnia wstrząsnęła opinią publiczną; kilka dni po zatrzymaniu sprawców ulicami Głowna w marszu milczenia przeciwko przemocy przeszło tysiąc osób.