PolskaProces policjanta: strzelał do tygrysa, zabił lekarza

Proces policjanta: strzelał do tygrysa, zabił lekarza

Policjant oskarżony o śmiertelny postrzał weterynarza podczas obławy na tygrysa nie przyznaje się do winy. W warszawskim sądzie rejonowym rozpoczął się w czwartek proces w sprawie zabójstwa lekarza weterynarii, który brał udział w obławie na zbiegłego z cyrku tygrysa.

09.05.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29

Do tragedii doszło 14 marca 2000 r. Trzy tygrysy w niewyjaśnionych dotychczas okolicznościach wydostały się z klatek cyrku "Korona" na warszawskim Tarchominie. Dwa tygrysy schwytano od razu, trzeci wydostał się poza teren cyrku. Zwierzę krążyło po okolicy przez prawie dwie godziny. Na miejsce wysłano w radiowozach dwie załogi; wkrótce nadciągnęły posiłki. Jednocześnie, na własną rękę, obławę prowadziło kilkunastu pracowników cyrku.

Zeznający podczas śledztwa policjanci twierdzili, że szefowa cyrku, nie informując funkcjonariuszy, sprowadziła na teren obławy wyposażonego w broń pneumatyczną weterynarza Ryszarda K. Policjantom mówiła, że ich pomoc nie jest potrzebna.

Stacje telewizyjne pokazały potem, jak osaczone w lasku zwierzę wymyka się obławie. Tygrys przewrócił weterynarza i pobiegł dalej. Podnoszącego się 43-letniego mężczyznę trafiła w głowę kula, którą wystrzelił biegnący kilka metrów dalej policjant. Weterynarz zmarł w drodze do szpitala.

Na wniosek inspektoratu komendanta stołecznego policji wszczęto postępowania dyscyplinarne: wobec dowodzącego akcją komendanta komisariatu - za nieudolne kierowanie pościgiem; wobec dyżurnego komisariatu - za półtoragodzinną zwłokę w powiadomieniu pogotowia ratunkowego (podczas akcji nie było karetki) i wobec policjanta, który nieumyślnie śmiertelnie postrzelił weterynarza.

Dowodzący akcją został ukarany ostrzeżeniem. Naganą ukarano dyżurnego komisariatu, który zbyt późno powiadomił pogotowie. Przez trzy miesiące nie otrzymywał premii i nie mógł awansować.

Policjanta Krzysztofa S. prokuratura oskarżyła o przekroczenie uprawnień dotyczących użycia broni palnej - chodzi o to, że mężczyzna strzelał widząc, że w pobliżu zwierzęcia jest człowiek. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Śledztwo ustaliło, że strzelał nie tylko Krzysztof S. - łącznie wystrzelono 57 kul.(an, ck)

lekarzśmierćproces
Zobacz także
Komentarze (1)