Proces pilota śmigłowca Mi‑24 ws. katastrofy w Drawsku
Proces pilota, kapitana Zbigniewa B., oskarżonego o nieumyślne spowodowanie katastrofy śmigłowca Mi-24 podczas ćwiczeń na poligonie drawskim w 2003 r., rozpoczął się w środę przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Poznaniu.
Oskarżony przyznał się do winy. "Leciałem zbyt nisko i zapewne zbyt brawurowo" - powiedział, składając wyjaśnienia przed sądem.
Katastrofa śmigłowca Mi-24 D wydarzyła się 4 kwietnia 2003 r. w centrum poligonu drawskiego, podczas manewrów "Donośna Surma 2003" - największych od pięciu lat ćwiczeń polskich wojsk lądowych.
Dwaj z ośmiu lecących śmigłowcem żołnierzy zginęli na miejscu. Trzeci, w chwili wypadku znajdujący się w samochodzie, o który zahaczył śmigłowiec, zmarł po przewiezieniu do szpitala. Sześć innych osób zostało rannych.
Według prokuratury, pilot najpierw samowolnie zabrał na pokład śmigłowca kilka osób, potem - wbrew regulaminowi lotów -wykonywał ewolucje na zbyt niskiej wysokości. Maszyna śmigłami zahaczyła o stojący na poligonie samochód tarpan honker i spadła na ziemię. Samochód i śmigłowiec spłonęły.
Badająca przebieg katastrofy Komisja Badania Wypadków Lotniczych MON ustaliła, że śmigłowiec był sprawny, a pilot, lecąc na małej wysokości z dużymi przechyleniami, popełnił błąd w ocenie odległości maszyny do stojącego pojazdu wojskowego.
Pilot był członkiem specjalnej grupy pokazowej, która podczas wizyt ważnych gości na poligonach prezentowała skomplikowane manewry czterema śmigłowcami w bezpośredniej bliskości trybuny honorowej. Do zdarzenia doszło podczas jednego z treningów przed takim pokazem.
"W takich sytuacjach mobilizujemy się i czasami latamy zbyt brawurowo, ale, wiadomo, podczas wizyt ważnych gości każdy chce się pokazać" - powiedział przed sądem oskarżony.
Po złożeniu wyjaśnień Zbigniew B. wnioskował o wydanie wyroku skazującego oraz orzeczenie uzgodnionej kary.
"Oskarżony zaproponował dla siebie wyrok dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata, grzywnę 800 złotych i zakaz prowadzenia statków powietrznych na osiem lat" - poinformował sędzia prowadzący sprawę ppłk Krzysztof Mastalerz
Za spowodowanie katastrofy lotniczej, w której zginęli ludzie, grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia.