Proces o uznanie cudu za wstawiennictwem ks. Popiełuszki otwarty
Trzydzieści lat po śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, w podparyskim Creteil rozpoczął się proces o uznanie cudu za wstawiennictwem ogłoszonego w 2010 roku błogosławionym kapelana Solidarności.
Powołano komisję mającą zbadać przypisywane księdzu Popiełuszce cudowne uzdrowienie śmiertelnie chorego Francuza, Francois Audelana.
- Jeśli ta łaska pochodzi od Pana, przyjmujemy ją z pokorą, taką pokorą, z jaką ją przyjął sam uzdrowiony - orzekł biskup Creteil Michel Santier na zakończenie uroczystej mszy świętej z okazji powołania komisji badawczej w sprawie cudownego uzdrowienia mężczyzny za pośrednictwem modlitwy do błogosławionego księdza Popiełuszki. Odprawioną w klasztorze Sióstr Anuncjatek w Thiais pod Paryżem mszę koncelebrowało ok. 20 kapłanów.
Długo utrzymywane w tajemnicy przez lokalne władze kościelne uzdrowienie miało miejsce 14 września 2012 roku, w dniu urodzin ks. Popiełuszki. Chorujący od 11 lat na nietypową przewlekłą białaczkę szpikową 56-letni Audelan był już umierający, gdy nieprzytomny przyjmował tego dnia w szpitalu w Creteil sakrament namaszczenia chorych z rąk ks. Bernarda Briena.
- Sytuacja zdawała się przesądzona. Większość komórek była zaatakowana. Lekarze nie dawali już żadnej nadziei - wspomina siostra Rozalia z polskiego zakonu Michalitek, opiekująca się chorymi w szpitalu w Creteil. - Dzień przed wizytą księdza żona Francois, Chantal, wybrała zakład pogrzebowy, a nawet rzeczy, które miała włożyć do trumny - dodaje.
- Chantal nie widziała już sensu, by wzywać księdza - powiedziała siostra Rozalia. - Tak się jednak złożyło, że ksiądz Bernard był 14 września w szpitalu, udzielając sakramentu namaszczenia innej pacjentce. Poprosiłam księdza, by zajrzał do Francois - opowiadała.
64-letni ksiądz Brien, były handlowiec, cieszył się z otrzymanych święceń kapłańskich dopiero od kilku miesięcy, gdy znalazł przy łóżku szpitalnym Audelana. Wraz z siostrą Rozalią i żoną chorego odmówili wówczas we troje modlitwę, którą ksiądz zakończył prosząc o łaskę księdza Popiełuszkę.
- Po otrzymaniu święceń wybrałem się w podróż do Polski śladami Jana Pawła II - powiedział ksiądz Brien. - Tam opowiedziano mi historię Jerzego Popiełuszki. Udałem się na jego grób i gdy przyjrzałem się dokładniej, zobaczyłem, że urodziliśmy się tego samego dnia - 14 września 1947 roku. To było niesamowite odkrycie. Od tego momentu poczułem się bliżej związany z księdzem Popiełuszką - wspominał.
Podczas odmawiania modlitwy o uzdrowienie w dniu wspólnych urodzin z księdzem Popiełuszką, prośba o wstawiennictwo kapelana Solidarności wydawała się księdzu Brienowi oczywista. - Zakończyłem modlitwę słowami: Jerzy, dzisiaj są twoje i moje urodziny, jeśli możesz coś zrobić dla Francois, to proszę zrób. Dziś jest najlepszy moment - powiedział.
Następnego dnia około godziny 11 do chorego przyszła siostra Rozalia. Nie wiedziała, w jakim stanie będzie Francois. - Zapukałam, nie oczekując odpowiedzi, weszłam i stanęłam zdębiała. Puste łóżko. Pomyślałam, że to koniec, że na pewno zmarł - wspomina siostra Rozalia - po czym słyszę w łazience lejącą się wodę. Pytam: "Francois, czy to ty ?". Odpowiedział twierdząco i poprosił, bym wróciła za 20 minut. Gdy byłam z powrotem, czekał elegancko ubrany i przyjął komunię na stojąco. Jeszcze pytałam pielęgniarki na korytarzu, czy to rzeczywiście on - dodaje siostra.
Wyniki badań medycznych były jednoznaczne. Komórki rakowe zniknęły, pacjent wyzdrowiał. Choć siostra Rozalia powiadomiła księdza Briena o niezwykłym uzdrowieniu, środowisku kościelnemu zależało na zachowaniu dyskrecji. - By podobny cud mógł zostać uznany, uzdrowienie musi być całkowite, natychmiastowe i trwałe - wyjaśnia ksiądz Brien. - Dlatego chcieliśmy się najpierw upewnić, że Francois rzeczywiście wyzdrowiał.
Powołanie specjalnej komisji do zbadania wiarygodności cudu zdaje się jednak wskazywać, że wśród hierarchii kościelnej uzdrowienie Francois budzi już niewiele wątpliwości. - Gdybym takie wątpliwości miał, nie powoływałbym komisji - powiedział biskup Santier. - Choć cud ten musi być jeszcze potwierdzony, to sądzę że jest to znak Królestwa Bożego, że Bóg zmartwychwstał i żyje. Na pewno poruszy to serca wielu wiernych - mówi.
Powołana komisja przesłucha wszystkich świadków domniemanego cudu, po czym w ciągu kilku tygodni złoży raport w Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. - Później wszystko już w rękach papieża Franciszka - podsumował biskup Santier.