PolskaProces o nielegalny handel bronią

Proces o nielegalny handel bronią

Po raz trzeci przed Sądem Rejonowym w Gdańsku rozpoczął się proces w sprawie nielegalnego handlu bronią wartości ok. 4,5 mln dolarów, do krajów objętych embargiem ONZ.

12.02.2004 18:30

Proces został utajniony. Dziennikarze musieli opuścić salę sądową przed odczytaniem aktu oskarżenia. "Sąd postanowił wyłączyć jawność rozprawy w całości z uwagi na to, że w toku postępowania ujawnieniu podlegać będą okoliczności, które ze względu na ważny interes państwa powinny być zachowane w tajemnicy" - powiedział sędzia Rafał Strugała.

Proces toczy się po raz trzeci, gdyż poprzednie zostały przerwane z powodu najpierw śmierci ławnika, a później przewodniczącego składu sędziowskiego.

Sąd pod nowym przewodnictwem zwrócił następnie prokuraturze akt oskarżenia do uzupełnienia. Miało to związek z wnioskami o takiej treści jednego z oskarżonych i obrońcy, którzy powoływali się na publikację w "Rzeczpospospolitej" z 22 października 2002 r. Według gazety, są dowody na to, że za nielegalne operacje odpowiedzialni są oficerowie i współpracownicy wojskowych służb specjalnych. Ostatecznie, po odwołaniu złożonym przez prokuraturę, sąd wyższej instancji uznał, że ta nie musi poszerzać aktu oskarżenia.

Obecnie na ławie oskarżonych zasiada sześciu mężczyzn - Jerzy D. i Marek C., byli szefowie PHU "Cenrex", Janusz G., b. zastępca dyrektora "Cenrex", Zbigniew L., pracownik "Cenrex" oraz Edmund O., jedyny wspólnik PHZ "Steo", a także major Wojska Polskiego Krzysztof D. zatrudniony w przeszłości w firmie "Cenrex" i świadczący jednocześnie usługi na rzecz "Steo".

Mężczyźni oskarżeni są m.in o fałszowanie dokumentów, nielegalne dostawy broni, branie łapówek w wysokości 30 tys. dolarów od estońskich kontrahentów. Grozi im za to od trzech do 12 lat więzienia. Najwięcej zarzutów prokuratura postawiła uważanemu za mózg kontrabandy, b. dyrektorowi firmy "Cenrex" i jednocześnie konsultantowi spółki "Steo" - Jerzemu D.

Spółki "Cenrex" i "Steo" posiadając odpowiednie koncesje kupowały broń od MON i policji, które pozbywały się uzbrojenia z lat 50-tych, tzw. "pepesz" i pistoletów TT. Te ostatnie kupowano np. za ok. 25 dolarów, a sprzedawano za ok. 50 dolarów.

Odbiorcami odkupowanej z wojskowych i policyjnych magazynów broni miały być spółki działające na terenie Estonii, Łotwy, a także znany handlarz bronią i terrorysta pochodzenia arabskiego Monzer Al-Kassar.

Prokuratura twierdzi, że dzięki fałszerstwom w estońskich i łotewskich firmach amunicja i pistolety trafiały następnie do objętych embargiem ONZ Chorwacji i Somalii. Bronią posługiwały się także grupy przestępcze działające na terenie Rosji, Łotwy, Estonii, Niemiec, a także polscy bandyci.

Oskarżeni handlowali bronią w latach 1992-96. Z Polski "wyeksportowano" w tym czasie m.in. ponad 20 tys. pistoletów TT, kilkaset karabinów maszynowych kałasznikow, ok. 10 karabinków dla strzelców wyborowych, kilka tysięcy tzw. "pepesz", kilkaset sztuk granatników, pociski moździerzowe i kilka milionów sztuk amunicji.

Międzynarodową aferę wykryli estońscy celnicy w 1996 roku przechwytując na przejściu granicznym z Łotwą 1600 pistoletów TT. Śledztwo prowadziła Policja Bezpieczeństwa Republiki Estonii przy współudziale polskiego UOP.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)