Proces o masakrę z Grudnia'70 - przerwa do 3 stycznia
Do 3 stycznia, z powodu choroby sędziego,
przerwano warszawski proces w sprawie masakry robotników Wybrzeża
w grudniu 1970 r., w którym odpowiada m.in. gen. Wojciech
Jaruzelski. Ostatnia rozprawa w tym trwającym od października 2001
r. procesie odbyła się w listopadzie.
16.12.2006 | aktual.: 16.12.2006 09:28
Jak dowiedziała się PAP w źródłach sądowych, to kolejna tego typu przerwa spowodowana stanem zdrowiem sędziego Piotra Wachowicza - dla którego jest to jedyny proces, w którym uczestniczy.
W październiku tego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że nie będzie zmniejszenia liczby świadków w procesie - jak chciał prokurator. Sąd postanowił wtedy, że będzie można jednak ograniczyć się do odczytania zeznań tych świadków, którzy nie stawiliby się w sądzie.
Od października 2001 r. trwa przeniesiony z Gdańska proces o "sprawstwo kierownicze" masakry robotników Wybrzeża w 1970 r. Na ławie oskarżonych zasiadają: ówczesny szef MON gen. Wojciech Jaruzelski, wicepremier Stanisław Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski oraz trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących robotnicze protesty. Odpowiadają z wolnej stopy; formalnie grozi im nawet dożywocie.
Od pięciu lat trwają żmudne przesłuchania świadków - robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. Niektórzy się nie stawiają; wtedy sąd wzywa ich ponownie. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1110 osób. W 2004 r. sąd oddalił wniosek prok. Bogdana Szegdy, by ograniczyć ich liczbę do ok. 150. W czerwcu tego roku Szegda ponowił wniosek, by wezwać już tylko ok. 100 świadków - tak by proces mógł się wkrótce zakończyć. Dotychczas przesłuchano ok. 700 świadków.
Obrona sprzeciwiła się wnioskowi prokuratora, domagając się bezpośredniego przesłuchania przed sądem wszystkich pozostałych świadków. "Nie służy to przewlekaniu procesu, bo mój klient jest równie zainteresowany w szybkim zakończeniu procesu jak pan prokurator" - mówił adwokat Jaruzelskiego mec. Jan Borowicz.
Prok. Szegda - który uważa, że obrona zmierza do przewlekania procesu - nie wyklucza rezygnacji z niektórych świadków. Gdyby obrona była temu przeciwna, aby mogli być oni przesłuchani przez sąd, adwokaci musieliby wykazać tzw. tezę dowodową, czyli powód uzasadniający ich przesłuchanie - co wymagałoby żmudnej lektury kilkudziesięciu tomów akt sprawy.
Sąd na wniosek prokuratora zapytał o aktualny stan zdrowia pięciu oskarżonych, których już wcześniej wyłączono z procesu ze względu na stan zdrowia. Prokurator chce ich bowiem wezwać na świadków w tym procesie (chodzi m.in. o b. szefa MSW Kazimierza Świtałę).
12 grudnia 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Według oficjalnych danych, w grudniu 1970 r. na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto do odpowiedzialności za wydarzenia Grudnia'70. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r.
W 1995 r. do Sądu Wojewódzkiego w Gdańsku trafił akt oskarżenia przeciw 12 osobom. Żaden z oskarżonych nie zgodził się z zarzutami. Sąd w Gdańsku zebrał się po raz pierwszy w 1996 r., jednak proces długo nie mógł ruszyć z powodów formalnych. Na rozprawy m.in. nie stawiali się oskarżeni, tłumacząc się złym stanem zdrowia i podeszłym wiekiem. Gdański proces zaczął się w końcu w czerwcu 1998 r. W 1999 r. proces przeniesiono do Warszawy.