Proces mężczyzny oskarżonego o zabójstwo dziewczynki
Przed Sądem Okręgowym w Sieradzu dobiegł końca ponowny proces 27-letniego Roberta B., oskarżonego o zabójstwo przed ponad trzema laty 8-letniej Oli i znieważenie jej zwłok. Wyrok zostanie ogłoszony 12 stycznia.
Prokurator zażądał dla oskarżonego kary dożywotniego pozbawienia wolności. Obrońca i oskarżony wnieśli w czwartek o uniewinnienie.
Proces nie dał odpowiedzi na to, co stało się z dzieckiem. W tej sprawie nie ma dowodów, że doszło do zabójstwa i w dużej mierze opieramy się na domniemaniach i przypuszczeniach - powiedziała obrońca Roberta B. Anna Wolska-Głowacz.
Przed zamknięciem przewodu sądowego sędzia Marek Podwójniak uprzedził strony o możliwości zmiany kwalifikacji prawnej czynu z zabójstwa na nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynki. Proces miał charakter poszlakowy. Oskarżony nie przyznał się do zabójstwa.
Występujący w charakterze oskarżyciela posiłkowego ojciec Oli Waldemar Bielewski nie ma wątpliwości, że Robert B. jest winny śmierci dziecka. Ten człowiek jest winien morderstwa mojej córki, ale non-stop kluczy i oszukuje. Ja wiem doskonale, że zamordował moją córkę - powiedział przed sądem.
To drugi proces w tej sprawie. W kwietniu ubiegłego roku łódzki sąd apelacyjny uchylił wyrok sieradzkiego sądu, który zmienił kwalifikację prawną czynu i skazał mężczyznę na siedem lat więzienia za nieumyślne spowodowanie śmierci dziewczynki oraz znieważenie jej zwłok.
Ola zaginęła w czerwcu 2002 roku w miejscowości Biadaszki w Łódzkiem. Jej poszukiwania trwały kilka dni. Niemal rok po zaginięciu dziewczynki policja zatrzymała podejrzanego o dokonanie zbrodni mieszkańca Biadaszek Roberta B., znajomego rodziców dziecka. Według prokuratury, mężczyzna udusił dziewczynkę i zakopał ciało na polu; później spalił je w parowniku na terenie swojej posesji.
Podczas wizji lokalnej podejrzany wskazał miejsce, w którym początkowo ukrywał ciało dziewczynki. Do tego miejsca doprowadził również policyjny pies. Znaleziono tam ludzkie włosy z fragmentem skóry i spinkę Oli. Badania DNA potwierdziły, że były to włosy dziewczynki.
W trakcie śledztwa i przed sądem Robert B. wielokrotnie zmieniał wyjaśnienia; raz przyznawał się do uduszenia dziewczynki, to znów utrzymywał, że Ola zginęła przypadkowo czy, że wyjaśnienia wymuszali na nim policjanci.