PolskaProces Kaczyński-Wachowski od początku

Proces Kaczyński-Wachowski od początku

Mieczysław Wachowski to "wielokrotny przestępca" - powtórzył przed sądem prezydent stolicy Lech Kaczyński w rozpoczętym od nowa procesie, w którym jest on oskarżony w trybie prywatnym o zniesławienie przez byłego szefa gabinetu prezydenta Lecha Wałęsy. Wachowski zaprzeczył zarzutom.

03.02.2005 | aktual.: 03.02.2005 17:06

Proces, trwający od sierpnia 2004 r. przed warszawskim sądem rejonowym, musiał się rozpocząć od nowa z powodu choroby jednego z ławników, którego musiał zastąpić nowy. Prawo stanowi, że w takiej sytuacji cały proces musi zacząć się od nowa.

Rozgoryczony pełnomocnik Wachowskiego mec. Jerzy Porczyński powiedział dziennikarzom, że sąd mógł wydać wyrok na poprzedniej rozprawie, gdy jeszcze w składzie był ten ławnik. Mówiłem wtedy, że jeśli wyrok nie zapadnie wówczas, nie zapadnie jeszcze długo - dodał. Liczę na sprawiedliwy wyrok - mówił zaś Kaczyński.

W 2001 r. w Radiu Zet Lech Kaczyński twierdząco odpowiedział na pytanie, czy zgadza się ze swym bratem - Jarosławem, który nazwał Wachowskiego wielokrotnym przestępcą, a Wałęsie zarzucił, że dopuszczał się przestępstw. Wałęsa i Wachowski wytoczyli za to Kaczyńskiemu procesy karny i cywilny. Sprawę cywilną już wygrali, ale Kaczyński powiedział, że ich nie przeprosi - mimo wyroku Sądu Najwyższego z września 2004 r.

Jesienią 2004 r. w procesie karnym - w którym Kaczyńskiemu grozi do 2 lat więzienia - doszło do ugody; Kaczyński przeprosił Wałęsę, który wycofał oskarżenie. Zarazem Kaczyński zapowiedział, że woli się wycofać z życia politycznego, niż przeprosić "takiego człowieka jak Wachowski".

W czwartek Kaczyński ponownie nie przyznał się do zarzutu. W ponownych wyjaśnieniach oświadczył, że stwierdzenie, iż Wachowski to wielokrotny przestępca, jest prawdziwe.

Kaczyński wymieniał przed sądem - jak twierdził - przestępstwa Wachowskiego: "wyłudzenie domu w Gdyni za mniejszą cenę niż umówiona", "zabór części darów, które przychodziły do domu Wałęsów w 1982 r.", "działania w firmie wulkanizacyjnej z lat 80.", "wyłudzenie łapówki od krewnego pani Wałęsowej", "próba wyłudzenia od bogatego Amerykanina polskiego pochodzenia, gdy Wałęsa był już prezydentem". Kaczyński przytoczył także fakt, gdy w 1991 r. podczas wizyty prezydenta Wałęsy w Brukseli Wachowski miał wyrwać z rąk Kaczyńskiego tekst wystąpienia Wałęsy w NATO i wykreślić z niego zdania o wycofaniu wojsk radzieckich z Polski.

Kaczyński oświadczył, że Wachowski popełnił także czyny, o których nie może on mówić na jawnej rozprawie, wobec czego sąd utajnił tę część rozprawy. W poprzednim procesie Kaczyński sugerował też związek Wachowskiego ze sprawą ułaskawienia przestępcy "Słowika" oraz sprawą inwigilacji prawicy w początku lat 90.

Wachowski powiedział, że te zarzuty słyszy od Kaczyńskiego już kolejny raz i że są one nieprawdziwe. Co do sprawy z Brukseli, powiedział, że działał na polecenie Wałęsy, gdyż nie chciał on wygłaszać przygotowanego przez Kaczyńskiego (wówczas szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego) zdania "by NATO pomogło w wycofaniu wojsk radzieckich z Polski". Kaczyński przyjął te słowa swego przeciwnika śmiechem.

Proces odroczono do 14 marca.

Przegrana Kaczyńskiego w sprawie karnej mogłaby oznaczać dla niego utratę stanowiska prezydenta Warszawy. Ustawa o bezpośrednim wyborze prezydenta miasta stanowi, że wygaśnięcie mandatu prezydenta następuje m.in. w wyniku prawomocnego skazującego wyroku sądu za przestępstwo umyślne. Sprawa ta jednak nie ma jednoznacznej interpretacji - prawnicy dyskutują nad formalnościami, m.in. o tym, kto i w jakim trybie miałby stwierdzać wygaśnięcie mandatu prezydenta miasta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)