Problemy przez pytania w Sejmie. Prezes państwowego koncernu grozi posłom

Prezes Grupy Azoty w rozmowie z Radiem Szczecin nazwał posłów Platformy Obywatelskiej "domorosłymi ekonomistami", a zawarte w ich sejmowych interpelacjach stwierdzenia dotyczące kondycji firmy "kompletnie nieprawdziwymi".

- To idiotyczne, bo tak to mogę powiedzieć, interpelacje, w których naruszają dobra osobiste wielu osób - mówił szef chemicznego koncernu, który należy do państwa i zarządzany jest przez ludzi wskazanych przez obecny obóz rządzący.

Wojciech Wardacki zaznaczył, że sam był posłem i wie, że parlamentarzyści mają prawo do interpelacji, ale "nie mogą rozpowszechniać kłamstw i nieprawdy".

- Na pewno zwrócimy się o przeprosiny. Jeżeli ich nie będzie, podejmiemy czynności prawne, bo to trzeba przerwać. Nie możemy dopuścić do tego, żeby spółkę publiczną i osoby zatrudnione w spółce publicznej, w sposób nieodpowiedzialny obrażano - powiedział Wardacki, kierujący też Zakładami Chemicznymi w Policach.

Prezes wymienił Arkadiusza Marchewkę, Sławomira Nitrasa oraz Norberta Obryckiego.

Szef Grupy Azoty był pytany na antenie Radia Szczecin także ostatnie wyniki koncernu, na co wskazywali właśnie w interpelacjach posłowie. Wardacki mówił o "wyjątkowo trudnych warunkach do działania". Wskazał na suszę, którą odczuli zarówno rolnicy, jaki i ich kontrahenci, w tym producenci nawozów. Mówił też o skutkach rosnących cen rosyjskiego gazu.

Wardacki został prezesem spółki kontrolowanej przez Skarb Państwa pod koniec 2016 r. W ubiegłym roku zarobił w niej ponad 800 tys. zł. Był posłem na Sejm I kadencji z listy Kongresu Liberalno-Demokratycznego. W 1993 r. przeszedł do ZChN, a od 2004 r. związany jest z Prawem i Sprawiedliwością.

Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl