"Problemem prezydenta jest to, że ma brata"
- Prezydent jest miłym człowiekiem, czasem zachowuje się naturalnie. Jego problemem jest jednak to, że ma brata, który jest już, że tak powiem mniej miłym człowiekiem - mówił gość Radia Zet marszałek Bronisław Komorowski. : A gościem Radia ZET jest marszałek sejmu, Bronisław Komorowski wita Monika Olejnik, dzień dobry. : Dzień dobry, witam państwa, witam panią redaktor. : W najnowszym sondażu w „Rzeczpospolitej” Lech Kaczyński goni Donalda Tuska jest na drugim miejscu, przegonił Włodzimierza Cimoszewicza, jakie atuty ma pan prezydent, że tak szybko się pnie do góry. : Ja myślę, że z tym przegonieniem Włodzimierza Cimoszewicza to jest proste, Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że nie będzie kandydował i w sposób naturalny trochę spada we wszystkich sondażach na dół. Natomiast, no każdy, szczególnie urzędujący prezydent, ma pewien urok sprawowania władzy, występowania w bardzo dobrych rolach i być może pan prezydent potrafi to w tej chwili wykorzystać, ale zauważyłbym, że jednak różnica jest dosyć duża na
rzecz Donalda Tuska. : No, 8 punktów, ja wiem czy to tak dużo. : No między 16 a 24 zdaje się jest różnica, o ile pamiętam, no to jest dużo. : No tak, a jaki urok ma prezydent Lech Kaczyński. : No wie pani, stawia mnie pani w trudnej sytuacji, ale ja spróbuję sprostać, jest miłym człowiekiem, tak uważam, jest miłym człowiekiem. Jego problemem jest to, że ma brata, który jest już, że tak powiem mniej miłym człowiekiem w moim przekonaniu, ale pan prezydent jest sympatyczny, potrafi być sympatycznym, potrafi wzbudzić takie poczucie, że naturalnie się zachowuje czasami, więc ma swoje walory. : I jest patriotą? : No na pewno, tak, tu ja nigdy nie miałem najmniejszych wątpliwości, ale na pewno jest sytuacja taka, że z kolei jego środowisko, czy jego zaplecze próbuje jednak monopolizować prawo do poczucia patriotyzmu polskiego i to już źle. Nie zauważyłem żeby prezydent temu przeciwdziałał, a uważam, że rolą prezydenta jest nie rozdawanie cenzurek kto patriota, kto nie patriota, tylko podkreślanie tego, że
patriotyzm jest postawą, którą można znaleźć w różnych miejscach sceny politycznej, różnych ludzi, i że ten patriotyzm należy unowocześniać. Ja pamiętam z mojego, własnego domu rodzinnego, kiedyś byłem zaskoczony, kiedy ojciec o kimś powiedział – to partyjniak, ale patriota. : A pan prezydent w Święto Niepodległości... : Byłem zdumiony, ale to jest uważam, że ważna, dla mnie wtedy była ważna zdobycz jeśli chodzi o moją wizję świata, bo to oznaczało, że mój ojciec z przeszłości Armii Krajowej, człowiek z podziemia antykomunistycznego po wojnie dostrzega nawet wśród ludzi PZPR, ludzi o postawach patriotycznych. : Ale pan prezydent w Święto Niepodległości wypomniał, że są siły, które nie chcą silnego państwa, i że siły żeby patriotyzm poszedł w zapomnienie, czytaj PO. : No więc to jest jakiś, to ja nie wiem czy tak można czytać, no oczywiście już raz brat pana prezydenta próbował nas ustawić tam, gdzie ZO i nic z tego nie wyszło, bo historia i prawda, jest taka, jaka jest. Naprawdę ja nie zamierzam się, że tak
powiem licytować z PiS na patriotyzm polski, bo uważam, że przyzwoity patriotyzm polega na tym, że człowiek tym nie macha jak sztandarem w celach czysto politycznych, czyli partyjnych. Więc tutaj nie zamierzam w ogóle polemizować. Ja uważam, że 11 listopada, przy okazji Święta Niepodległości raczej jest miejsce nie na straszenie Polaków tym, że gdzieś, ktoś czyha na naszą suwerenność, na nasze postawy patriotyczne tylko jest to moment żeby dodawać Polakom otuchy, wiary, że nam się wiele udaje, że pamiętamy o niepodległości, że zachowujemy pewien świat wartości, w których mieści się także tradycja niepodległościowa. No i ja wolałbym żeby to wystąpienia 11 listopada były wystąpieniami pozytywnymi, a niestraszącymi. : Panie marszałku, pan uważa, że prezydent jest hamulcowym reform, ale czy Platforma Obywatelska przeprowadziła na przykład reformę KRUS, czy Platforma Obywatelska przeprowadziła reformę służb mundurowych na przykład. : Uważam, że urząd prezydenta wystąpił w roli wielkiego hamulcowego, niestety
skutecznie. To znaczy skutecznie nie tylko dlatego, że zostały zablokowane ważne reformy poprzez weta prezydenckie, przypomnę tutaj ustawy, reformę systemu opieki zdrowotnej, ale również w sposób skuteczny, bo zniechęcający do podejmowania kolejnych prób ryzyka ze strony koalicji rządowej. : Ale, przepraszam, to świadczy o słabości rządu, jeżeli rząd poddaje się temu i myśli sobie po co zrobić reformę KRUS, skoro pan prezydent zawetuje, po co zrobić reformę służb mundurowych. : No tak, dokładnie, tak. : Ale to trzeba przygotować te reformy chociaż. : Wie pani, w polityce nikt nie chce prowadzić, podejmować ryzyka ogłaszania reformy po oto żeby zapłacić cenę za poglądy, a nie wprowadzić je w życie. Otóż tu jest istotne pytanie o rolę urzędu prezydenckiego. Ja uważam, że rolą prezydenta w Polsce powinno być raczej wspieranie procesu modernizacji kraju, a nie hamowanie. Prezydent po to ma tą kadencję o rok dłuższą niż parlament, żeby mógł kalkulować trochę postaram się zyskać poparcia opinii publicznej, ale
trochę wesprę rząd żeby wziął na siebie trudne reformy, może prezydent nawet Kalkulować – niech wezmą te najtrudniejsze reformy na własny kark, ja im na to pozwolę, połamią sobie zęby, czy połamią sobie prawda kark. : No dobrze, ale też nie może być tak, że rząd będzie dyndał nogami, bo myśli sobie, że – no i tak prezydent zawetuje. : No, rząd ma prawo przewidywać co się stanie, nawet ma obowiązek, więc niewątpliwie determinację w reformowaniu kraju rząd miałby większą na pewno, gdyby elementem zachęcającym, albo przynajmniej nieblokującym był prezydent. A w związku z tym, że wystąpił jako wielki hamulcowy no to i pewnie w rządzie zmniejszyła się determinacja jeśli chodzi o podejmowanie ryzyka teraz przed wyborami prezydenckimi. : Jakie błędy są rządu Donalda Tuska? : Wie pani, ja myślę zostawmy to jednak opozycji, ocenę krytyczną rządu, ja ten rząd w pełni popieram. : Ale chciałabym żeby marszałek sejmu popatrzył tak... : Ale to jest taka zabawa ulubiona dziennikarzy, a niech pan powie, jaka jest pana
słabość największa. : A jaka? : Są różne, to już jest rolą pani redaktor żeby wytykać moje własne słabości, rolą opozycji jest wytykanie słabości obecnego rządu, na pewno one są. Ale ten rząd mimo tych ogromnych trudności i roli hamulcowego pełnionej przez prezydenta, no jednak zaliczył udaną reformę kawałka systemu emerytalnego, jeśli chodzi o emerytury pomostowe to trudna rzecz, podjął ograniczone efekty, ale jednak reforma służby zdrowia coś tam pełznie do przodu, prawda... : Pełznie... : W szkolnictwie dokonuje się powolna, ale bardzo konsekwentna reforma i ona idzie do przodu. : Czyli wszystko jest dobrze. : Nie, nie, bo można by dużo więcej, ale można, to znaczy można by wtedy, gdyby istniało polityczne i społeczne przyzwolenie do głębszej reformy. Społeczne według mnie istniało, tak, istniało... : No społeczne, zdaje mi się, że istnieje. : No właśnie nie ma tego politycznego, ten mechanizm hamulca jest bardzo silny. : Mówi marszałek Bronisław Komorowski, a dlaczego ustawa hazardowa, projekt ustawy
hazardowej nie jest konsultowany społecznie? : No jest. : Ale jak jest, z kim jest konsultowany. : Wie pani, to nie są żadne widzimisię kogokolwiek tylko przepisy prawa. Rząd zanim przysłał ustawę do sejmu, a ona przyszła wczoraj wieczorem z tego, co wiem, to musiał z mocy prawa rozesłać ją do różnych instytucji życia publicznego i społecznego, które akurat ten typ ustawy powinny obejrzeć i zgłosić opinie. : No, ale zdążyły zgłosić, no kiedy rząd wysłał, no to nie polega na tym, że się wysyła i to już się nazywa konsultacją społeczną. : Nie, nie, ja wiem, tylko ustawa została wysłana, ja rozumiem, pytałem pana ministra Boniego, zostały wysłane, zostały rozesłane do podmiotów różnych te projekty i one mają teraz mniej więcej tydzień czasu na odpowiedź. : A propozycja ministra Boniego, żeby... : Wiem, że rząd ma też rozmawiać ze związkami zawodowymi, którym z kolei z mocy prawa należy się dłuższy czas na przedstawienie własnej opinii, no ale wydaje mi się, że w tej sprawie związki zawodowe będą raczej
występowały po stronie rządu chcącego ograniczyć ryzyka wynikające z dosyć swobodnych ustaw regulujących kwestie hazardu w Polsce. : A proponowanie wnoszenia poprawek przez telefon, tak jak proponował minister Michał Boni opozycji, żeby poprawki zgłaszać telefonicznie? : Wie pani, ja powiem tak, to jest propozycja absolutnie niekonwencjonalna, że tak powiem nietypowa. : No bardzo niekonwencjonalna. : Ja nie chcę w to wnikać, bowiem mnie interesuje to od momentu kiedy przychodzi projekt rządowy do laski marszałkowskiej, on przyszedł wczoraj. A w jaki sposób wcześniej rząd się konsultował czy naradzał, czy wciągał do współpracy opozycję to trochę nie moja sprawa. Ja uważam, pytanie jest o to czy było to skuteczne, to znaczy, czy potrafiła opozycja i chciała przedstawić swoje propozycje odpowiednio wcześniej, zmian. : No jeszcze nie miała czasu, bo jak wiemy ten projekt rodził się w tym tygodniu. : No, ale on się miał właśnie w intencji rządu urodzić w ten sposób, że po wstępnych jakiś konsultacjach,
nietypowych, z opozycją sugerowano, że może ostateczny kształt być już elementem porozumienia. : Jak to mówi Lech Wałęsa pośpiech jest potrzebny, kiedy pośpiech, tak, przy łapaniu pcheł tak. : No tutaj obawiam się, że to jest poważniejsze zwierzę niż pchła, bo to jest jednak problem funkcjonowania dosyć swobodnie hasającego w Polsce hazardu. : Panie marszałku Zbigniew Wassermann postanowił zrezygnować z komisji do spraw zabójstwa Krzysztofa Olewnika, czy to może spowodować, iż PO powinna się zgodzić na to żeby Zbigniew Wassermann został zastępcą przewodniczącego komisji. : Szalenie karkołomna koncepcja, polityczna. : Bo to jest tak, Zbigniew Wassermann był w komisji śledczej do spraw ... : Może pani to jakoś mi wytłumaczy jaśniej. : do spraw Krzysztofa Olewnika i to było powodem tego, że PO nie chciało się zgodzić na to żeby pan Wassermann był w dwóch komisjach i był wiceprzewodniczącym komisji do spraw rozwikłania afery hazardowej. Teraz postanowił zrezygnować. : Ja słyszałem, że postanowił zrezygnować
wcześniej, zapowiedziała to pani Beata Kempa, że oni zrezygnują z innych komisji, no bo też trudno sobie wyobrazić realnie pracę w obu komisjach jednocześnie. : No tak, ale miał zrezygnować, ale już rezygnuje na pewno. : Miał zrezygnować, teraz rezygnuje, nie rezygnował, no jakieś zamieszanie. Jedno jest pewne, że komisja podjęła decyzję o tym, że jest jeden wiceprzewodniczący, nie dwóch i ten jeden, jedyny wiceprzewodniczący przy przewodniczącym z Platformy Obywatelskiej jest przedstawicielem opozycji. No ja rozumiem, że PiS chciałby żeby opozycja miała przewagę w prezydium, ale wydaje mi się, że to jest chyba niewykonalne. Więc po prostu opozycja według mnie między sobą się nie porozumiała, no bo mogli wspólnie wystawić też jednego wiceprzewodniczącego, gdyby SLD się zgodziło, to pana Wassermanna, a tu nie wiadomo. : No tak, ale z drugiej strony jest tak, że największa opozycja nie ma swojego przedstawiciela w prezydium. : Ale ma najmniejsza rozumiem, czy mniejsza część opozycji ma, no więc trudno sobie
wyobrazić, że i najwięksi i najmniejsi tylko dlatego, że są w opozycji będą mieli dwóch członków w prezydium, a koalicja rządowa jednego. No lekka, wydaje mi się to raczej z zakresu hucpy politycznej, takich nadmiernych roszczeń. Ważne jest to, że opozycja ma swojego przedstawiciela w prezydium tej komisji, to jest fakt. : A nie może być dwóch wiceprzewodniczących, co to za problem. : No, a może jeszcze najlepiej żeby i przewodniczący był z opozycji i w ogóle żeby opozycja miała większość mimo, że przegrała wybory, no w demokracji ten co przegrywa jest mniejszością. : No, ale nie byłoby coś złego w tym, gdyby szefem tej komisji był ktoś z opozycji, skoro sprawa dotyczy partii rządzącej. : No dlatego jest wiceprzewodniczącym jest przedstawiciel opozycji, tyle że pan Arłukowicz, a nie pan Wassermann i rozumiem, że tu chodzi o nazwiska i o legitymacje partyjne, a nie o opozycyjność. Opozycja ma swojego człowieka w prezydium obok przewodniczącego z Platformy Obywatelskiej i powinna to uznać, że to jest
korzystne. : A dzisiaj pan w „Dzienniku” mówi o... : To wie pani, to jest taka postawa właśnie PiS, dostaną palec żądają całej dłoni, dostaną dłoń chcą aż po łokieć sięgnąć, no i ciągłe, jeszcze więcej, jeszcze więcej, jeszcze więcej. : Ale co jest tym palcem w komisji, bo w komisji nie mają nawet palca? : W komisji śledczej. : Nie mają palca. : Jak to nie mają? No mają dwóch członków w komisji, która się składa przecież z siedmiu osób. : I to jest wystarczające? : No oczywiście, to wynika z parytetów, no nie mogą mieć więcej. : A dzisiaj w „Dzienniku” pan mówi, że komisja... : A mogliby mieć wiceprzewodniczącego, gdyby się dogadali z SLD po prostu. No trudno nam, że tak powiem, namawiać skutecznie żeby się opozycja ze sobą porozumiała. : Dzisiaj pan mówi w „Dzienniku”, że Jaro i Przemo, też mogą być przesłuchiwani. : No sądzę, że tak. : Jaro, czyli kto to jest Jaro, Przemo? : A jak pani myśli? : Ja nie wiem. : Ja też nie. : Ja też nie wiem panie marszałku, ja myślę, że Jarosław Kaczyński i Przemysław
Gosiewski – zgadłam? : Wie pani, chodzi o to, to była myśl bardzo prosta polegająca na tym, że opozycja bardzo chętnie chce występować w roli sędziego w stosunku do, za różne grzechy środowisk rządzących i takie ma prawo, to jest nawet powiedziałbym – naturalna rola kontrolowania. Ale czym innym jest kontrolowanie, czym innym występowanie w roli sędziego, szczególnie wtedy, kiedy samemu ma się bardzo wiele za uszami. No więc ja na przykład z niepokojem odnotowałem swego czasu wystąpienie pana Lipińskiego, wiceprezesa PiS, który występował w roli jakby był sam metrem moralności, wzorcem metra z Sevre prawie że jeśli chodzi o moralność, kiedy jest, był głównym aktorem w dramacie w pokoju hotelowym pani Beger. No i to samo się dzieje w kwestiach tej afery hazardowej, bardzo chętnie będzie krytykował właśnie pan Przemysław Gosiewski, pan Jarosław Kaczyński, mimo tego, że sami doskonale wiedzą, że za ich rządu ta sama ustawa, próba nowelizacji tej samej ustawy proponowanej przez Zytę Gilowską została zablokowana
w sejmie, no więc będzie pytanie o ich rolę także w procesie jednak dziwnego lobbingu wokół tej samej dokładnie ustawy, w tym samym dokładnie kierunku. : Ale przyzna pan, że jednak afera hazardowa bardziej się koncentruje wokół Mirosława Drzewieckiego, Zbigniewa Chlebowskiego, premiera. : Ale oczywiście, że tak, oczywiście, ale poza dyskusją, oczywiście, że tak. : Jarosław Kaczyński powtarza – premier jest w kręgu podejrzeń. : Tylko ja nie chcę, ja wiem, tylko wie pani, jeszcze raz mogę powiedzieć, ale oczywiście, że tak, bo ona się rozhuśtała ta sprawa w momencie kiedy ujawniono nagrania rozmów naszego kolegi klubowego. Stąd decyzje personalne, stąd tak samo bardzo radykalny kształt ustawy de facto antyhazardowej w Polsce, proponowane przez rząd, ale zostaje problem, że najchętniej w roli sędziów właśnie tych naszych kolegów, którzy niewątpliwie zachowali się w sposób szkodliwy dla Platformy, niewłaściwy, nieładny, paskudny, ale nie było faktu zakończenia pracy nad ustawą, czyli oni gadali rzeczy paskudne,
ale chcą wystąpić w roli ich sędziów ci, którzy ustawę znowelizowali, w duchu oczekiwań później formułowanych przez środowiska hazardowe. I to trzeba zbadać. : Panie marszałku, kiedy będzie sprawa in vitro wreszcie rozwiązana? : A pani się bardzo do tego śpieszy, tak, bo ja nie, od razu powiem, mi się bardzo nie śpieszy do tego, uważam, że do tej pory bez żadnych ekstraregulacji ta sprawa funkcjonowała w kraju. Trochę nie rozumiem skąd ten pośpiech raptem. Ja rozumiem i widzę potrzebę uregulowania prawnego obszaru ważnego z punktu widzenia życia społecznego, ale skąd ten raptem pośpiech, tyle lat nikt się o to w ogóle nie upomina, a raptem teraz musi być bardzo szybko, pytanie czy coś się wydarzyło? : Czyli nie widzi pan pośpiechu? : Nie, nie widzę, widzę ryzyko pośpiechu, widzę poważne ryzyko, bo to jest eksplozywny temat, nie tylko politycznie, ale i społecznie. Ja mam w pamięci sprawę ustawy antyaborcyjnej. Uważam, że trzeba popracować nad tym, aby dojrzał pomysł na kompromis w tym obszarze i tylko wtedy
można iść, że tak powiem, do opinii publicznej. : Krzyże powinny wisieć, czy nie powinny wisieć, jak pan ocenia orzeczenie Trybunału? : Proszę pani, krzyże wiszą po pierwsze i dla mojego pokolenia krzyże wiszące także w miejscach publicznych to była swoista manifestacja związana z przekreślaniem systemu komunistycznego, który krzyże zdejmował i zabraniał wieszać. Więc wydaje mi się, że tutaj w Polsce i nawet na lewicy nie znajdą się tacy, którzy by postulowali zdjęcie krzyży. : Znajdą się, znajdą, Grzegorz Napieralski powiedział wczoraj w Radio ZET, że jak dojdzie SLD do władzy, to... : Może, no tak, ja zapomniałam, że tam są takie pomysły, żeby ktoś był Zapatero tam polskim, no może, ale to nieliczni, bo pamiętajmy o tym, że 90 proc. wyborców lewicy w Polsce chodzi do kościoła. Więc tak mi się wydaje, że tu nie będzie jakiegoś wielkiego napięcia w tej sprawie, może ktoś sobie właśnie wtedy będzie chciał potwierdzić wizerunek polskiego Zapatero, ale to na tym będzie koniec. : A czy trzeba się spieszyć z
nowelizacją ustawy o IPN, IPN protestuje, prezes Kurtyka protestuje, nie podobają mu się wszystkie proponowane zmiany. : Oni znają te zmiany, rozumiem znają projekty poselskie, których ja nie znam, one jeszcze nie trafiły do Laski Marszałkowskiej. No, wie pani, jeżeli pan prezes Kurtyka mówi, że mu się nie podobają, to ja bym się dobrze zastanowił nad tym, czy przypadkiem czegoś dobrego w tych projektach nie ma. : Mówi na przykład o tym, że wybór prezesa będzie uzależniony od sił rządzących, o trudnościach... : No i znowu wychodzi to samo, że pewnie chciałby żeby było to uzależnione od sił opozycyjnych, czyli od konkretnie jednej. Ja uważam, że IPN jest wartościową instytucją, bo jest jedyną, która naprawdę bada na dużą skalę najczarniejszy okres w dziejach polskich, okres stalinowski. I trzeba zadbać o to żeby ona mogła lepiej, a nie gorzej funkcjonować. Lepiej, to w moim przekonaniu, nie przepychanki o prezesa itd., tylko lepiej to znaczy tak ukształtowane kolegium IPN, które jest instytucją programującą
Instytut od strony badawczej czym się zajmują, co jest najważniejsze, tak trzeba ukształtować to kolegium żeby ono było po prostu nie tylko pluralistyczne, ale żeby składało się z ludzi rozsądnych i umiarkowanych, a nie politycznie zacietrzewionych na przykład przeciwników Lecha Wałęsy, bo ja w tym spisie kolegium mógłbym takie osoby wskazać, których głównym walorem jest to, że nie lubili Lecha Wałęsy, można by wskazać. Nie ma sensu po nazwisku wymieniać, ale każdy kto chce niech sobie znajdzie, przejrzy listę kolegium IPN. Ja uważam, że nowelizacja ustawy, ja nie znam tych projektów, one jeszcze do mnie nie trafiły, one powinny doprowadzić do możliwości innego ukształtowania kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. To jest moja opinia. Natomiast wydaje mi się, że – i wtedy też i prezes będzie inaczej funkcjonował – jeżeli będzie miał mocne kolegium, które ma mocne uprawnienia, ale mocne także w sensie pewnego zdystansowania do bieżących potrzeb natury polityczno-partyjnej. : Oglądał pan wczoraj „Kropkę nad i”,
generał Jaruzelski powiedział, że Jan Paweł II, Karol Wojtyła został wybrany dzięki temu, wskazany przez PZPR, władze PZPR, bo miał dobre relacje z ówczesnym PZPR-owcem, działaczem, czyli Lucjanem Motyką. : No wie pani, no ludzie Kościoła, często miewali dobre relacje z różnymi ludźmi, także i z aparatu władzy, ale wydaje mi się, że jednak ogromna większość biskupów, w tym na pewno Jan Paweł II, po prostu im się udało zostać biskupami pomimo różnych niedobrych pomysłów władzy komunistycznej, a nie dlatego, że ta władza sprzyjała ich karierom. Oczywiście bywały próby, czasami nawet skuteczne, utrącania przez władze komunistyczne jakiś kandydatur, no ale na szczęście w Polsce komunistycznej Kościół cały czas jakby miał daleko idącą niezależność od systemu komunistycznego inaczej niż w wielu, wielu innych krajach komunistycznych, gdzie Kościół był praktycznie sprowadzony, czy hierarchowie kościelni, albo wyeliminowani, albo sprowadzeni do roli właśnie biernych wykonawców poleceń partyjnych władców kraju. :
Generał sobie wczoraj żartował, że ocet był jak afrodyzjak. : No ja to słyszałem i sobie pomyślałem, że jednakże to trochę mogło być inaczej, bo rozumiem, że pan generał podał, że zaowocowało to, że o ileś zwiększyło się... : Tak, że urodziło się kilkanaście milionów... : ...kilkanaście milionów, a ja pomyślałem sobie o tym, że pamiętam, jak na wsi gdzieś, jeszcze w dzieciństwie słyszałem rozmowy, to było w dawnych latach, na temat skuteczności octu jako środka na zlikwidowanie ciąży, więc być może nieskuteczność tego octu jako w tej roli była ważniejsza niż afrodyzjak. : Panie marszałku jeszcze chciałam się dowiedzieć, czy panu się podoba szef PO, który właściwie płacze i wyznaje na łamach gazet o tym, że porwała mu się przyjaźń z premierem? : Generalnie szef PO mi się bardzo podoba w sensie politycznym i uważam... : a w sensie uczuciowym? : I najważniejsze, że się podoba Polakom, natomiast ja mogę powiedzieć o swoim własnym stosunku... : Szef klubu... : Szef klubu, przepraszam. : A jak z szefem klubu,
trochę gorzej? : Chciałem powiedzieć, że ja generalnie nie lubię, po prostu to jest kwestia smaku innego, ja nie lubię takich deklaracji, takich trochę, ekshibicjonizmu emocjonalnego, uczuciowego w polityce, bo to się na ogół źle kończy. Taka jest moja wiedza o polityce. : Chłopaki nie płaczą. : Że polityka nie jest domeną przyjaźni, nie jest domeną braterstwa, miłości, tylko jest domeną konkurencji, oraz co jest ważne, umiejętności współpracy pomimo różnic i pomimo braku jakiejś empatii, prawda. Więc ja nie lubię, bo na ogół te wszystkie zaklęcia o braterstwie się źle skończyły, no poza braćmi Kaczyńskimi, bo to prawdziwe braterstwo, ale takie zaklinanie źle się kończyło. I te wszystkie przyjaźnie, szorstkie, męskie, itd. źle się kończyły, więc lepiej tego nie plątać do polityki. : No właśnie, premier ma rację mówiąc „chłopaki nie płaczą”. : No to jest to samo, ja uważam, że lepiej po prostu wcześniej nie deklarować jakiejś wagi związków przyjaźni w polityce, jeżeli potem się samemu to przekreśla. No, taka
jest moja opinia, takie jest moje doświadczenie z życia politycznego. : Panie marszałku, kilkadziesiąt osób apeluje o uwolnienie Marcina Rywina, „apelujemy o uwolnienie naszego kolegi, przyjaciela, jesteśmy ludźmi, którzy nie chcą rozstrzygać o winie lub niewinności Marcina, o tym rozstrzygnie sąd. Od momentu aresztowania Marcina Rywina był gotów złożyć poręczenie majątkowe, szereg osób zadeklarowało chęć złożenia poręczeń osobistych, że Marcin stawi się na każde wezwanie – wszystkie te gwarancje są odrzucane, choć ludzie podejrzewani o popełnienie dużo cięższych przestępstw mogą odpowiadać z wolnej stopy. Tymczasem Marcina Rywina i jego chorego ojca przetrzymuje się w areszcie kolejne miesiące”. : Proszę pani, ja nie znam sprawy i pani też nie, nie wiemy, jakie są motywy sądu, który odrzuca tego rodzaju wnioski, najczęściej są to inne motywy niż to, czy ktoś ma poręczenie majątkowe, czy nie, najczęściej jest to kwestia tego, czy prokuratura uznaje, że wyjście kogoś na wolność może ułatwić mataczenie, czyli
wpływanie na przykład na zeznania innych, ostrzeżenie innych osób, którzy uczestniczyli, albo mogą być świadkami popełnionego przestępstwa, więc ja uważam, że w takich sprawach należy się zachować z ogromnym umiarem, nie wydawać tutaj żadnych pośpiesznych opinii, bo nie znamy powodów, dla których jest chęć zatrzymania tego pana w areszcie śledczym, być może chodzi o dobro śledztwa, a wtedy koniec, kropka, nie ma możliwości, że tak powiem zlekceważenia tego. : Dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był marszałek sejmu Bronisław Komorowski, dziękuję. : Dziękuję bardzo.