Trwa ładowanie...
d1lkrw2
11-05-2010 10:11

"Prezydentura Lecha Kaczyńskiego była złą prezydenturą"

Zawsze uważałem, i tragiczna śmierć pana prezydenta tego nie zmieniła, że to była zła prezydentura. To była prezydentura stronnicza, prezydentura bardzo dzieląca Polaków i chaotyczna w sprawach międzynarodowych - powiedział Andrzej Olechowski w rozmowie z Moniką Olejnik w Radiu Zet.

d1lkrw2
d1lkrw2

Gościem Radia ZET jest Andrzej Olechowski kandydat na prezydenta, wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry pani. Już pan się uśmiecha, bo pan usłyszał, że Waldemar Pawlak proponuje prezydenturę pełną uśmiechu i poczucie humoru, i pogody ducha, a pan? Jak pani wie ja... Jestem radosny, bo wstałem o poranku, tak? Nie, bo nie traciłem czasu na sen, dlatego że wczoraj późno wróciłem, także dzisiaj rano wstałem i przez to mam dłuższe 48 godzin, co jest bardzo oczywiście dobre. Czy w drugiej turze wyborów poprze pan Bronisława Komorowskiego? Nie wiem kogo poprę, może pan Bronisław Komorowski poprze mnie, więc to jest wszystko za wcześnie, pytała go pani o to? Ale patrzę na sondaże i nie sądzę, przy całym szacunku do pana, że pan z 6%, 4% przepraszam, w takie większe. Czterech, a nawet trzech tam się też zdarzyły. Też się zdarzyło, więc pytanie jest poważne. Nie bardzo chcę wierzyć i poważnie odpowiadam - nie bardzo mi się chce wierzyć, że jest tak, jak to mówią niektórzy posprzątane, że jest skończone. Tak
jak sobie myślę o naturalnych reakcjach ludzi to nie sądzę żeby już wszyscy rzeczywiście podjęli decyzje, myślę że ludzie się jeszcze wahają. Nie widzę tu nigdzie danych na temat ludzi wahających się tak naprawdę, na tych, którzy jeszcze nie podjęli decyzji. : Jak się wahają to trudno żeby były dane, wie pan, to jest takie... Nie, wczoraj widziałem taki sondaż, który pokazywał, że 34% ludzi jeszcze nie zdecydowało, nie wiem czy to prawda. Wiem, że w tej chwili szaleją cały czas wielkie emocje i myślę, że jeszcze preferencje wyborcze nie są ustabilizowane, jeśli są ustabilizowane to oczywiście w ogóle nie ma o czym mówić. To jest zaklinanie rzeczywistości panie ministrze, dlatego że są ustabilizowane, widać, że dwie największe siły to jest Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość, i nie ma innej siły, nawet pan jest bezsilny. Dwie partie, choć jak pani wie duży może więcej. Duży może więcej, tak. Dwie wielkie partie rzeczywiście... Ale Napoleon nie był taki duży. Dwie wielkie partie, bo nikt nie
powiedział, że mały też nie może dużo, nie, tego nie mówię. Czyli średni wygra. Średni najgorzej. Dobrze, ale czy - bo jak pan wie najtrudniejsza będzie pierwsza tura - najtrudniejsza pierwsza tura będzie dla Bronisława Komorowskiego, jeżeli przegra pierwszą turę, to być może przegra drugą turę, czy zamyśla pan o tym żeby na przykład zrezygnować. Nie, w tej chwili nie zamyślam o tym żeby zrezygnować, choć to mi oczywiście przechodzi przez głowę, ale głównie zamyślam nad tym i zastanawiam się, jak powiedzieć Polakom, że poddają się emocjom, które A. – nie mają nic wspólnego z tymi wyborami, ponieważ wybieramy konkretnego człowieka do konkretnych zadań, o tym w ogóle nie myślą, a B. jak ich przekonać żeby się nie poddawali strachowi, któremu wyraźnie w tej chwili się poddają. Jedni się boją powrotu IV RP, a inni się boją powrotu, czy nasilenia wielkiej manipulacji. A pan się boi powrotu IV RP? Ja się boję obu tych rzeczy dlatego, że uważam, że - boję się obu tych rzeczy z powodów, które są oczywiste, ale
głównie sądzę, że zwycięstwo jednego strachu nad drugim strachem nic nam nie daje. To nie jest dobry wybór w polityce, dlatego że pokonani oczywiście nigdy nie uznają swojej porażki, będą tylko zapieką się w swojej niechęci, w swoim strachu i w swoim żalu, i będziemy kolejnych pięć lat, gorszych niż te, które minęły dlatego, że będziemy mieli więcej żenujących kłótni o krzesła i samoloty, co by się nie działo... A dlaczego uważa pan, że będą kłótnie o krzesła i samoloty, kiedy Bronisław Komorowski będzie prezydentem? A wyobraża pani sobie, że drugi obóz w tym momencie odpuści wszystko i nie będzie kłótni o samoloty i krzesła, czyli symbolicznie pokazuję w powietrzu cudzysłów, chodzi o to, że będziemy mieli kłótnie o detale, cały czas politykę prowadzoną złośliwie i politykę przez to jałową. Dobrze, ale kto będzie? Jeśli któraś z tych stron przegra... Dobrze, ale kto będzie złośliwie, to wie pan, ma pan jeszcze wybory samorządowe, to też ktoś może przegrać, ktoś wygrać, ma pan wybory parlamentarne, też ktoś
wygra, ktoś przegra. Tak, ale wybieramy, oczywiście wszędzie będą w lokalnych, jak pani wie to się rozkłada, tu wygrał, tu przegrał, w parlamentarnych będzie znowu frontalne starcie i w parlamentarnych musimy mieć takie zwycięstwo, ale w wyborach prezydenckich nie musimy mieć zwycięstwa jednej ze stron, które to zwycięstwo jest porażką dla Polski. Możemy wybrać osobę niezależną i to jest to, co ja dzisiaj chcę Polakom przekazać i to, co przekazuję. I cały czas mówię tak - ludzie nie bójcie się, tylko kiedy rzeczywiście was straszą weźcie głęboki oddech, policzcie do dziesięciu i zastanówcie się co powinno się zrobić. Podpisał się pan pod listą dla Jarosława Kaczyńskiego. Podpisałem. To oznacza, że pan się podpisał, bo pan chce żeby Jarosław Kaczyński był prezydentem? Wyobraża pani sobie, że ja nie chcę żeby kandydował w wyborach na prezydentach przedstawiciel PiS, co to by były za wybory, jakieś zupełnie kulawe, nieprawdopodobne. A myślał pan, że bez pana podpisu nie będzie tylu... Nie, byłem na ulicy,
stolik, podszedł młody człowiek, zapytał czy podpiszę, nie miałem wahań, że oczywiście, że chcę by kandydował. A gdyby podszedł Janusz Korwin-Mikke też by pan podpisał? Bym się zastanowił. Andrzej Lepper? Pan Andrzej Lepper, uważałem, że nie powinien kandydować w tych wyborach, więc bym się nie podpisał. A gdyby ktoś od Bronisława Komorowskiego to by się pan podpisał? Też bym się podpisał. A to pan ma dobre serce po prostu. Mnie się też podpisywali ludzie, których ja sam przekonywałem i mówili tak, wie pan co, ale ja już wybrałem, ja mówię - ale to nie o to chodzi, pan teraz jeszcze nie głosuje, chodzi o to żeby pan powiedział, żebym ja mógł przedstawić swój program, a on mówi, że to jest bardzo dobry pomysł. Dobrze, a chciałby pan żeby Jarosław Kaczyński był prezydentem? Ja bym upierał się cały czas, może tak powiem, pani redaktor - czy ja chcę żeby wróciła IV RP? Nie chcę żeby wróciła IV RP. Ale nie wróci, to już jest inny Jarosław Kaczyński, on się zmienił podobno. Czy ja bym chciał, żeby wróciły, żeby w
Polsce uzyskały podwyższoną platformę te idee, te rozwiązania dotyczące polityki bieżącej i historycznej, które propaguje Jarosław Kaczyński? Odpowiedź jest nie, nie chcę. Jak mnie pani spyta, a czy ja chcę żeby w Polsce rzeczywiście jedno środowisko miało monopol na całą władzę odpowiem nie, nie chcę. Nie chcę, ani pana Kaczyńskiego, ani nie chcę pana Komorowskiego, proszę mi uwierzyć. Ale co zrobić, jak ludzie nie chcą Olechowskiego. Ale pani mnie pyta trochę tak - proszę pana, nie chcę pan ani szyneczki, ani polędwicy tylko pan mówi łosoś, łosoś, nie ma łososia. Jak nie będzie łososia już na pewno, ja się upewnię, że kuchnia nie da, nie przyniesie, to ja wtedy dokonam wyboru. Może pan będzie wegą po prostu. Ale dzisiaj niech mi pani pozwoli... Nie chce pan być wegą. Niech mi pani pozwoli, wegą nie chcę, nie, wegę nie chcę, niech mi pani pozwoli ludzi przekonywać, że nie szyneczka, nie polędwica tylko łosoś. Dobrze, a jeżeli nie ta szyneczka, nie polędwica Zdrowszy, zdrowszy łosoś. Tak, tak i już dobiegamy
do 20 czerwca i widać, że Andrzej Olechowski no dalej ma te 3%, albo 4% i jest tak, że się zmniejsza dystans między Komorowskim a Kaczyńskim to co robi wtedy Olechowski, mówi bohatersko "rezygnuję"? : Zaprosi mnie pani wtedy, ja odbędę bohaterską... Ale czy pana Platforma zaprosi i na przykład panu zaproponuje ambasadora w Stanach Zjednoczonych? Nie, wie pani, to jacyś, co to za ludzie, że... Tak myślą, że pan taki merkantylny, tak. Nie, myślę, że są tacy ludzie co siedzą w swoich tam mieszkaniach, nie wiem, nie mają znajomych, nie mają nic ciekawego do roboty i wymyślają po prostu, starają się wymyślić jakieś złośliwości. Zaprosi mnie pani, ja odbędę bohaterską jazdę przez Warszawę żeby do pani zdążyć i wtedy pani powiem, dobrze. Dla tych, którzy nie wiedzą, gdzie jest Radio ZET, jesteśmy w centrum miasta, na ulicy Żurawiej, dla wszystkich Polaków w Polsce. Kiedy powinniśmy wejść do euro? Odpowiedź jest tak, żeby nie kręcić dlatego, że to dzisiaj okazuje się, że są rzeczy bardzo też obserwowane. Tak szybko,
jak to jest możliwe, czyli tak szybko, jak spełniamy kryteria i tak szybko jak żeśmy przygotowali się do tego. Ja uważam, ja bym chciał żeby ta data nie była przypadkowa, to znaczy tak, że ona się zdarzy, ja bym chciał żeby to był cel polskiej polityki, żebyśmy powiedzieli sobie chcemy wejść wtedy i wtedy, na pewno to nie będzie wcześniej niż w 2015, ale powiedzmy chcemy wejść w 2015 czy 2016 i realizowali politykę, która do tego prowadzi. Czyli nie jest pan przeciwnikiem wejścia do strefy euro, jest pan za, że Polska musi być, tak? No w żadnym wypadku, tak, wie pani wejście do euro dopiero dokompletuje całość korzyści, które mamy z Unii Europejskiej. Dzisiaj nasi przedsiębiorcy najbardziej narzekają na to, że ich koszty finansowe są wyższe niż ich konkurentów ze strefy euro. To musimy zlikwidować. A dla nas konsumentów to oczywiście doprowadzi do większej przejrzystości cen i tego, że nie będą nas rąbać na marżach jakiś kolosalnych. Tak, ale gdybyśmy teraz byli w strefie euro czy to by było dla nas dobre?
Na przykład nie miałoby wielu z naszych słuchaczy takiej niemiłej niespodzianki, że w poniedziałek kiedy płacili raty kredytu ta rata była o 10% wyższa niż normalnie, to czasem są bardzo poważne koszty. Ale z drugiej strony Polska by ponosiła koszty pomocy Grecji. Raz nam pomogą, raz my pomożemy, to trzeba patrzeć w długim okresie, to jest poważna inwestycja i poważna decyzja. Czy według pana szefem NBP powinien być na przykład Leszek Balcerowicz? Nie na przykład, a konkretnie, ja bym uważał to za bardzo dobry pomysł. Wie pani, jak jest sytuacja niepewna, wbrew temu co się oczywiście mówi i propaguje, bo tak to powiedzmy delikatnie, sytuacja gospodarcza nie jest dobra. Widzimy co się dzieje w Europie, my żyjemy w Europie, Niemcy kichają, u nas jest bardzo poważna grypa wtedy, w związku z tym najbliższe lata będą latami nie takiego spacerku po plaży, gdzie przyjemna pogoda, bryza i w ogóle, tylko w trudnym terenie. Czyli Leszek Balcerowicz. : I wtedy są potrzebni poważni przewodnicy, są doświadczeni ludzie,
dobra ręka. Leszek Balcerowicz bardzo by mi odpowiadało, ja nawet pisałem, wychodziłem też z tą inicjatywą, znaczy pisałem, tam na blogu, wychodziłem z tą inicjatywą. Ale nie uważa pan, że byłaby to odwaga ze strony Platformy Obywatelskiej żeby nie czekać na wybory tylko żeby już poczynić starania żebyśmy mieli szefa NBP, bo to jest takie... Ja nie rozumiem tego hasła i tego apelu, żeby czekać na wybory, ja nie rozumiem tego zupełnie. Są decyzje, które trzeba podejmować i za każdym razem trzeba podejmować w takiej świadomości, albo to jest stanowisko ważne i wtedy trzeba wypełnić wakat jak najszybciej, albo jeśli wakatu nie musimy wypełniać to dobrze funkcjonuje, to może zlikwidować to stanowisko, bo ono wtedy jest nieważne, prawda. : Czy prezydentura Lecha Kaczyńskiego była dobra? Nie, ja zawsze uważałem, i śmierć tragiczna pana prezydenta nie zmieniła tego, to była zła prezydentura. To była prezydentura stronnicza, prezydentura dzieląca Polaków bardzo i chaotyczna w sprawach międzynarodowych. A w czym na
przykład chaotyczna. Pan prezydent wyraźnie zmieniał koncepcje stosunków międzynarodowych, próbował różnych modeli, a to najpierw sąsiedzkich, a później polityka jagiellońska, miał pan prezydent wielkie problemy, moim zdaniem, z uznaniem, z zaakceptowaniem faktu, że Polska jest na trwałe w Unii Europejskiej, to było widać, to się rzucało w oczy. A był rusofobem według pana, czy nie? : Nie wiem czy to ma coś wspólnego z własnymi poglądami, ale niewątpliwie nie był, nie widać było w nim życzliwości dla Rosjan. A ja uważam, że największym problemem relacji polsko-rosyjskich była nieżyczliwość z jednej i z drugiej strony, taka napędzająca się - ja powiem coś złośliwie, ty powiesz coś złośliwie, tak jak też mówię na spotkaniach, prawda, jak skakał Polak to Rosjanie dobrze mu nie życzyli, jak skakał Rosjan to Polacy mu też dobrze nie życzyli. Na szczęście nie życzyliśmy sobie na tyle źle, żeby to był wielki kłopot. Ale kiedy relacje są nieżyczliwe wtedy trudno mówić o pojednaniu, o jakiś krokach, symbolach, no tu
zaczyna się od prezydenta. W takich sprawach prezydent jest bardzo ważną osobą. A kandydat na prezydenta Jarosław Kaczyński, który miał przesłanie dla Rosji, czy to przesłanie pan odebrał jako coś nowego w relacjach polsko-rosyjskich przez pryzmat Prawa i Sprawiedliwości. Niewątpliwie był to nowy język, którego żeśmy od braci Kaczyńskich nie słyszeli. Ponieważ to są, jest to ważny polityk to było bardzo ważne. Swoją drogą widziałem taki sondaż, który mówił, że chyba ponad 40% nie wierzy, że Rosjanie, nie ufa Rosjanom jeśli chodzi o śledztwo. Polacy, jak też żeśmy dzisiaj w pani radiu słyszeli, sobie nawzajem nie ufają, więc trudno żeby ufali "Ruskim", prawda. Ale generalnie duża grupa nie ufa. : A pan ufa "Ruskim", że przeprowadzą dobrze to śledztwo. : W tej sprawie uważam, że nie mogę nic powiedzieć o poziomie profesjonalizmu, ale patrzę na nasz poziom to bym specjalnie nie był butny i nie mówił, że inni są mniej doświadczeni, czy mniej dociekliwi niż my. Więc tu byłbym ostrożny w ferowaniu takich wyroków.
Chodzi mi o to czy działają w sposób otwarty i czy współpracują lojalnie. Z tego, co słyszymy od urzędników państwowych, od prokuratorów tak się dzieje. Natomiast Polacy mają inne wrażenie, dlatego wydaje mi się, że byłoby dzisiaj w duchu tego wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, gdyby politycy PiS też postarali się poskromić języki i nie burzyć tego, co się zaczęło tak obiecująco budować, czyli pewnej sympatii i pewnego właśnie, nadziei na to, że ta nieżyczliwość zniknie, co umożliwi konkretne kroki. Ale to jest niestety, może tak jak to, jak ta nadzieja premiera Pawlaka na radosną... Na pogodę ducha. Na radosną prezydenturę, może to są z mojej strony nadzieje naiwne, ale chciałbym tę naiwność w sobie kultywować. Ale czy według pana rząd popełnił błąd nie domagając się tego żeby śledztwo było prowadzone w Warszawie, a nie w Moskwie? Nie jestem prawnikiem międzynarodowym, ale mnie się wydaje, że jeśli duży samolot mi spadnie na moje terytorium to w życiu ja nie pozwolę, żeby ktoś inny prowadził śledztwo,
tylko ja sam prowadzę, prawda? A tu jeszcze jest prowadzone śledztwo przy współudziale polskiej prokuratury. Zostawmy to, jest natomiast, ja dostrzegam poważny, strukturalny problem w polityce informacyjnej rządu. Wie pani, że w takich doświadczonych demokracjach jest coś takiego, jak codzienne briefingi, nie to, że dygnitarz czy urzędnik udziela informacji wtedy, kiedy ma ochotę, codziennie jego rzecznik wychodzi i codziennie odpowiada na pytania dziennikarzy. Taki rzecznik jest pośrednikiem między nimi a dziennikarzami i codziennie jeśli jest o coś pytany, to w końcu na drugi, trzeci dzień przyniesie. Tak, gdyby codziennie powtarzano tak, Polacy są od początku do końca, tak, jesteśmy przy badaniu czarnych skrzynek, tak, jeżeli... i tak codziennie. Tak jest, nawet gdyby to był detal, drobiazg, wie pani. Oczywiście. To w tym momencie ludzie by czuli, że oni są informowani, owszem tego się nie mogę dowiedzieć... Codziennie by słyszeli, nie mogliby powiedzieć, że nie słyszą, że nie słyszeli tak, jakby się im
codziennie, niestety. Dokładnie, dokładnie. Czy Donald Tusk jest dobrym przywódcą Platformy Obywatelskiej, dobrym przywódcą państwa? Chciałbym, chciałbym dalej w to wierzyć. Wczoraj przeczytałem, widzi pani, powiem pani tak, ja byłem pod wrażeniem, że to, co się wydarzyło po katastrofie stworzyło taką przestrzeń, otworzyło się nagle okno, że można by rzeczywiście Polaków trochę ze sobą zbliżyć. Ja pomijam pozycje ekstremalne czy takie interesowne, czy pozycje, którym chodziło o konfrontację, było bardzo wielu ludzi, którzy wyszli na ulice żeby zademonstrować taką wspólnotę w zasadzie i przywiązanie do ojczyzny i to mi się wydawało, że politycy będą chcieli w jakiś sposób podtrzymać. Niestety to tylko spowodowało zmianę retoryki, słów, słowa są wybierane łagodniej. Wczoraj, pan Donald Tusk w swoim wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", bardzo interesującym, powiedział między innymi, że on nie dopuści do tego żeby była zimna wojna Polaków z Polakami, prawda. A dwa zdania dalej mówi, że gdybyśmy przegrali te wybory,
gdyby Platforma przegrała te wybory, to wtedy Polska będzie zdestabilizowana, więc jak się ma jedno do drugiego. Jeśli pani uważa, że drugi obóz to jest czarny lud, który chce zniszczyć Polskę, on zresztą gdzieś używa tam o siłach zła przeciwko białym rycerzom, to jest takie znane porównanie pana premiera, jest dla niego test teraz, czy on będzie starał się utrzymać jedność Polaków, czy będzie jednakże straszył Polaków i będzie Polaków dzielił. A myśli pan, że to Tusk dzieli Polaków, a nie Prawo i Sprawiedliwość dzieli Polaków zawłaszczając tragedię, nie czuje pan, że ta tragedia jest zawłaszczana? Pani redaktor, dużo się kręcę wśród ludzi, tak byśmy powiedzieli. Mnie nie chodzi o to, nie zawsze mi chodzi o to, jak jest, chodzi o to co ludzie czują, co ludzie odbierają. Ludzie po obu stronach są przestraszeni, proszę mi uwierzyć, tak ja to w każdym razie widzę. Ludzie są przesadnie przestraszeni oczywiście, ludzie się boją, czy też nie wiem czy w rzeczywistości, czy tylko takich słów używają, ale boją się o
Polskę. To jest przesadny strach, Polska jest w NATO, Polska jest w Unii Europejskiej, Polska jest krajem stabilnym, konstytucja działa doskonale, przeszliśmy trudny moment w sposób bardzo stabilny, mocnym krokiem. I świat się nie zawali, jak Jarosław Kaczyński zostanie prezydentem, albo jak Bronisław Komorowski zostanie prezydentem. Tak jest. Stracimy pięć lat, to prawda, dlatego że moim zdaniem obaj są na przykład osobami, które nic nie wniosą jeśli chodzi o gospodarkę w Polsce, a ja przypominam, że gdziekolwiek na świecie prezydent leci za granicę to, jak wraca to go rozliczają z tego jakie kontrakty przywiózł, jakie inwestycje dowiózł, co załatwił Przez 10 lat Aleksander Kwaśniewski był prezydentem i nie wiem czy on taki był aktywny gospodarczo, aktywny był żeby zwalić projekt podatkowy Leszka Balcerowicza. No tak, a ja mówię, wyraźnie powiedziałem w świecie, jak pani czyta, jeśli leci gdzieś prezydent Sarkozy, czy leci prezydent Obama pilnują interesów gospodarczych. Sarko tak pilnuje, że nawet nie
przyleciał na 9 maja do Moskwy. Dokładnie. A natomiast, o widzi pani rodzaj postawy, czyli powiada, prezydent Sarkozy powiada dzisiejsza sytuacja, dzisiejsze zagrożenie dla portfeli moich obywateli jest ważniejsze niż żebym celebrował zwycięstwo sprzed iluś lat... Nie chciało mu się, no trzy godziny, co on w niedzielę by zrobił, od godziny, nie wiem od 9.00 była defilada do 12.00, to co on by tam zrobił w sprawie euro. Mógłby tak jak marszałek Komorowski wspomnieć, jak tam nie dotarli, czy dotarli żołnierze napoleońscy prawda, co swoją drogą było bardzo niezręczne. Ale przyzna pan, że marszałek tak, był na Łubiance, składał kwiaty, nie można, naprawdę już ten marszałek Komorowski dostaje od wszystkich po głowie, był na Łubiance, składał kwiaty, był w Smoleńsku, rozmawiał z Miedwiediewem, no co jeszcze miał robić w tej Moskwie. Jedyna rzecz, która mnie interesuje jako rezultat, cel tej wizyty to wyłącznie czy ona służy poprawie stosunków polsko-rosyjskich, czy nie służy, wszystko reszta, cała reszta jest
wyłącznie... A służyła czy nie. Tylko dokończę, cała reszta jest fasadą i teatrem, cała reszta służy balsamowaniu jakiś dusz i wypełnianiu Ale trzeba balsamować dusze, żeby były dobre relacje. Natomiast już chcę, właśnie nie wiem, wie pani, jak pani chce mieć prezydenta od balsamowania, proszę uprzejmie, tylko dlatego pani mówię, że stracimy pięć lat. Wie pan, to tak samo, nie, to tak samo, jak martwiliśmy się, że Kwaśniewski siedział w tylnym rzędzie, a nie z przodu, a jakie to miało znaczenie, to chodziło o balsamowanie duszy, o balsamowanie duszy. Dlatego ja się wtedy tym nie martwiłem. Moim zdaniem to są drugorzędne rzeczy. Nie, to są symbole, ważne w polityce. Chcę, chcę dokończyć, widzi pani, jeśli będziemy traktować urzędy państwowe jako urzędy symboliczne i będziemy chcieli, żeby one służyły balsamowaniu naszej duszy to powiedziałem, powtarzam, wtedy wybory są rzeczywiście rozdane i pięć lat jest stracone. Dobrze, czyli Andrzej Olechowski będzie nam kontrakty przywoził. I to... Gospodarcze kontrakty.
I o to by nam chodziło. : I o to będziemy walczyć, dziękuję bardzo Andrzej Olechowski był Gościem Radia ZET, dziękuje Monika Olejnik. Dziękuję

d1lkrw2
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1lkrw2
Więcej tematów