Prezydent zapowiada szybką zmianę nowej ustawy lustracyjnej
Prezydent Lech Kaczyński zapowiedział szybką zmianę nowej ustawy – donosi „Rzeczpospolita”. Chce zająć się przepisami, które lustrację czynią niewykonalną, a weryfikację przez sądy informacji z akt bezpieki – iluzoryczną.
Miała nastąpić rewolucja: kandydaci nie składaliby oświadczeń lustracyjnych, tylko ubiegaliby się w Instytucie Pamięci Narodowej o zaświadczenie na temat zawartości dotyczących ich akt peerelowskich służb specjalnych. Idea dobra, lecz niewykonalna - powiedział Lech Kaczyński po podpisaniu ustawy.
Wcześniej, w czasie konsultacji, prezydent przekonał się, że nieskomputeryzowany IPN nie byłby w stanie wydać odpowiedniej liczby zaświadczeń. Dlatego zaproponuje powrót do oświadczeń lustracyjnych.
Ewa Siedlecka z „Gazety Wyborczej” pisze, że prezydent Lech Kaczyński podpisał nową lustrację, ponieważ jest zwolennikiem lustracji od 1991 r., przy czym przez lustrację rozumie ujawnienie agentury. Ale kilka zasad przyjętych w tej ustawie budzi zasadniczy sprzeciw - powiedział na konferencji prasowej prezydent. I zapowiedział w ciągu dwóch-trzech tygodni własny projekt zmiany ustawy.
Prezydentowi nie podobają się: zbyt szeroka definicja osobowych źródeł informacji (OZI), ujawnianie wszelkich akt osób publicznych, nawet dotyczących ich życia prywatnego, zbyt szeroki krąg lustrowanych: szacuje się, że ok. 400 tys. oraz to, że pomówieni o współpracę z tajnymi służbami mogą co najwyżej dowodzić niewinności przed sądem cywilnym.
Nie zawetował jednak ustawy, która mu się nie podoba, bo jak twierdzi – „byłaby to czcza demonstracja”. Co zamierza zaproponować prezydent w nowelizacji? Z tego, co powiedział, wyłania się obraz połączenia dzisiejszej ustawy lustracyjnej z tą, którą wczoraj podpisał.
"Życie Warszawy” komentuje, że potrzebna jest korekta. Podpisany przez prezydenta projekt zakłada m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika Interesu Publicznego oraz przekazanie lustracji do Instytutu Pamięci Narodowej, który będzie wystawiał zaświadczenia o zawartości archiwów tajnych służb PRL. Projekt przewiduje też likwidację statusu pokrzywdzonego i ujawnianie wszystkich tzw. OZI, czyli osób zakwalifikowanych jako osobowe źródła informacji specsłużb PRL.
Zwolennicy ustawy podkreślali, że to ostatnia chwila, aby ją przyjąć. Wskazywali również, że inna mogłaby już w ogóle nie powstać – podkreśla „Nasz Dziennik”
To historyczna chwila, padną ostatnie bastiony komunizmu - podkreślali działacze opozycji po tym, jak prezydent podpisał ustawę o udostępnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego.