Prezydent wrócił do kraju z wizyty w Estonii
Prezydent Andrzej Duda powrócił do kraju z pierwszej wizyty zagranicznej, którą złożył w Tallinie. Duda spotkał się z przedstawicielami najwyższych władz Estonii, a także wziął udział w obchodach Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Wracając Duda poruszył kwestię referendum, zakupu śmigłowców oraz Rady Gabinetowej.
Andrzej Duda wracając ze swojej pierwszej wizyty zagranicznej do Estonii, poinformował, że jego przedstawiciel będzie przekonywał senatorów, by poparli wniosek głowy państwa o referendum 25 października. Duda mówił dziennikarzom, że do senatorów powinno też przemówić poparcie, jakie swoimi podpisami udzielili Polacy dla pytań referendalnych.
Prezydent chce, by Polacy odpowiedzieli na pytania o Lasy Państwowe, przymus szkolny dla 6-latków oraz wiek emerytalny. Wnioski o referendum w tych sprawach były w przeszłości odrzucane przez Sejm.
W piątek marszałek Senatu Bogdan Borusewicz mówił, że prezydent nie przedstawił skutków prawnych i finansowych swego wniosku, a więc zwróci się do niego o przysłanie takiego uzasadnienia. Dodał, że Senat musi rozpatrzyć wniosek prezydenta w ciągu 14 dni. Termin ten upływa 4 września, a więc marszałek zwołał na ten dzień posiedzenie Izby. Borusewicz przesłał już wniosek prezydenta do sześciu komisji senackich, a na dziś zwołał Konwent Seniorów.
Prezydent o spotkaniu z Ewą Kopacz
- Jeżeli będzie taka potrzeba, nie widzę problemu, żeby się spotkać z premier Kopacz - powiedział Andrzej Duda. Prezydent odniósł się też do kwestii zwołania Rady Gabinetowej, o co apeluje do niego szefowa rządu. - Ja dziś nie widzę problemu Rady Gabinetowej, skoro mam zupełnie normalną relację z ministrami, którzy są odpowiedzialni za sprawy, w których przede wszystkim mam współdziałać z rządem - mówił prezydent, wyjaśniając, że ma na myśli szefów resortów obrony i spraw zagranicznych.
Andrzej Duda o zakupie śmigłowców
Minister obrony nie przekonał prezydenta do Caracali. Andrzej Duda w rozmowie z dziennikarzami odniósł się też do środowego wieczornego spotkania z Tomaszem Siemoniakiem. Minister po rozmowie mówił jedynie, że dotyczyła m.in. przygotowań do szczytu NATO, modernizacji wojska oraz bieżących wyzwań.
Prezydent wracając z Estonii na pokładzie samolotu przyznał, że podczas spotkania z ministrem obrony poruszył kwestię przetargu na zakup śmigłowców: - Zasadniczo mojego poglądu to nie zmieniło. Nadal uważam, że przy takich przetargach powinno jak najwięcej pożytku pozostawać w Polsce, nie tylko sam sprzęt, ale żeby zarobił na tym polski pracownik i budżet - przekonywał Andrzej Duda.
Prezydent przypomniał, że jeden z ważnych polityków PO też ma wątpliwości co do wyboru francuskich śmigłowców. - Premier Jerzy Buzek był zdumiony tą sytuacją, że każdy rząd zrobiłby wszystko, żeby tak się stało. Nie jestem uspokojony, choć parę spraw, nie ukrywam, pan minister mi wyjaśnił - stwierdził prezydent.
W przetargu na śmigłowce, MON odrzuciło z powodów formalnych oferty PZL-Świdnik i AgustaWestland oraz konsorcjum Sikorsky Aircraft i PZL-Mielec. Do finałowego etapu postępowania wybrano francuskie konsorcjum Airbus Helicopters, które ma dostarczyć 50 helikopterów typu Caracal. Wartość kontraktu to 13 miliardów złotych.
Zobacz także: Andrzej Duda w Szczytnie: prezydent ma obowiązek tak służyć Polsce, jak służą jej policjanci