Prezydent ułaskawił Paulinę P. Sędzia Piwnik: Trudno to komentować
- Prawo łaski nie jest środkiem do poprawiania treści wyroku, jaki zapadł - mówi w najnowszym wywiadzie sędzia Barbara Piwnik, komentując decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawieniu kobiety, która przez lata handlowała narkotykami i wymigiwała się od odbycia kary. Chodzi o głośną sprawę Pauliny P.
W środę 28 czerwca Polskę obiegła informacja, że prezydent Andrzej Duda ułaskawił 32-letnią Paulinę P., która była skazana za handel mefedronem. Przeciwni jej ułaskawieniu był zarówno sąd, jak i prokurator generalny Zbigniew Ziobro. Sprawę opisał dziennik "Fakt".
W komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie głowy państwa, można przeczytać jedynie, że: "Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej, podejmując decyzję o skorzystaniu z prawa łaski, miał na uwadze względy humanitarne, z powodu których orzeczona kara jawiła się jako nadmiernie surowa - bardzo trudną sytuację rodzinną, a także odległy termin popełnienia czynu, prowadzenie ustabilizowanego trybu życia, wywiązanie się ze wszystkich obowiązków finansowych wynikających z wyroku i wyrażenie skruchy przez osobę skazaną".
"Akt łaski w formie warunkowego zawieszenia wykonania kary pozbawienia wolności oznacza, że w przypadku niewłaściwego postępowania osoby ułaskawionej w okresie próby, a zwłaszcza w przypadku popełnienia przestępstwa lub uchylania się od obowiązków wynikających z dozoru nastąpi zniesienie skutków aktu łaski, zaś objęta nim kara podlegać będzie wykonaniu" - dodano w prezydenckim komunikacie.
Kancelaria Prezydenta nie odpowiedziała również na pytania, wysłane przez redakcję dziennika.
Duda ułaskawił Paulinę P. "Jak można mówić, że kara jest nadmiernie surowa?"
Decyzję prezydenta skomentowała w czwartkowej rozmowie z "Faktem" była minister sprawiedliwości i prokurator generalna, sędzia Barbara Piwnik. - Trudno to komentować, bo to decyzja przynależna głowie państwa. W takich sprawach niezwykle istotne są szczególne okoliczności, które nastąpiły po wydaniu wyroku - uważa rozmówczyni gazety.
- Prawo łaski nie jest środkiem do poprawiania treści wyroku, jaki zapadł. Prawo łaski, które przysługuje prezydentowi, to jego szczególne uprawnienie - dodawała. - To znaczy, że jeśli opisywana przez "Fakt" osoba skazana, kwestionuje popełnienie przestępstwa albo jeśli ktoś uznaje, że wyrok był niesprawiedliwy i surowy, to na pewno prawo łaski nie jest środkiem do wzruszania tego orzeczenia - wskazała Barbara Piwnik.
- (…) Jak można mówić, że kara jest nadmiernie surowa? Prawnik nie może pewnych rzeczy mylić. Gdyby rozważać, czy zachodziły okoliczności, które pozwalają na zarządzenie wykonania tej kary, to przecież istnieją określające to przepisy, na które ta pani się powoływała. Sąd drugiej instancji badał przecież okoliczności, które łączą się z możliwością zarządzenia wykonania kary. Ta kara nie była kwestionowana przez skazaną - zauważyła sędzia Piwnik.
Sędzia Piwnik komentuje sprawę Pauliny P. "Przestępstwa narkotykowe są szczególnie niebezpieczne"
Na uwagę dziennikarzy, że ułaskawiając P. prezydent Duda mógł sprawić wrażenie, "jakby prezydent Duda wyciągnął rękę do świata przestępczego", Piwnik odpowiedziała, że jest to możliwe. - Będąc na miejscu pana prezydenta, zastanawiałbym się nad tym, czy nikt mojej decyzji tak nie odbierze. Większość naszego społeczeństwa nie ma przecież wykształcenia prawniczego - powiedziała.
Zobacz też: Jak Andrzej Duda sprawdza się jako prezydent? Paweł Kowal ma jeden zarzut
"Oczekiwałabym, że orzeczenia sądu będą respektowane"
Sędzia podkreśliła, że "szacunek dla obywatela wymaga tego, by sytuacja była jasna". - Jeżeli istnieje ryzyko, że decyzja zostanie odczytana przez społeczeństwo jako wyciągnięcie ręki do środowiska przestępczego, należałoby to uwzględniać i upewnić się, że mimo wszystko są jednak argumenty, które przekonają obywateli o słuszności decyzji - zaznaczyła.
- Oczekiwałabym, że orzeczenia sądu będą respektowane. W opisanym przez was przypadku cierpliwość sądu wobec skazanej została wyczerpana. Sąd wykazywał i tak wiele zrozumienia dla sytuacji życia codziennego tej osoby – zauważyła.
Paulina P. prowadzi teraz wystawne życie
Przypomnijmy ustalenia "Faktu": Paulina P. od 2010 r. wchodziła w konflikty z prawem - miała wówczas 20 lat. Pierwszy raz została skazana za kradzież w markecie. Kilka lat później należała do grupy przestępczej, która na szeroką skalę rozprowadzała narkotyki. Byli w niej też członkowie jej rodziny. W 2016 r. P. została skazana za wprowadzenie do obrotu nie mniej niż dwóch kg substancji psychotropowej wartej ok. 20 tys. zł. Wymierzono jej karę dwóch lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania na pięć lat, dozór kuratora, grzywnę w wysokości 2 tys. zł, nawiązkę na rzecz stowarzyszenia Monar w kwocie 1,5 tys. zł oraz przepadku 10 tys. zł, które uzyskała handlując mefedronem.
Z dokumentów, do których dotarł "Fakt", wynika, że kobieta wielokrotnie lekceważyła obowiązek kontaktu z kuratorem.
Gazeta dotarła także do informacji, z których wynika, że Paulina P. żyje na nieprzeciętnie wysokim poziomie. Kobieta jeździ drogim autem, podróżuje za granicę oraz chwali się wystawnym życiem towarzyskim.
Źródło: Fakt.pl
Przeczytaj także: