Prezydent straszy siłą; dojdzie do rękoczynów i linczów?
- Państwo powinno bezwarunkowo użyć siły – w ten sposób prezydent Czech Vaclav Klaus skomentował zamieszki w północnych Czechach. Jednocześnie dodał, że jest to rozwiązanie krótkoterminowe, a w dłuższej perspektywie czasu należy rozpocząć otwartą walkę z powstającymi na terenie Czech cygańskimi gettami.
19.09.2011 | aktual.: 21.09.2011 10:14
W Varnsdorf (niedaleko granicy z Polską, na wysokości Bogatyni) doszło do masowych antyromskich demonstracji. Policja postawiła zarzuty pięciu osobom. Trzy z nich zostały oskarżone o napaść na funkcjonariuszy, a dwie pozostałe o propagowanie treści nacjonalistycznych.
Do podobnych wydarzeń doszło również w miejscowości Novy Bor, gdzie grupa czterech neonazistów próbowała dostać się do budynku zamieszkałego przez Romów. Krzyki mieszkańców zaalarmowały policję, która natychmiast aresztowała napastników. Jak poinformowała rzecznika miejscowej policji Jarmila Hrubešová, niektórym grozi nawet do sześciu lat więzienia za użycie broni. Jeden z zatrzymanych (35-letni mieszkaniec Hradec Kralove) dwukrotnie strzelił do policjanta z pistoletu gazowego. Podobna kara grozi 25-latkowi, który w Varnsdorf obrzucił policyjny radiowóz kamieniami. Cztery lata za napaść na funkcjonariuszy grożą też 37-letniej kobiecie, a po dwa lata więzienia mogą dostać mężczyźni, którzy propagowali zakazane faszystowskie i nazistowskie treści. Niespokojnie było też w Vitkovie, gdzie zatrzymane osoby usłyszały zarzut podpalenia oraz propagowania treści nazistowskich.
Wydarzenia, do jakich doszło w sobotę w trzech miastach północnych Czech zostały zainicjowane przez Nacjonalistyczną Partię Sprawiedliwości Społecznej. Najgorzej było w Varnsdorf, gdzie pikieta zamieniła się niekontrolowany atak na romskie domy i funkcjonariuszy policji. Aby powstrzymać tłum, funkcjonariusze musieli użyć armatek wodnych, gazu łzawiącego i petard.
Sześć osób, w tym trzech policjantów, zostało rannych. Zatrzymano 37 podejrzanych. Mimo to mieszkańcy tych miejscowości jak i przedstawiciele partii nacjonalistycznej zapowiadają kolejne demonstracje.
Wierzchołek góry lodowej
Niedawne zamieszki to jednak nie początek niepokojów, ale jeden z coraz wyraźniejszych sygnałów, że sytuacja Romów w Czechach wymaga jak najszybszego rozwiązania. Atmosfera wokół romskiej mniejszości zaczęła gęstnieć w połowie wakacji, kiedy to grupa pięciu Cygan zaatakowała personel kasyna w miejscowości Novy Bor. Dwa tygodnie później w Rumburku grupa dwudziestu Romów zaatakowała garstkę Czechów. Od tamtej pory miejscowi wielokrotnie organizowali demonstracje przeciwko Cyganom, a do manifestacji coraz częściej przyłączają się uczestnicy ruchów ekstremistycznych – nacjonalistycznych, nazistowskich i faszystowskich.
Obecnie blisko 60% Romów w wieku produkcyjnym zamieszkujących Czechy pozostaje bez pracy. W dużej mierze wynika to z braku wykształcenia oraz niechęci pracodawców do ich zatrudniania. Sporym problemem jest jednak również wadliwie skonstruowany system pomocy społecznej, który sprawia, ze Romom bardziej opłaca się pobierać zasiłek niż podejmować pracę. Nierzadkie są też problemy dotyczące współżycia społecznego – fatalne relacje sąsiedzkie, hałas i bałagan w domu. W ostatnich latach rośnie przestępczość wśród cygańskich dzieci, które handlują narkotykami, alkoholem czy dopuszczają się prostytucji.
Czeskie władze zupełnie nie radzą sobie z kwestią edukacji. Szacuje się, że nawet 30% Romów to analfabeci. Zaledwie 4% z nich ma wykształcenie średnie, zaś 80% dzieci zamiast do podstawówek, trafia do szkół specjalnych. Z jednej strony placówki oświatowe nie chcą inwestować swojego czasu i pieniędzy w kształcenie cygańskich dzieci. Z drugiej jednak – to sami Romowie odmawiają posyłania swoich pociech do szkół, argumentując to chęcią wychowania ich w tradycyjnym systemie wartości.
Policzek za policzkiem
W kwietniu 2009 grupa neonazistów na północy Czech zaatakowała dom zamieszkały przez romskie rodziny. Wyniku ataku trzy osoby zostały ranne. W ataku szczególnie ucierpiała dwumiesięczna dziewczynka, która doznała licznych poparzeń. Na kanwie tych wydarzeń rozpoczął się exodus Cyganów z Czech. Zaczęli oni wykorzystywać możliwość bezwizowego wyjazdu do Kanady. Masowe przesiedlenia do tego kraju sprawiły, że władze w Ottawie przywróciły obywatelom Czech obowiązek wizowy. Spowodowało to kolejny wzrost niechęci czeskiego społeczeństwa wobec mniejszości romskiej.
Dało się to szczególnie wyraźnie odczuć po zaprzysiężeniu nowego rządu, który mimo wcześniej składanych obietnic, wycofał się z planów upamiętnienia obozu koncentracyjnego dla Romów w czeskich Letach niedaleko Pisku. Gabinet Petra Neczasa nie widzi nic niestosownego w tym, że na miejscu dawnego obozu stoi chlewnia. Temat jest o tyle krępujący, że obóz w Letach założyli nie Niemcy, lecz Czesi. Rozporządzenie o jego powołaniu zostało przyjęte kilkanaście dni przed rozpoczęciem nazistowskiej okupacji na początku marca 1939 r. Obóz aż do likwidacji w 1944 r., był zarządzany przez Czechów, miał czeskich strażników i czeskich komendantów. Z kolei prezydent Czech Vaclav Klaus, (który dziś deklaruje wolę rozwiązania problemu romskiego) usiłował w ogóle zakwestionować istnienie czeskich obozów koncentracyjnych. Kiedy sześć lat temu Parlament Europejski wezwał Pragę, by wreszcie rozwiązała sprawę chlewni na miejscu obozu, prezydent oświadczył, że nie jest to sprawa Brukseli, a poza tym – żadnych obozów
koncentracyjnych w Czechach nie było. Kapitalistyczne getta
W ostatnich latach szczególnie uciążliwym dla obu stron problemem okazało się powstawanie cygańskich gett. Każdego miesiąca do położonych w pobliżu granicy z Niemcami i Polską Rumburka oraz Szlukowa przyjeżdżają setki Romów. "Regionowi grozi zapaść społeczna. Ludzie mają tego dosyć, a ja się obawiam, że dojdzie do rękoczynów i linczów" – pisał kilka miesięcy temu burmistrz Rumburka w liście otwartym do premiera Czech. Jego przewidywania sprawdziły się kilka tygodni temu, kiedy Cyganie napadli grupę Czechów.
Dlaczego czescy Romowie koncentrują się na północy kraju? Dzieje się tak, ponieważ są to tereny biedne i zdegradowane. Cyganie mieszkający w innych rejonach Czech są wyrzucani z zajmowanych przez siebie domów i kamienic. Nowi właściciele drastycznie podnoszą czynsze, których Romowie nie są w stanie płacić. Zaczyna, więc działać prawo rynku, a ubodzy Cyganie przenoszą się do miejsc, gdzie stać ich na wynajem domu.
W ciągu ostatnich kilku lat liczba ludności Rumburka i Szlukowa wzrosła o 20%, a nowymi mieszkańcami są wyłącznie Romowie. Zatem i tak niemałe wcześniej bezrobocie wrosło kilkukrotnie, a nadwerężona opieka społeczna praktycznie załamała się.
Prześladowani od wieków
Prześladowanie Cyganów to nie jest problem ostatnich tygodni czy miesięcy. Jest to zjawisko obecne na tym terenie, od co najmniej kilkuset lat. Pod koniec XVII wieku uznano Cyganów za osoby wyjęte spod prawa – każdy z nich mógł być złapany i bezkarnie zabity. Przyczyniło się to do masowych i krwawych polowań. Sto lat później usiłowano asymilować Romów, a prawo pozwalało na deportacje tylko tych Cyganów, którzy przybyli z zagranicy. Zakazano też używania słowa „Cygan” na rzecz „Nowomadziar” lub „Noworolnik” czy „Nowoosadnik”. Romowie byli też zobowiązani do przyjmowania wiary katolickiej. Jednak nadal odnoszono się do Romów z duża podejrzliwością. Oskarżano ich między innymi o kanibalizm.
Prześladowania nie ominęły Cyganów również w okresie międzywojennym. 14 lipca 1927 roku rząd czechosłowacki wydał ustawę o osobach prowadzących wędrowny tryb życia. Pozwoliło to policji na częściowe uporządkowanie żyjących do tej pory koczowniczo społeczności Romskiej. Oficjalnie ustawa była skierowana nie przeciwko Cyganom, ale wszystkim „próżniakom”. Jednak na efekty tak skonstruowanego zapisu nie trzeba było długo czekać. Pod koniec lat trzydziestych Czesi zaczęli organizować obozy koncentracyjne. Z założenia przeznaczone były one dla osób uchylających się od pracy, jednak trafiali tam w większości Cyganie. Pod koniec wojny kontrola nad tymi miejscami została przekazana Niemcom.
Kolejnej próby asymilacji Romów podjęły się władze socjalistycznej Czechosłowacji. Stawiano Cyganom takie same wymagania jak innym obywatelom. Romowie byli ścigani za uchylanie się od obowiązku pracy. Tymczasem ciągle powracające problemy współistnienia z resztą społeczeństwa – centralnym zarządzeniem zostały uznane za nieistniejące. Symbolem niepowodzenia tych działań stało się osiedle Chanov w mieście Most. Po 1978 roku do bloków z wielkiej płyty przesiedlono kilkadziesiąt cygańskich rodzin. Jednak ich „tradycyjny” styl życia w ciągu kilku lat doprowadził do całkowitej dewastacji i ostatecznie do wyludnienia blokowiska.
Co dalej?
Dziś Cyganie są grupą najbardziej dotkniętą wykluczeniem społecznym, ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego zjawiska. Chodzi głównie o niski poziom wykształcenia (z analfabetyzmem włącznie), wysokie bezrobocie i przestępczość. Według spisu powszechnego przeprowadzonego w Republice Czeskiej w 2001 roku, w kraju tym zamieszkiwało blisko 12 tysięcy Romów.
- To jest nieszczęście, to straszne. Do tej pory nie wierzyłem, że będziemy naszym udziałem coś takiego, co do tej pory było tylko w innych miejscach na świecie. Niestety – stało się to tutaj. Co z tym robić – też nie jest jasne. W każdym razie, należy ściśle odróżnić rozwiązania doraźne od długofalowych – mówi prezydent Czech Vaclav Klaus odnosząc się do wydarzeń ostatnich dni.
Jednak te ostre słowa nie zawierają żadnej treści i pokazują jedynie, że czeskie władze są zupełnie nieprzygotowane na zaistniałą sytuację. Premier Petr Neczas nie odnosi się ani do apeli lokalnych władz, ani do samych wydarzeń. Póki, co zapowiedział jedynie zwiększenie budżetu policji o 700 milionów koron i zapewnienie wsparcia. Jednak pomysłu na kompleksowe rozwiązanie problemów jak nie było – tak nie ma.
Tomasz Dawid Jędruchów dla Wirtualnej Polski