Prezydent: przypadek trzech byłych już posłów PiS powinien być przestrogą
Prezydent Bronisław Komorowski jest zdania, że to szefowie klubów parlamentarnych powinni mieć większy wpływ na to, którzy posłowie wyjeżdżają za granicę. Jak ocenił, przypadek trzech byłych już posłów PiS, powinien być przestrogą dla innych polityków.
11.11.2014 | aktual.: 11.11.2014 11:35
Prezydent, który był rano gościem radiowych "Sygnałów dnia", był pytany o trzech posłów: Adama Hofmana, Adama Rogackiego i Mariusza Antoniego Kamińskiego wyrzuconych w poniedziałek z PiS. Decyzja PiS to pokłosie podróży trójki polityków do Madrytu na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy.
Prezydent zaznaczył, że nie chce "wpisywać się w chór cały konkurentów, przeciwników" Hofmana, Rogackiego i Kamińskiego z innych partii politycznych, "którzy pewnie dzisiaj po nich skaczą, ile mogą". Jak mówił, "nie o to chodzi, żeby uczestniczyć w jakiejś batalii międzypartyjnej, czy między klubami parlamentarnymi".
- To jest pewna przestroga dla wszystkich w polityce, nie tylko dla parlamentarzystów - dla ministrów, premierów, prezydentów także, że trzeba bardzo uważać z tym, aby nie występować w roli politycznego moralizatora oceniającego innych bardzo ostro, bardzo zdecydowanie, tworzącego wrażenie, że samemu się jest człowiekiem, czy środowiskiem politycznym bez skazy, bo wtedy ten upadek jest parę razy bardziej bolesny i - powiem - parę razy bardziej demoralizujący także dla opinii publicznej - powiedział Komorowski.
Według niego, "krytykując nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka". - Jest bardzo wielu parlamentarzystów solidnych, pracujących, dobrze wypełniających mandat, który im dali wyborcy - oni są wyjątkowo skrzywdzeni przez każdą aferę, aferkę, skandal, skandalik, bo oni w tym nie uczestniczą, a są bici w mediach, w opinii publicznej, na zasadzie, że tacy sami, a przecież nie wszyscy są tacy sami - zaznaczył prezydent.
Komorowski, który w latach 2007-2010 sam pełnił funkcję marszałka sejmu, wyraził pogląd, że rolą parlamentu, marszałka, Prezydium Sejmu jest także to, aby "ograniczać pokusę, bo tam gdzie są pieniądze publiczne, zawsze są też pokusy". - Można to ograniczać. Ja też byłem marszałkiem sejmu, wiem, że to nie podobało się w klubach, nie podobało się wśród parlamentarzystów, jeśli zlikwidowałem np. możliwość wyjazdów poza parlament całych komisji, posiedzeń takich terenowych. To bardzo lubili posłowie, tylko tyle, że to prawie zawsze było źródłem różnych kłopotów - małych czy większych skandali. Zlikwidowanie tego zjawiska przyniosło pewne uspokojenie - ocenił Komorowski.
Jak dodał, możliwe jest także ograniczenie tzw. "turystyki parlamentarnej". - To wymaga jednak wysiłku i współodpowiedzialności nie tylko marszałka, nie tylko Prezydium, ale np. klubów parlamentarnych. W moim przekonaniu szefowie klubów powinni mieć większy wpływ na to, czy jakiś poseł jedzie za granicę, czy nie jedzie, bo wtedy się będą troszkę także bali, że może ich skompromitować, a niekoniecznie przysporzyć im dobrej opinii - ocenił prezydent.
"Afera madrycka"
W poniedziałek Komitet Polityczny PiS zdecydował o usunięciu z partii Adama Hofmana, Mariusza A. Kamińskiego i Adama Rogackiego. SLD złożyło zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez tych posłów.
Decyzje te mają związek ze służbową podróżą Hofmana, Kamińskiego i Rogackiego do Madrytu na posiedzenie Komisji Zagadnień Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - rozpoczętą 30 października. Media donosiły w ostatnich dniach, że w wyjeździe posłom towarzyszyły żony i że z ich udziałem doszło do incydentu na pokładzie samolotu, którym posłowie wracali z Hiszpanii. Media informowały ponadto, że posłowie wzięli na tę podróż kilkanaście tysięcy złotych zaliczki, zgłaszając wyjazd samochodem; w rzeczywistości polecieli tanimi liniami lotniczymi.
Na środę marszałek sejmu Radosław Sikorski zwołał posiedzenie Konwentu Seniorów w sprawie audytu podróży zagranicznych posłów i zmiany systemu ich rozliczania.