Prezydent, premier i posłowie stracili podwyżki
Od stycznia pensje posłów i senatorów wzrosły o 400 zł. Jednak grubszymi portfelami nie będą się długo cieszyć – podwyżki stracą już 1 marca. Ministerstwo Finansów szuka oszczędności w administracji publicznej, a także w budżecie Sejmu i Senatu - pisze "Polska".
Coroczna podwyżka pensji była dotąd przyznawana posłom i senatorom niejako automatycznie. Wynikała z waloryzacji pensji w całej administracji. Zgodnie z ustawą o mandacie posła i senatora poseł ma zarabiać tyle, ile podsekretarz stanu. W 2008 r. pensja podsekretarza stanu wynosiła 9,9 tys. zł brutto. W tym roku miała wzrosnąć do 10,3 tys. brutto. I będzie wyższa, ale tylko do 1 marca, kiedy to w życie wchodzi ustawa zamrażająca pensje parlamentarzystów i najwyższych urzędników państwowych na poziomie z 31 grudnia 2008 r.
Na podwyżki nie mogą więc liczyć m.in. prezydent RP, premier i wicepremierzy, marszałkowie i wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, prezesi NIK, NBP oraz IPN, rzecznicy – praw obywatelskich i praw dziecka, oraz przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Zamrożenie płac najważniejszych ludzi w państwie to rezultat szukania oszczędności przez Ministerstwo Finansów. W okresie od marca do grudnia 2009 r. wyniosą one 4,4 mln zł.
Oszczędności nie budzą entuzjazmu wśród posłów. – Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera – wścieka się na Rostowskiego jeden z czołowych polityków PSL-u. Zdaniem Joanny Senyszyn z SLD, rząd Tuska zachowuje się równie populistycznie jak rząd Millera. – Wróżę Tuskowi taki sam koniec jak Millerowi – stwierdza posłanka.
Amelia Panuszko