Prezydent nie wstrzymał reformy sądów. Niespodziewanie stworzył szansę dla dialogu

Prezydent Andrzej Duda zawetował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądowniczej. Podpisze ustawę o zmianie ustroju sądów powszechnych. To jednak nie koniec batalii o kształt polskich sądów. Teraz zawetowane ustawy wracają do Sejmu.

Prezydent nie wstrzymał reformy sądów. Niespodziewanie stworzył szansę dla dialogu
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak
Jarosław Kociszewski

24.07.2017 | aktual.: 24.07.2017 12:48

W teorii Sejm może odrzucić weto prezydenta Dudy i ponownie przyjąć kontrowersyjne ustawy autorstwa Prawa i Sprawiedliwości. W praktyce będzie to jednak niemożliwe. Odrzucenie weta wymaga większości 3/5 posłów przy obecności przynajmniej połowy posłów. Przeciwko decyzji Andrzeja Dudy musiałoby zagłosować 276 posłów, czyli więcej niż łączna liczba parlamentarzystów PiS i Kukiz’15.

Oczywiście są możliwe czysto hipotetyczne scenariusze, czyli głosowanie nieco ponad połowy posłów przy założeniu, że PiS mobilizuje swoich parlamentarzystów, a na sali nie ma prawie opozycji. Trudno sobie wyobrazić, aby partia Jarosława Kaczyńskiego zdecydowała się na tak drastyczne posunięcie sprzeczne z duchem parlamentaryzmu i demokracji, do którego w swoim przemówieniu odwoływał się też Andrzej Duda.

Posłowie rozpoczęli już wakacje. To pracy wrócą dopiero we wrześniu. W obecnej sytuacji jest mało prawdopodobne, aby zostali zwołani na specjalne posiedzenie, które przy aktualnym rozkładzie sił nie daje szansy na odrzucenie weta. Nawet, jeżeli formalne decyzje nie zapadną szybko, to niespodziewanie odważna decyzja Dudy kruszy zabetonowaną scenę polityczną.

Trzęsienie ziemi w obozie władzy

Wstrząsem dla sceny politycznej jest nie tylko decyzja prezydenta, ale także jej uzasadnienie. Andrzej Duda bardzo ostro zaatakował prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobro i próby podporządkowania mu władzy sądowniczej. To uwidacznia poważne podziały wewnątrz obozu władzy. Wielu zwolenników PiS będzie teraz zmuszonych zająć stanowisko i opowiedzieć się po jednej ze stron.

Decyzja prezydenta przed dylematem stawia najbardziej gorliwi zwolenników PiS, którzy w ostatnich dniach nazywali demonstrantów protestujących przed sądami ubekami, zarzucali im zdradę i działanie na szkodę państwa, a krytykę ustaw PiS uważali za obronę sędziowskich przywilejów. Uznają, że takie słowa nie padały, czy oskarżą prezydenta o zdradę ideałów?

Trudny wybór opozycji

Pomimo tego, że Andrzej Duda zawetował dwie ustawy a nie trzy, czego domagają się dziesiątki tysięcy demonstrantów wychodzących na ulice polskich miast, decyzja prezydenta potencjalnie rozbraja bombę, którą były nasilające się protesty. Podobnie jak obóz władzy, także opozycja musi teraz zająć stanowisko. Z jednej strony może zadowolić się odrzuceniem dwóch, najbardziej kontrowersyjnych ustaw i włączyć się w proces reformowania sądownictwa, który obiecuje Andrzej Duda. Z drugiej strony opozycja może podkreślić, że prezydent nie zawetował ustawy o zmianie ustroju sądów powszechnych, a więc nadal ma o co walczyć.

Andrzej Duda nawołuje do obniżenia napięć społecznych i temperatury sporów. Weta i zapowiedziane prace nad reformą sądownictwa dają mu wyjątkową możliwość wejścia w rolę arbitra. Uczciwe i merytoryczne prace nad reformą sądów mogą stać się platformą spokojnego dialogu, którego od dawna brak na polskiej scenie politycznej. Wykorzystanie tej szansy nie zlikwiduje różnic zdań, ale może nauczyć wypracowywać kompromis w sprawach o kluczowym znaczeniu dla przyszłości kraju.

politykaAndrzej Dudareforma sądownictwa
Zobacz także
Komentarze (162)