ŚwiatPrezydent Meksyku prosi naród o spokój

Prezydent Meksyku prosi naród o spokój

Nowo wybrany prezydent Meksyku Felipe
Calderon zaapelował w orędziu do narodu o spokój i
poparcie dla działań, których celem jest wyłącznie dobro państwa i
jego obywateli.

Prezydent Meksyku prosi naród o spokój
Źródło zdjęć: © AFP

01.12.2006 | aktual.: 02.12.2006 01:58

Przywitany owacyjnie przez blisko dwa tysiące zgromadzonych w Audytorium Narodowym osób, zaprzysiężony prezydent ogłosił swoje polityczne "credo" na najbliższych sześć lat.

Siły zbrojne Meksyku stoją na straży bezpieczeństwa państwa i jego obywateli. Nigdy nie przekroczą swoich konstytucyjnych obowiązków - zadeklarował na wstępie Felipe Calderon, zwracając się do zgromadzonych w Audytorium przedstawicieli partii politycznych i zaproszonych gości.

Centralnym punktem planu Calderona jest walka z zagrażającym Meksykowi biznesem narkotykowym, populistyczną anarchią i korupcją.

Z równym naciskiem prezydent mówił o konieczności stworzenia atrakcyjnego finansowo rynku pracy, który pomógłby ograniczyć destrukcyjną dla meksykańskich rodzin, nielegalną emigrację do USA.

Felipe Calderon zapewnił o swojej "jak najlepszej woli" współpracy ze wszystkimi siłami politycznymi, których celem jest dobro kraju. Zastrzegł jednak, że żadne protesty nie są w stanie przeszkodzić jego rządowi

Podkreślił, że w trwającym od pięciu miesięcy konflikcie "nie ma zwycięzców i zwyciężonych, jest tylko jeden przegrany - państwo w stanie destabilizacji".

Odniósł się w ten sposób do postawy Manuela Lopez Obradora, lewicowego populisty z Partii Rewolucyjno-Demokratycznej (PRD), który zanegował wyniki lipcowych wyborów prezydenckich, ogłaszając się 20 listopada "legalnym reprezentantem narodu".

Transmitowane na żywo przez wszystkie media publiczne wystąpienie Felipe Calderona z uwagą obserwowane było przez zgromadzony na Zocalo - centralnym placu stolicy - tłum pod wodzą "ludowego Mesjasza" Obradora.

Nie czekając na zakończenie orędzia, odpowiadając na apel lidera PRD, kilkutysięczna grupa zebranych, wyruszyła pod Audytorium Narodowe.

Jerzy R. Suchocki

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)