Prezydent Kielc: kierowcy MPK chcieli podpalić paliwo!
Nocne przejęcie bazy MPK było zdaniem prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego próbą niedopuszczenia do zagrożenia. Prezydent miasta poinformował, że jedna z kieleckich dziennikarek poinformowała go, iż protestujący związkowcy zagrozili wysadzeniem zbiorników z paliwem, które znajdują się w zajezdni.
29.08.2007 13:00
Jako osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo w mieście powiadomiłem prokuraturę, ale zdecydowałem także o zabezpieczeniu terenu zajezdni przez siły porządkowe przed ewentualnym zagrożeniem - powiedział prezydent na konferencji prasowej. Wojciech Lubawski nie zgodził się z wypowiedziami pracowników firmy, że zagrożenia nie było, bo zbiorniki są od dwóch lat puste. Zaznaczył, że na terenie bazy stacjonuje ponad 70 autobusów.
Na konferencji prasowej przedstawiono także film z nocnej akcji firmy ochroniarskiej. Kamera policji zarejestrowała, że pracownicy w większości sami opuścili teren bazy, tylko kilka osób zostało wyprowadzonych przez ochroniarzy. Zdaniem sekretarza miasta Janusza Kozy do starć związkowców z siłami porządkowymi doszło natomiast rano, gdy około 100 pracowników MPK ponownie weszło na teren bazy.
W kieleckiej zajezdni MPK jest teraz spokojnie. Porządku pilnuje policja, która nie dopuszcza pracowników MPK do budynku, gdzie przebywają przedstawiciele zarządu firmy i kieleckiego ratusza.
Na placu przed budynkiem jest kilkudziesięciu pracowników MPK, którzy czekają na spotkanie, które o 14.00 organizuje tu Zarząd Regionu Świętokrzyskiej Solidarności. Jak poinformował Bogdan Latosiński, szef Solidarności w MPK, ma się tam pojawić także mediator.