PolskaPrezydent: inwigilacja prawicy największą aferą III RP

Prezydent: inwigilacja prawicy największą aferą III RP

Prezydent Lech Kaczyński uważa, że tzw. inwigilacja prawicy to największa afera III Rzeczpospolitej. Wieczorem prezydent w programie 2 TVP wyraził nadzieję, że ta sprawa zostanie wyjaśniona przez prokuraturę.

06.06.2006 | aktual.: 06.06.2006 23:25

Tylko dzieci mogą wierzyć, że tą aferą w istocie kierował płk. (Jan) Lesiak. To musiało być dużo, dużo wyżej. I tę sprawę trzeba wyjaśnić - zaznaczył Lech Kaczyński. Jak dodał, celem było z porządnych ludzi, którzy walczyli z ówczesnym tzw. układem (...) zrobić łajdaków, a z łajdaków - porządnych ludzi.

Na pytanie, czy jest zwolennikiem otwarcia tzw. zbioru zastrzeżonego IPN, prezydent powiedział, że nie widzi żadnego powodu, żeby te dokumenty miały być w dalszym ciągu zamknięte. Jak dodał, jeżeli miałyby się tam znaleźć dokumenty, których ujawnienie zagrażałby polskiej racji stanu, to powinny zostać wykluczone z ujawnienia.

W tzw. zbiorze zastrzeżonym umieszczone są akta tajne ze względu na dzisiejsze interesy państwa (np. akta agentów wywiadu PRL będących obywatelami innych państw). Jego akta nie są ujawniane przez IPN na ogólnych zasadach. Ten zbiór to ok. 2 promile ogólnego zasobu archiwalnego IPN.

W ubiegłym tygodniu prezes PiS Jarosław Kaczyński odtajnił swoją teczkę, w której wśród materiałów zebranych przez SB znalazły się też dwa podrobione dokumenty o okolicznościach rzekomego złożenia przez niego deklaracji lojalności w czasie stanu wojennego. W rzeczywistości odmówił on jej podpisania. Sprawa fałszerstwa wyszła dwukrotnie. Na początku lat 90. fałszywkę opublikował tygodnik "Nie".

W 1997 r. w osławionej szafie pułkownika Lesiaka, kierującego tajnym zespołem do zadań specjalnych w UOP, znaleziono tę samą fałszywą lojalkę wraz z próbkami pisma Jarosława Kaczyńskiego. W mojej szafie była tylko kopia. Prowadziliśmy bowiem śledztwo, które miało wyjaśnić, skąd "Nie" dostało lojalkę. To nie mój zespół ją sfałszował - powiedział Lesiak. Jako sprawę "bardzo delikatną" nazwał prezydent lustrację duchownych. Jestem zwolennikiem tego, że jeżeli mają być ujawnione nazwiska osób, które współpracowały, sprzeniewierzyły się nie tylko obywatelskim obowiązkom, nie tylko zasadom uczciwości, ale też misji kapłańskiej, to nie powinno to dotyczyć tylko i wyłącznie tych, którzy należą do osób znanych ale i szeregowych - powiedział L. Kaczyński.

Zdaniem prezydenta, największym zagrożeniem dla Polski na pewno nie są obecne rządy, które "usiłują odkryć te prawdy, które dotąd były zakrywane, te struktury, które miały charakter całkowicie ukryty". To idzie ciężko, tutaj trwają kontruderzenia. Jeżeli ta walka zostanie wygrana, to na pewno nie Polacy są głównym zagrożeniem dla Polski - powiedział prezydent.

Jego zdaniem, głównym zagrożeniem dla Polski jest taka sytuacja, w której zostaniemy sprowadzeni do roli peryferyjnej części pewnego quasi-państwa. Struktura państwa będzie miała swoją własną dynamikę, w ramach której naród, który jest wprawdzie dość duży, ale dużo mu brakuje do osiągnięcia przeciętnego choćby rozwoju gospodarczego, nie będzie miał we własnych sprawach zbyt wiele do powiedzenia, a rozwiązania mu aplikowane często nie będą zupełnie pasowały do tutejszej rzeczywistości - ocenił L.Kaczyński.

Według prezydenta, inne zagrożenie dla Polski jest związane z tym, że "być może są jeszcze chętni, aby z niej uczynić sferę swoich wpływów". W części rozmowy dotyczącej spraw gospodarczych, prezydent, w nawiązaniu do sytuacji w górnictwie powiedział m.in. że będzie chciał spotkać się i rozmawiać na ten temat z przewodniczącym "Solidarności" Januszem Śniadkiem. Bardzo zależy mi na tym, żeby kopalnie węgla kamiennego w Polsce pozostały - mówił prezydent.

Komentując strajki lekarzy i zapowiedzi strajków górników L.Kaczyński powiedział, że to dziwne, że jak prawica dochodzi do władzy, to napięcia społeczne rosną. Oczywiście, środowisko lekarskie jest marnie opłacane, ale nie ma rządu, który zrobiłby tyle co ten, żeby zmienić ten stan rzeczy. I akurat w tej chwili są bardzo ostre strajki - dziwił się prezydent.

Prezydent odniósł się też do imigracji Polaków za pracą do innych krajów. Stwierdził, że w tych wyjazdach nie ma nic złego pod warunkiem, że ci ludzie, po kilku latach pracy wracają do Polski z wyższymi kwalifikacjami. Nie zawsze tak jest i ten problem istnieje, ja sobie z tego zdaję sprawę - powiedział.

L.Kaczyński odpowiadał też na pytania dotyczące spraw międzynarodowych.

W trakcie niedzielnego wystąpienia na kongresie PiS w Łodzi prezes tej partii J.Kaczyński powiedział m.in., że skończyła się polityka asymetrii w dziedzinie polskich stosunków zagranicznych. MSZ zostało odzyskane! - oświadczył. Prezydent pytany, co miał na myśli prezes PiS powiedział: Mieliśmy do czynienia z pewnym brakiem jednolitości. Dowiadujemy się nagle, że Polska zgadza się na rurociąg północny i zamierza go finansować, a później okazało się, że dokumenty w tej sprawie krążyły już od grudnia.

L.Kaczyński uważa, że poprawa stosunków Polski z Rosją ma dla nas istotne znaczenie. Być może uda nam się poprawić stosunki z Moskwą, być może nie - powiedział. Według prezydenta, najwcześniejszym terminem jego spotkania z prezydentem Władimirem Putinem był wrzesień. Prezydent przyznał, że ze strony Rosji na stosunkach z nami ciąży sprawa Katynia. To jest dla nich pewien kłopot psychiczny - dodał.

L.Kaczyński opowiedział się też za bliskim stosunkami Polski z Ukrainą.

Prezydent pytany, czy pojawiła się propozycja ze strony rządu USA objęcia Polski tzw. tarczą antyrakietową, zapowiedział, że sprawa ta będzie omawiana na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Zapowiedział też spotkanie w Waszyngtonie szefów dyplomacji Polski i USA.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)