"Prezydent był zdziwiony informacją o akcji ABW"
- Prezydent przyjął ze zdziwieniem informację o tej akcji - powiedział Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta ds. historii i dziedzictwa narodowego, komentując akcję ABW przeciwko mężczyźnie, który założył stronę antykomor.pl. - To jest kpina i to ośmiesza prezydenta - skomentował tę akcję Marek Siwiec.
22.05.2011 | aktual.: 22.05.2011 11:16
- To jest kłopotliwa sytuacja dla prezydenta, bo walczył przez blisko dwadzieścia lat o wolne słowo, uważając że wolna Polska jest zbudowana na wolnym słowie i zdania nie zmienił. Wolne słowo ciągle jest gwarancją polskiej wolności, a kłopot polega na tym, że w Polsce w kodeksie karnym funkcjonuje paragraf uzasadniający tego typu działania. Być może należy ten paragraf zmienić. Ci posłowie i kluby powinni zmienić ten zapis, szczególnie że prezydent nie jest do niego przywiązany - dodał Tomasz Nałęcz.
Andrzej Halicki natomiast powiedział, że stoi po stronie tego młodego człowieka. - Jeżeli chce umieszczać satyryczne teksty to mogę mu w tym pomagać. Ale jeżeli w obronie wolności słowa staje Zbigniew Ziobro, który prowadził prokuraturę żelazną ręką i prowadził działania przeciwko prof. Garlickiemu, a zespół PiS ds. monitorowania internetu zadaje pytania, jak uzyskać dane osób które publikują komentarze w internecie. (...) Zapomniał wół, jak cielęciem był - dodał Halicki.
- Mamy do czynienia z takim liberalizmem, który nie lubi krytyki społecznej - stwierdził natomiast Marek Jurek. - Ten rząd miesza chuligaństwo stadionowe z transparentami, które mu się nie podobają. Mi to przypomina '82 w Hiszpanii, gdzie władze hiszpańskie po interwencji ambasady radzieckiej kazały zdjąć baner "Solidarność" zza sowieckiej bramki. Pamiętam wypowiedzi ludzi obecnych władz, atakujące ludzi przychodzących na Powązki, że źle reagują na przedstawicieli władzy - dodał. Następnie kontynuował mówiąc, że pamięta sytuację z Krakowskiego Przedmieścia, gdzie mówiło się że kwiaty są agresywne i złośliwe wobec obecnego prezydenta. - Mam wrażenie, że ten rząd nam powie, że realny liberalizm polega na rządach liberałów. Zastanówcie się co mówicie - w Polsce nie ma czegoś takiego jak podmiotowe ograniczenie wolności wypowiedzi - zakończył Jurek.
- Gdyby minister sprawiedliwości był prokuratorem generalnym, pan prof. Nałęcz zadzwoniłby do ministra sprawiedliwości i powiedział "chłopie, nie wygłupiaj się, nie bądź nadgorliwy i sprawa by się przerwała - powiedział z kolei Stanisław Żelichowski. - Teraz nie może tego zrobić. A z drugiej strony służby przypominają pana, który wracając pod wpływem alkoholu do domu, i kiedy żona go pytała gdzie był, odpowiadał, że w teatrze. Kiedy żona pytała, dlaczego ją oszukuje, on odpowiadał "taką linię obrony przyjąłem i muszę być konsekwentny". Oni się tego nauczyli za PiS-u, że o 4. rano się wchodzi, w ośmiu, w kamizelkach kuloodpornych, uzbrojeni i czarnych okularach. Brakuje im tylko płaszczy ze stojącymi kołnierzykami. Nie wiem jak im to wybić z głowy. Musimy zmienić ten paragraf - dodał Żelichowski.
- Ocena tego jest jednoznaczna i negatywna - powiedział z kolei Marek Siwiec. - Ja bym to opisał tak: o szóstej rano w Tomaszowie przychodzi ABW do dwudziestopięcioletniego chłopaka, który ma stronę antykomor. Wynik tego jest kompromitujący, ABW powołana do najpoważniejszych zadań wysyła trzech informatyków. To jest kpina i to ośmiesza prezydenta. Prezydent się w tej sprawie powinien wypowiedzieć. Człowiek, który wymyślił obrazek internauty jako człowieka pijącego piwo i oglądają świństwa broni internautów. Pogratulować Platformie, że w ciągu roku nastąpił totalny rewers sytuacji - stwierdził Siwiec.
Paweł Poncyliusz natomiast zakomunikował, że z Pawłem Kowalem przedstawią projekt zmiany art. 212. (...) Tu karanie kibiców za transparenty krytykujące rząd, tu wchodzenie do człowieka, który ma stronę internetową wyśmiewającą prezydenta. Boję się, że zejdziemy jeszcze poziom niżej - dodał.