Prezydent: Bogatynia nie jest sama, nie brakuje pieniędzy
Bogatynia nie jest sama - zapewnił prezydent Bronisław Komorowski, który odwiedził tę dotkniętą przez powódź miejscowość na Dolnym Śląsku. Podkreślił, że nie brakuje ani sił, ani środków na usuwanie skutków żywiołu.
10.08.2010 | aktual.: 10.08.2010 17:32
- Z rozmów ze wszystkimi służbami (...) wynika, że nie ma dzisiaj problemu braku pieniędzy na reakcję związaną ze skutkami powodzi. Nie ma braku sił ludzkich, nie ma problemu braku zasobów, one są w pełni uruchomione - powiedział Komorowski.
Zapewnił, że Bogatynia "nie jest sama". - Jestem pewien, że w perspektywie tygodni - być może pod względem odbudowy najtrudniejszych spraw, jakimi są drogi i mosty, pewnie po miesiącach - Bogatynia będzie znowu tak piękna, jak była do niedawna - ocenił prezydent.
Komorowski powiedział też, że razem z marszałkiem sejmu Grzegorzem Schetyną przyjechał do Bogatyni, aby zobaczyć nie tylko skalę zniszczeń, ale także "sprawdzić, czy jest zrobione wszystko, co powinno i może być zrobione, aby zareagować na skutki żywiołu".
Prezydent dodał, że jest pod "smutnym wrażeniem" dramatu powodzian.
Bogatynia to miasto położone w najodleglejszym południowym regionie Dolnego Śląska, gdzie w sobotę z powodu bardzo intensywnych opadów deszczu wylała niewielka rzeczka Miedzianka, dopływ Nysy Łużyckiej. W kilka godzin woda spowodowała w mieście wielkie zniszczenia i odcięła Bogatynię od świata - nie było dojazdu z żadnej strony. Obecnie do miasta można się dostać przez Czechy (jest to trasa krótsza, otwarta jedynie dla pomocy humanitarnej i wojska) lub przez Niemcy (trasą dłużą, na której nie ma ograniczeń).
Prezydent i marszałek spotkali się z władzami samorządowymi w urzędzie miejskim w Bogatyni. Przed urzędem zebrali się mieszkańcy, którzy pozdrawiali prezydenta. Komorowski zatrzymał się na chwilę przy nich i witał się z zebranymi.
W poniedziałek marszałek mówił dziennikarzom, że razem z prezydentem chcą porozmawiać z samorządowcami z zalanych terenów i zorientować się, jak wygląda koordynacja pomocy, co jest potrzebne, też ewentualnych zmian w przepisach. - Uważamy, że w takich sytuacjach trzeba być blisko ludzi, ich problemów - podkreślał Schetyna.