Prezydent Andrzej Duda: postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego
Postanowiłem uwolnić wymiar sprawiedliwości od sprawy Mariusza Kamińskiego, która zawsze byłaby postrzegana jako polityczna - powiedział prezydent Andrzej Duda, uzasadniając swoją decyzję o ułaskawieniu byłego szefa CBA.
Prezydent Duda ułaskawił byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i byłych funkcjonariuszy biura skazanych m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy tzw. aferze gruntowej.
- Wymiar sprawiedliwości nie potrafi skazać bandytów z Pruszkowa, nie potrafi skazać ludzi zamieszanych w procedery łapówkarskie, a z drugiej strony wymierza drakońskie kary ludziom, którzy chcą budować w Polsce silne państwo, którzy walczą z korupcją - ocenił prezydent. - Ja się z takim czymś nie zgadzam - dodał.
- Wiadomo, co było przy wyroku wydawanym w pierwszej instancji, co z tym wszystkim zrobił sędzia Łączewski. Ta sprawa została przez niego maksymalnie upolityczniona, pięć miesięcy pisał uzasadnienie i tuż przed wyborami publicznie je ogłosił - mówił Duda. Jak podkreślił, CBA "twierdzi, że ujawnione zostały tam nazwiska funkcjonariuszy, którzy działali pod przykryciem".
Jak zauważył, sprawa Mariusza Kamińskiego "rozpalała emocje". - Jaki wyrok nie zostałby wydany, zawsze ktoś by powiedział, że to był wyrok polityczny - ocenił prezydent.
- Ta sprawa była nieprawdopodobnie niszcząca dla wymiaru sprawiedliwości i jeśli mamy budować dobry obraz wymiaru sprawiedliwości w Polsce, a chciałbym, żeby tak było, postanowiłem w swoisty sposób uwolnić wymiar sprawiedliwości od tej sprawy, w której zawsze ktoś by powiedział, że sądy działały na polityczne zlecenie i przeciąć ten problem, rozstrzygnąć ten spór na moją odpowiedzialność jako prezydent - powiedział Duda.
Dlatego taka była moja decyzja - dodał prezydent.
W marcu tego roku Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście skazał na kary więzienia b. szefów CBA, w tym Kamińskiego (3 lata więzienia i 10-letni zakaz zajmowania stanowisk), m.in. za przekroczenie uprawnień i nielegalne działania operacyjne CBA przy "aferze gruntowej" w 2007 r. Proces dotyczył operacji CBA z lata 2007 r. CBA zakończyło tę operację specjalną wręczeniem Piotrowi Rybie i Andrzejowi K. tzw. kontrolowanej łapówki za "odrolnienie" gruntu na Mazurach w kierowanym przez Andrzeja Leppera ministerstwie rolnictwa. Finał akcji miał utrudnić przeciek, wskutek czego z rządu odwołano szefa MSWiA Janusza Kaczmarka.
Na początku listopada Mariusz Kamiński złożył apelację od wyroku, podobnie jak były wiceszef Biura Maciej Wąsik.
Witek: to jest uprawnienie prezydenta
Rzeczniczka rządu Elżbieta Witek pytana, dlaczego prezydent ułaskawił osobę, która nie jest skazana prawomocnie, odpowiedziała, że we wtorek przedstawiono uzasadnienie Kancelarii Prezydenta i ono "powinno wystarczyć za komentarz". - Nie ma w konstytucji zapisu mówiącego o tym, na jakim etapie postępowania można z tego prawa łaski skorzystać. W związku z tym pozostawiłabym to w takiej formie, w jakiej wypowiedzieli się przedstawiciele kancelarii pana prezydenta - dodała rzeczniczka rządu.
Według niej, "całe postępowanie, które doprowadziło do oskarżenia pana Mariusza Kamińskiego i do wydania wyroku, pokazuje, że była to wyjątkowa sprawa".
- Myślę, że bez względu na to, jakie byłyby decyzje, zawsze uznano by to za sprawę polityczną - stwierdziła. Dodała, że wyobraża sobie, że gdyby sędzia w sądzie apelacyjnym uniewinnił Mariusza Kamińskiego, to usłyszeć moglibyśmy zarzut, że sądy nie działają w sposób niezawisły, bo Kamiński jest członkiem obecnego rządu.
Mówiła też, że na etapie działania Kamińskiego jako szefa CBA "była zgoda sądów", pierwszy wyrok w jego sprawie był uniewinniający, a były wyroki skazujące wobec osób zamieszanych w aferę gruntową.
- Tylko ten jeden sędzia, który wydał ten wyrok posunął się nawet tak dalece, iż uznał, że wymiar kary zaproponowany przez prokuraturę, czyli rok w zawieszeniu na trzy lata zmienił dając trzy lata bezwzględnego więzienia. Wobec tego stawiamy znak zapytania - pan Mariusz Kamiński walczył z przestępczością, walczył z korupcją. W 2005 roku PiS właśnie dlatego wygrało wybory, bo ludzie oczekiwali szybkiej, skutecznej i bezwzględnej walki z korupcją, bo ona niszczyła nasze życie gospodarcze społeczne i polityczne - mówiła Witek
Dzisiaj - kontynuowała - "jesteśmy w takiej sytuacji, że ci, którzy ścigają przestępców walczą z korupcją mają się znaleźć na ławie oskarżonych, czy też odwrotnie ten przypadek pokazuje, że polskim wymiarem sprawiedliwości jednak nie jest najlepiej".
Witek powiedziała też, że premier Beata Szydło w dniu zaprzysiężenia rządu nie wiedziała o tym, że Kamiński zostanie ułaskawiony.
Kopacz: do Polaków poszedł sygnał, że są równi i równiejsi
Była premier Ewa Kopacz uważa, że ułaskawiając Mariusza Kamińskiego prezydent pokazał, że Polacy nie są równi wobec prawa. - Dziś do Polaków poszedł jeden sygnał: Polacy nie są równi wobec prawa, są równi i równiejsi; równiejsi są oczywiście ci, którzy mają zaprzyjaźnionych kolegów w PiS lub są przyjaciółmi prezesa - mówiła Kopacz w Sejmie.
Jak dodała, decyzja prezydenta Andrzeja Dudy kwestionuje władzę sądowniczą. - Władza sądownicza jest w rękach tylko i wyłącznie pana prezydenta, to jest przykre i rokuje nie najlepiej - powiedziała była premier.
Przyznała, że prezydent ma prawo łaski. Ubolewała jednak, że zastosował je wobec osoby, która - jak to określiła - wyrok dotyczący nadużywania władzy. - Dziś ten człowiek będzie miał po raz kolejny władzę w swoim ręku - mówiła.
- Zaczęło się, maski spadły i to jeszcze zanim pani premier Szydło wygłosiła expose - powiedział Kopacz. Jak dodała, Platforma nie będzie milczała, gdy będą niszczone demokratyczne instytucje państwa, gdy będzie się działa niesprawiedliwość.
Jak mówiła, jeśli dziś są osoby, które mają wątpliwości, czy są takimi samymi obywatelami, jak "koledzy z PiS", wobec których toczone jest postępowanie lub które czują pokrzywdzone już wyrokiem sądu, to niech zwrócą się do prezydenta z wnioskami o ułaskawienie. - Sprawdzimy dobrą wolę prezydenta, czy rzeczywiście jest prezydentem wszystkich Polaków - dodała b. premier.
Grabarczyk: to łamie standardy ułaskawień
B. minister sprawiedliwości, wiceszef PO Cezary Grabarczyk powiedział, że prezydent "w sposób oczywisty" interweniował w toku prowadzonego wciąż postępowania sądowego. Według niego, pojawia się wątpliwość, czy prezydent miał prawo ułaskawić osobę, która w świetle konstytucji jest niewinna, bo tak jest do czasu skazania prawomocnym wyrokiem. - To łamie przyjęte do tej pory standardy ułaskawień - powiedział b. szef MS.
Jednocześnie - mówił - trwa obstrukcja, jeśli chodzi o nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego - prezydent wciąż nie odebrał przysięgi od wybranych przez Sejm poprzedniej kadencji sędziów, którzy mają zastąpić trzech sędziów, których kadencja skończyła się na początku listopada. Jak dodał, choć konstytucja wręcz nakazuje współdziałanie władz, "prezydent uniemożliwia" złożenie wobec niego przysięgi nowym, wybranym przez przez Sejm sędziom.
Pytał też dlaczego, skoro ułaskawienie nastąpiło w poniedziałek 16 listopada - w dniu zaprzysiężenia rządu Beaty Szydło, w którym Kamiński jest ministrem członkiem Rady Ministrów i koordynatorem służb specjalnych - informacja o tym została upubliczniona dopiero we wtorek wieczorem.
Prezydent ułaskawił Mariusza Kamińskiego i b. funkcjonariuszy CBA skazanych za działania w "aferze gruntowej". Prawnicy nie są zgodni, czy ułaskawienie przed prawomocnym wyrokiem jest zgodne z prawem; zdaniem Kancelarii Prezydenta - jest.