Prezes LPR usłyszał zarzut kierowania z 2 promilami
B. wiceminister edukacji, prezes Ligi Polskich Rodzin Mirosław O. usłyszał zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Informację tę potwierdził rzecznik komendanta głównego policji podinsp. Mariusz Sokołowski. 52-letni szef LPR, b. wiceminister edukacji i b. poseł nie przyznaje się do winy. Na swoim blogu napisał, że rezygnuje z funkcji prezesa LPR.
06.03.2009 | aktual.: 06.03.2009 20:58
Jak poinformował rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Łodzi podinsp. Mirosław Micor do zdarzenia doszło w czwartek ok. 18.00 na parkingu przy ul. Cieszkowskiego w Łodzi.
Według policji kierujący samochodem honda accord 52-letni Mirosław O. cofając uderzył w dwa samochody - audi A6 i renault laguna. - Uczestnicy kolizji na miejsce wezwali policjantów. Funkcjonariusze zbadali trzeźwość kierowcy hondy. Okazało się, że miał 2,2 promila alkoholu w organizmie - powiedział Micor.
Mirosław O. policjantom miał tłumaczyć, że do auta w ogóle nie wsiadał, a był na parkingu, bo chciał wyciągnąć pieniądze z pobliskiego bankomatu. Funkcjonariusze ustalili jednak, że prowadził właśnie on. Został zatrzymany i po wykonaniu czynności - został zwolniony do domu. Zatrzymano jego prawo jazdy.
W piątek rano Mirosław O. - po wytrzeźwieniu - zgłosił się na wezwanie do komisariatu. Przedstawiono mu zarzut prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. - Po przedstawieniu zarzutów złożył krótkie wyjaśnienia i został zwolniony do domu. Nie przyznał się do stawianego zarzutu - dodał rzecznik łódzkiej policji.
Były poseł usłyszał zarzut kierowania samochodem pod wpływem alkoholu. Grozi za to kara do dwóch lat pozbawienia wolności.
Samochód, który po kolizji został zabezpieczony przez policję odebrał członek rodziny szefa LPR.
Mirosław O.: nie jechałem po pijaku
Mirosław O. napisał na swoim blogu w portalu Onet.pl, że do rozstrzygnięcia sprawy złożył rezygnację z funkcji prezesa.
Polityk twierdzi, że w czwartek późnym popołudniem pił wraz ze znajomymi czerwone wytrawne wino. Kiedy robiło się późno i nadszedł czas by wrócić do domu, poszedł do bankomatu wypłacić pieniądze na taksówkę.
Wyjaśnił, że na parkingu, gdzie dzień wcześniej zaparkował, spotkał - jak pisze - "rozentuzjazmowanego dość młodego człowieka", który powiadomił go, że "wezwał policję, bo mój samochód miał zadrapać drzwi jego luksusowego audi".
Mirosław O. napisał też, że w wydychanym powietrzu miał 0,97mg alkoholu na "stosowną jednostkę miary", a ponowne pomiary wykazały szybki spadek (stan nietrzeźwości występuje, gdy zawartość alkoholu w 1 decymetrze sześciennym wydychanego powietrza przekracza 0,25 mg - przyp. red.).
"Uderzył w mój samochód"
Jak powiedział w TVN24 świadek czwartkowego zdarzenia, Mirosław O. uderzył w jego samochód, który stał na osiedlowym parkingu. - Czuć było od niego alkohol. Wezwaliśmy policję. Przebadali pana alkomatem i zabrali go na komendę - tak mężczyzna zrelacjonował przebieg wydarzeń. Jak dodał, po wszystkim pomógł zaparkować samochód Mirosława O., ponieważ podejrzewał, że jest on pod wpływem alkoholu.
Prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości jest przestępstwem zagrożonym karą grzywny, ograniczenia wolności lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Sąd może też orzec zakaz prowadzenia pojazdów (od roku do 10 lat) oraz podanie wyroku do publicznej wiadomości.