Prezes funduszu inwestycyjnego robił interesy z bandytami?
Policja i prokuratura sprawdzają, czy Janusz L., były prezes jednego z funduszy inwestycyjnych, robił interesy z warszawskim półświatkiem. W sprawę zamieszani są też oficerowie WSI - donosi "Życie Warszawy".
Według świadków, Janusz L. miał utrzymywać częste kontakty z Januszem G. pseudonim "Junek vel Graf", jednym z bossów stołecznego podziemia przestępczego.
"ŻW" ujawniło, że gangster miał na liście płac urzędników resortu finansów, a także policjantów i dyrektorów banków. Okazuje się, że mafijna sieć powiązań była bardziej rozległa.
Janusz poznał "Grafa" pod koniec lat 90. Później, powołując się na znajomość z nim, zaczął przejmować różne firmy, z których wyprowadzono miliony zł - opowiada jeden ze znajomych "Grafa".
Na informacje o podejrzanych interesach biznesmena z mafioso natrafili śledczy z praskiej prokuratury. Tymczasem Janusz L. przed kilkoma tygodniami przestał być prezesem jednego z funduszy inwestycyjnych. Niedługo potem wyjechał w pośpiechu do swojej posiadłości w Wielkiej Brytanii. Informatorzy "ŻW" twierdzą, że uciekł, bojąc się wyników prokuratorskiego śledztwa. Na Wyspach może się czuć bezpieczny, bo ma brytyjskie obywatelstwo.