Prezes Amber Gold wkrótce trafi do aresztu w Łodzi lub w jej okolicach
Założyciel Amber Gold Marcin P. w najbliższych dniach trafi z gdańskiego aresztu do placówki w Łodzi lub w jej okolicach. Ma to związek z przejęciem śledztwa ws. Amber Gold przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi - powiedział jej rzecznik Krzysztof Kopania.
11.10.2012 | aktual.: 11.10.2012 14:22
- Kiedy to konkretnie nastąpi, dzisiaj jeszcze nie potrafię powiedzieć, ale to kwestia najbliższych dni. Zgodnie z zasadą rejonizacji tymczasowo aresztowanych, ponieważ śledztwo zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi, również podejrzany trafi do łódzkiego aresztu śledczego, bądź jednej z pobliskich placówek - wyjaśnił Kopania.
Dodał, że w poniedziałek do Łodzi przyjechać ma dwóch prokuratorów i analityk, którzy już są delegowani z gdańskiej do łódzkiej prokuratury. - W Gdańsku prowadzą oni jeszcze czynności związane z przeniesieniem postępowania - powiedział prokurator. Będą oni wspierać trzech łódzkich śledczych i analityków wyznaczonych do prowadzenia dwóch postępowań dot. Amber Gold.
Do łódzkiej prokuratury z Gdańska przewieziono już 65 tomów akt głównego śledztwa. W najbliższych dniach sukcesywnie mają być przewożone kolejne dowody - w tym niemal tysiąc kartonów oraz segregatorów z dokumentami finansowo-księgowymi firmy oraz kolejne dane w formie elektronicznej. Wcześniej łódzcy prokuratorzy otrzymali akta śledztwa dot. tzw. karalnej niegospodarności na szkodę Portu Lotniczego w Gdańsku.
Kopania podkreślił, że funkcjonariusze ABW w różnych delegaturach na terenie kraju nadal przesłuchują osoby pokrzywdzone w sprawie Amber Gold oraz b. pracowników placówek tej firmy. Łódzka delegatura ABW przesłuchała dotąd 300 osób, a w najbliższych dniach przesłuchanych ma zostać kolejnych ponad 100.
Według danych z początku października w sprawie przesłuchano już ponad 3750 świadków, w tym ponad 3,6 tys. osób pokrzywdzonych.
Prokuratura Okręgowa w Łodzi - po decyzji prokuratora generalnego - prowadzi dwa śledztwa związane z Amber Gold, przejęte z gdańskiej prokuratury. Chodzi o główne śledztwo przeciwko prezesowi Amber Gold oraz postępowanie dot. Portu Lotniczego w Gdańsku i OLT Express.
W sierpniu Prokuratura Okręgowa w Gdańsku, która wraz z ABW prowadziła śledztwo, przedstawiła prezesowi Amber Gold Marcinowi P. sześć zarzutów, m.in. prowadzenia bez zezwolenia działalności bankowej oraz posłużenia się sfałszowanym potwierdzeniem przelewu na kwotę 50 mln zł. 29 sierpnia śledczy postawili mu zarzut oszustwa znacznej wartości. Przyjęto, że działał on w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, czyniąc ze swej działalności stałe źródło dochodu. Grozi za to do 15 lat więzienia.
30 sierpnia sąd zdecydował - z powodu zagrożenia wysoką karą i obawy matactwa - o aresztowaniu Marcina P. na trzy miesiące.
W środę jego żona Katarzyna P. usłyszała osiem zarzutów. Według prokuratury dotyczą popełnienia przestępstw polegających na naruszenia ustawy o rachunkowości, naruszeniu kodeksu spółek handlowych oraz polegających na wyłudzeniu poświadczenia nieprawdy. Dotyczą lat 2008-2012 i łączą się z funkcjonowaniem trzech spółek związanych z Amber Gold, w których Katarzyna P. pełniła funkcje prezesa lub wiceprezesa.
Kobieta przez pięć godzin przesłuchiwana była w gdańskiej prokuraturze. Nie przyznała się do winy i udzieliła częściowych wyjaśnień. Katarzynie P. grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny oraz zakazu opuszczania kraju.
Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia Amber Gold ogłosiła decyzję o likwidacji, nie wypłacając ulokowanych środków i odsetek tysiącom klientów firmy.
20 września Sąd Rejonowy Gdańsk-Północ ogłosił upadłość likwidacyjną Amber Gold spółki z o.o. w Gdańsku. Sąd wezwał jej wierzycieli do zgłoszenia wierzytelności do sędziego komisarza w sądzie w Gdańsku - mają oni na to czas do 25 grudnia.
Do końca września do prokuratury zgłosiło się ponad 8100 osób, które twierdzą, że firma jest im winna w sumie ponad 393 mln zł.