Prezenter-oszust został zatrzymany. Straty nie do oszacowania
Mężczyzna, który podawał się za prezentera telewizyjnego i okradł jeden z sopockich hosteli został zatrzymany we Wrocławiu. W ciągu 2 miesięcy dokonał ośmiu podobnych skoków. Straty, jakie wyrządził są trudne do oszacowania.
Zdaniem policjantów Grzegorz G. postępował zawsze według tego samego schematu. Najpierw dzwonił lub pisał do upatrzonej restauracji lub hotelu, podając się za pracownika rozgłośni radiowej lub stacji telewizyjnej. Bazując na ludzkiej ufności, korzystał z wypoczynku, a klika dni przed opłaceniem rachunków znikał. Proceder ułatwiało mu posiadanie skradzionego dowodu tożsamości.
Złodziej i naciągacz cieszy się wątpliwą sławą dzięki wizycie, którą złożył jednemu z sopockich hosteli. Jego ofiarą zostały barmanka oraz menedżerka lokalu, które dały się oczarować mężczyźnie. W rozmowie telefonicznej przekonał obie kobiety, że rozpoczyna produkcję nowego reality show i poszukuje odpowiedniej lokalizacji dla jednego z odcinków. Mężczyzna był perfekcyjnie przygotowany do swojej roli, o wszystkim opowiadał w bardzo przekonujący sposób, powoływał się na wspólnych znajomych, znał się na sprzęcie nagłaśniającym. Był tak pewny siebie, że pewnego wieczoru zdołał dosypać proszek nasenny barmance i okraść ją oraz innych gości przebywających w lokalu. W ten sposób Grzegorz G. miał wzbogacić się o prawie 10 tys. zł.
Jak się okazało w aktach 31-latka widnieją wyroki skazujące za podobne mistyfikacje i kradzieże. W związku z odbywaniem kary za kradzieże oraz szalbierstwa sprawca zwiedził zakłady karne w Zamościu, Gorzowie Wielkopolskim oraz Poznaniu. Z tego ostatniego zakładu wyszedł na przepustkę w czerwcu i już nie wrócił, ruszając w tournée po kraju. W ciągu dwóch letnich miesięcy - lipca oraz sierpnia Grzegorz G. dokonał ośmiu podobnych przestępstw. W Białymstoku ukradł 5 tys. zł, a w Łodzi posługując się cudzym dowodem osobistym podpisał umowę z jednym z operatorów telefonii komórkowej.
Mężczyzna został zatrzymany 29 sierpnia we Wrocławiu i przewieziony do Białegostoku, gdzie sprawą zajmuje się prokuratura okręgowa. Oszusta przesłuchano, usłyszał już osiem zarzutów. Sąd podjął decyzję o zastosowaniu wobec oskarżonego środka zapobiegawczego w postaci 3-miesięcznego aresztu. Jak na razie nie wiadomo, jaka kara grozić będzie samozwańczemu pracownikowi telewizji, ani jakie straty wyrządził właścicielom hosteli i restauracji, ponieważ dokumentacja gromadzona jest cały czas i nie wiadomo ile faktycznie przestępstw zostało przez niego popełnionych.