Premier w Berlinie: koalicja - "lepsze zrozumienie", opozycja - "ogólnikowe deklaracje"
Brak przełomu, ale szansa na lepsze porozumienie - to opinie posłów koalicji o poniedziałkowych rozmowach w Berlinie premiera Jarosława Kaczyńskiego i kanclerz Niemiec, Angeli Merkel. Zdaniem opozycji, w czasie tego spotkania padły tylko ogólnikowe deklaracje, a ważne kwestie nie zostały rozwiązane.
Na konferencji prasowej Merkel zapewniła ponownie, że niemiecki rząd nie będzie popierał żadnych indywidualnych roszczeń odszkodowawczych wobec Polski. Jednak negatywnie odniosła się do polskiej propozycji podpisania traktatu, w którym Niemcy i Polska zrezygnowałyby z wzajemnych roszczeń.
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że po poniedziałkowym spotkaniu nie spodziewa się "żadnych przełomów" i dodał, że "jeśli ktoś sądzi, że przy tej ilości spornych spraw można dojść do rozwiązania za jednym razem, to się myli". Zdaniem głowy państwa, w tych sprawach trzeba bowiem postępować "krok po kroku".
W opinii polityków koalicji, berlińskie spotkanie może przyczynić się do poprawy stosunków polsko-niemieckich.
Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Zalewski (PiS) uważa, że choć rozmowa Jarosława Kaczyńskiego z Angelą Merkel nie przyniosła "przełomu", to jednak - jego zdaniem - "pozwoli ona przełamać brak porozumienia" w relacjach naszych państw. Jego zdaniem, dzięki rozmowie obie strony lepiej zrozumieją "optykę partnera".
Poseł LPR Janusz Dobrosz ocenił, że poniedziałkowe spotkanie stanowiło pierwszy etap relacji polsko-niemieckich, w którym Polska będzie konsekwentnie zabiegać o swoje interesy. Polityka ucieszył fakt, że "wreszcie polski rząd i polski premier jednoznacznie z pełną świadomością" mówią o kwestii niemieckich roszczeń odszkodowawczych.
Wicepremier i szef Samoobrony Andrzej Lepper uważa, że "jest dobra wola", zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, aby nasze stosunki polepszyć. Jego zdaniem, ważne jest, aby politycy "ważyli każde słowo, by nie było niepotrzebnych niedomówień, niepotrzebnych spięć".
Rozczarowani rezultatami wizyty szefa polskiego rządu w Niemczech są politycy klubów opozycyjnych.
Zdaniem lidera Platformy Jana Rokity, w trakcie spotkania szefów rządów Polski i Niemiec padły deklaracje, które miały całkowicie ogólnikowy charakter. Przyznał, że oczekiwałby, że J.Kaczyński pojedzie do Berlina z "listą oczekiwań Polski wobec Niemiec".
W podobnym tonie o poniedziałkowych rozmowach polsko-niemieckich wypowiedział się eurodeputowany SLD Marek Siwiec. Według niego, w sprawie roszczeń materialnych "jesteśmy w tym samym punkcie, co przed wizytą". Siwiec ubolewał, że usłyszeliśmy nic o tym, jaka jest polska wizja przyszłości dyskusji wokół eurokonstytucji.
Według szefa PSL Waldemara Pawlaka, szef rządu zbyt duży akcent położył na "sprawy kontrowersyjne, a niekoniecznie istotne z punktu widzenia relacji polsko - niemieckich".
Podobnie jak politycy, również politolodzy podzieleni w ocenie spotkania Jarosława Kaczyńskiego i Angeli Merkel. Zdaniem Marka Cichockiego z Centrum Europejskiego Natolin, Polska i Niemcy zaczynają traktować się "po partnersku". Z kolei Piotr Buras z Centrum Stosunków Międzynarodowych jest przekonany, że w stosunkach obu państw "nie się nie dzieje".