Premier w Berlinie: koalicja - "lepsze zrozumienie", opozycja - "ogólnikowe deklaracje"
Brak przełomu, ale szansa na lepsze porozumienie - to opinie posłów koalicji o poniedziałkowych rozmowach w Berlinie premiera Jarosława Kaczyńskiego i kanclerz Niemiec, Angeli Merkel. Zdaniem opozycji, w czasie tego spotkania padły tylko ogólnikowe deklaracje, a ważne kwestie nie zostały rozwiązane.
30.10.2006 | aktual.: 30.10.2006 22:14
Na konferencji prasowej Merkel zapewniła ponownie, że niemiecki rząd nie będzie popierał żadnych indywidualnych roszczeń odszkodowawczych wobec Polski. Jednak negatywnie odniosła się do polskiej propozycji podpisania traktatu, w którym Niemcy i Polska zrezygnowałyby z wzajemnych roszczeń.
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że po poniedziałkowym spotkaniu nie spodziewa się "żadnych przełomów" i dodał, że "jeśli ktoś sądzi, że przy tej ilości spornych spraw można dojść do rozwiązania za jednym razem, to się myli". Zdaniem głowy państwa, w tych sprawach trzeba bowiem postępować "krok po kroku".
W opinii polityków koalicji, berlińskie spotkanie może przyczynić się do poprawy stosunków polsko-niemieckich.
Szef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Paweł Zalewski (PiS) uważa, że choć rozmowa Jarosława Kaczyńskiego z Angelą Merkel nie przyniosła "przełomu", to jednak - jego zdaniem - "pozwoli ona przełamać brak porozumienia" w relacjach naszych państw. Jego zdaniem, dzięki rozmowie obie strony lepiej zrozumieją "optykę partnera".
Poseł LPR Janusz Dobrosz ocenił, że poniedziałkowe spotkanie stanowiło pierwszy etap relacji polsko-niemieckich, w którym Polska będzie konsekwentnie zabiegać o swoje interesy. Polityka ucieszył fakt, że "wreszcie polski rząd i polski premier jednoznacznie z pełną świadomością" mówią o kwestii niemieckich roszczeń odszkodowawczych.
Wicepremier i szef Samoobrony Andrzej Lepper uważa, że "jest dobra wola", zarówno w Niemczech, jak i w Polsce, aby nasze stosunki polepszyć. Jego zdaniem, ważne jest, aby politycy "ważyli każde słowo, by nie było niepotrzebnych niedomówień, niepotrzebnych spięć".
Rozczarowani rezultatami wizyty szefa polskiego rządu w Niemczech są politycy klubów opozycyjnych.
Zdaniem lidera Platformy Jana Rokity, w trakcie spotkania szefów rządów Polski i Niemiec padły deklaracje, które miały całkowicie ogólnikowy charakter. Przyznał, że oczekiwałby, że J.Kaczyński pojedzie do Berlina z "listą oczekiwań Polski wobec Niemiec".
W podobnym tonie o poniedziałkowych rozmowach polsko-niemieckich wypowiedział się eurodeputowany SLD Marek Siwiec. Według niego, w sprawie roszczeń materialnych "jesteśmy w tym samym punkcie, co przed wizytą". Siwiec ubolewał, że usłyszeliśmy nic o tym, jaka jest polska wizja przyszłości dyskusji wokół eurokonstytucji.
Według szefa PSL Waldemara Pawlaka, szef rządu zbyt duży akcent położył na "sprawy kontrowersyjne, a niekoniecznie istotne z punktu widzenia relacji polsko - niemieckich".
Podobnie jak politycy, również politolodzy podzieleni w ocenie spotkania Jarosława Kaczyńskiego i Angeli Merkel. Zdaniem Marka Cichockiego z Centrum Europejskiego Natolin, Polska i Niemcy zaczynają traktować się "po partnersku". Z kolei Piotr Buras z Centrum Stosunków Międzynarodowych jest przekonany, że w stosunkach obu państw "nie się nie dzieje".