Premier: uroczystości katyńskie nie są własnością PiS
"Nie widzę powodu, żeby przekładać uroczystości upamiętniające zbrodnię katyńską" - powiedział premier Jarosław Kaczyński. Dodał, że "cała ocena tych uroczystości jako uroczystości, które mają
zapewnić wsparcie dla jednej formacji politycznej jest
zdumiewająca, choć dla PiS bardzo zaszczytna".
Jak podkreślił, "jest zdumiony" oskarżeniami o wykorzystywaniu tych uroczystości przez PiS w kampanii wyborczej, bo nie rozumie, "dlaczego pamięć o zbrodni katyńskiej miałaby służyć tylko jednej partii".
Jeżeli ktoś tak uważa, to wystawia PiS naprawdę bardzo dobrą opinię - mówił J. Kaczyński. Jednocześnie oświadczył, że PiS nie traktuje tych uroczystości jako "własności" jednej partii.
To organizuje prezydent RP, było to zaplanowane od dawna i obawiam się, że mamy tutaj do czynienia z taką bardzo niedobrą kampanią, która stara się tę sprawę wykorzystać jakby w drugą stronę - mówił premier.
Jak zaznaczył, nie jest to sprawa tylko PiS-u, bo "wszyscy przywódcy opozycji zostali na tę uroczystość zaproszeni".
Kancelaria Prezydenta poinformowała, że w dniach 5-7 października 2007 r. na Placu Piłsudskiego w Warszawie odbędą się uroczystości "Katyń - Pamiętamy. Uczcijmy Pamięć Bohaterów". Żołnierze i funkcjonariusze - ofiary zbrodni katyńskiej - zostaną awansowani na wyższe stopnie wojskowe i służbowe.
Podczas uroczystości odczytanych ma zostać ponad 13,5 tys. nazwisk, w tym: około 8 tys. nazwisk żołnierzy, ponad 5 tys. nazwisk funkcjonariuszy Policji Państwowej, 30 nazwisk funkcjonariuszy Straży Granicznej i ok. 400 - funkcjonariuszy Służby Więziennej. Odczytywanie nazwisk ma rozpocząć prezydent Lech Kaczyński.
Z udziału w odczytywaniu nazwisk wycofała się aktorka Maja Komorowska, która zagrała jedną z ról w filmie "Katyń" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Jak powiedziała "Gazecie Wyborczej", początkowo zgodziła się na udział w uroczystości, ale ostateczną decyzję o wycofaniu się podjęła po rozmowach z ludźmi, którzy w Katyniu stracili bliskich. Z kolei Wajda zaapelował do prezydenta o zorganizowanie uroczystości po wyborach.
Premier powiedział, że w żadnym wypadku nie chce oceniać poglądów politycznych wybitnych, wielkich artystów, takich jak Wajda, ale o ile mu wiadomo, to nie należy on do zwolenników PiS-u. On jest reżyserem tego filmu, można by uznać, że i ten film jest przedsięwzięciem zmierzającym do wsparcia naszej partii. To jest po prostu niepoważne - oświadczył J. Kaczyński.
Na pytanie, jak ocenia list Wajdy odparł, że o ile sobie przypomina, to reżyser uczestniczył kiedyś w konferencji na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie broniono całkowicie niezagrożonej demokracji. "Ja bym te fakty ze sobą kojarzył" - stwierdził premier.
Ale - jak zaznaczył - on na Wajdę patrzy przede wszystkim jako na wielkiego polskiego artystę i to jest dla niego ważne. Jego decyzje polityczne są dla mnie znacznie mniej istotne, niż jego dzieła - powiedział J. Kaczyński.
Jednocześnie zwrócił się z prośbą, aby "nie namawiać zacnych obywateli", żeby podejmowali "zupełnie nieuzasadnione decyzje" i obniżali rangę czegoś, co jest ważne i co się ofiarom zbrodni katyńskiej należało już od bardzo wielu lat, a co jest zrobione i tak co najmniej o kilkanaście lat za późno.
Część Rodzin Katyńskich - jak pisze "GW" - uważa, że pospieszne zorganizowanie uroczystości ma związek z kampanią wyborczą. Inni argumentują, że nawet nie zostali o niej poinformowani, a niektórzy z członków rodzin nie są w stanie dojechać z zagranicy.