Premier: układ mógł wyeliminować L. Kaczyńskiego
Premier Jarosław Kaczyński nie wykluczył, że dymisja jego brata z funkcji ministra sprawiedliwości miała związek z działaniami zmierzającymi do zmiany "złego układu" w prokuraturze. Tymczasem b. premier Jerzy Buzek twierdzi, że nikt nie naciskał na niego w sprawie odwołania Lecha Kaczyńskiego.
Premier pytany, czy wiedział o naciskach na Lecha Kaczyńskiego, by umorzyć śledztwo w sprawie zabójstwa byłego komendanta głównego policji Marka Papały, powiedział, że Lech Kaczyński wspominał mu "o tego rodzaju sprawach".
Szef rządu powiedział, że obecny prezydent, będąc szefem resortu sprawiedliwości, zorientował się, że istnieje zespół prokuratorów pełniących wysokie funkcje, który warto by zmienić, bo ich rola nie jest do końca jasna. Podjął te działania i wtedy został wyeliminowany - powiedział premier.
Nieustannie mówiło się o jego odwołaniu, i to odwołanie nastąpiło w momencie, gdy brat się zorientował w rzeczywistej sytuacji w prokuraturze. Co do szczegółów i powodów jego odwołania, związanych z tym narad i nacisków, to jeśli będzie kiedyś taka potrzeba - będzie śledztwo prokuratorskie czy będzie sejmowa komisja śledcza - to tą wiedzą się podzielę, ale teraz to by było przedwczesne - powiedział Jarosław Kaczyński.
Premier dodał, że nie ma co do tego 100-procentowej pewności, ale wszystko na to wskazuje. Zastrzegł jednak, że nie wie, czy miało to jakikolwiek związek ze śledztwem w sprawie zabójstwa generała Marka Papały. Wiele jednak wskazywało, że osoby, które naciskały na Buzka, by doprowadzić do tej zmiany (odwołanie Lecha Kaczyńskiego) miały związek z tą grupą prokuratorów - ocenił.
Jarosław Kaczyński powiedział, że misja jego brata w resorcie sprawiedliwości ze względu na brak zaplecza politycznego - PC było wtedy partią bardzo słabą - była trudna. Dodał, że nieustannie mówiło się o jego odwołaniu. Lech Kaczyński był ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka kilka miesięcy w 2000 roku.
Według sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Macieja Łopińskiego, to z prokuratury były naciski na Lecha Kaczyńskiego, gdy sprawował on funkcję ministra sprawiedliwości, aby zakończyć śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Marka Papały.
To nie były naciski polityczne, to były raczej naciski płynące z wewnątrz prokuratury. To były sugestie, że tu się nic nie da zrobić, że sprawa jest tak skomplikowana, że w ogóle nie ma szans, żeby znaleźć mordercę gen. Papały - powiedział Łopiński w radiowej "Trójce". Nie chciał jednak podać od kogo pochodziły te sugestie.
Lech Kaczyński powiedział w poniedziałek w Budapeszcie dziennikarzom, że gdy pełnił funkcję ministra sprawiedliwości "mocno naciskano" na niego, by umorzyć śledztwo w sprawie zabójstwa byłego komendanta głównego policji.
Szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło powiedział, że naciski na Lecha Kaczyńskiego, aby zakończyć śledztwo w sprawie zabójstwa gen. Papały były ze strony niektórych prokuratorów Prokuratury Krajowej.
Tu w grę wchodziły przede wszystkim opinie niektórych prokuratorów Prokuratury Krajowej, które wskazywały na niemożność znalezienia odpowiedzi na pytania, kto był inspiratorem i wykonawcą zbrodni na generale Marku Papale - powiedział Szczygło pytany, jakie rodzaju naciski były na Lecha Kaczyńskiego, aby umorzył śledztwo dotyczące generała Papały.
Szczygło wyjaśniał, że chodziło o tego typu sformułowania wyrażane przez niektórych prokuratorów, iż nie można znaleźć inspiratorów zabójstwa generała Papały, że nie ma żadnych śladów, że kręcą się kółku.
Tu też chodzi o pewną nieprzystosowalność niektórych prokuratorów Prokuratury Krajowej do normalnych działań, które na nich ciążyły. Ci ludzie już nie pracują w prokuraturze - powiedział Szczygło.
Tymczasem były premier Jerzy Buzek twierdzi, że nie było na niego nacisków w sprawie odwołania Lecha Kaczyńskiego z funkcji ministra sprawiedliwości.
Nie mam pojęcia, o jakiej grupie prokuratorów i jakich ich działaniach mówi pan premier, ale chciałbym, aby jak najszybciej wyjaśnił to zarówno mnie, jak i opinii publicznej - powiedział Jerzy Buzek.
Gen. Papała został zastrzelony 25 czerwca 1998 roku w Warszawie, przed blokiem, w którym mieszkał.