"Premier Tusk stał się ich zakładnikiem"
To że skrzydła PO poruszają się w przeciwnych kierunkach wiadomo od dawna, ale dopiero teraz mówi się, że intensywność tych ruchów może przyczynić się do rozpadu samej partii. Zdaniem rozmówców wp.pl, jedynie władza i dość wysokie notowania utrzymują PO w jedności.
25.04.2012 | aktual.: 26.04.2012 07:50
Co sprawiło, że konserwatywna frakcja PO nabrała wiatru w żagle? Mianowanie Jarosława Gowina na ministra. - Donald Tusk myślał, że pozbawi konserwatystów lidera, ale się przeliczył - zauważa Łukasz Gibała (RP, wcześniej PO). - Grupa konserwatystów w PO liczy 50 osób i premier stał się ich zakładnikiem, bo bez ich głosów nie da się przeforsować projektów - dodaje Gibała.
Joanna Senyszyn (SLD) również podejrzewa, że coś Tuskowi wymknęło się spod kontroli. - Donald Tusk mianował Gowina ze względu na "szajbę", ale nie wziął pod uwagę, że szajba odbija, a Jarosławowi Gowinowi szajba odbiła - mówi europosłanka.
Czy wskutek umocnienia prawego skrzydła PO może się rozpaść?
- Na razie się nie podzieli, bo spaja ich władza, ale jak tylko przegrają wybory, tak może się stać - mówi Joanna Senyszyn. - Nawet znaczny spadek notowań może spowodować pęknięcie - dodaje Gibała. Poseł PO Antoni Mężydło nie jest tego taki pewien, bo wierzy w siłę jednoczenia jaką ma Donald Tusk. - Dopóki Donald Tusk jest przywódcą, PO nie rozpadnie się - mówi poseł.
Reporter: Dominika Leonowicz, Zdjęcia: Tomek Górski