Premier: Polska za przedłużeniem okresu refleksji nad eurokonstytucją
Premier Kazimierz Marcinkiewicz w wywiadzie
dla "Polityki" uznał, że państwa UE powinny mieć więcej czasu na
zastanowienie się nad Traktatem Konstytucyjnym. W rozmowie premier
odniósł się też m.in. do różnicy zdań między prezydentem a rządem
w sprawie propozycji obniżenia kosztów uzyskania przychodów dla
twórców.
12.06.2006 | aktual.: 12.06.2006 16:33
Opowiadamy się za przedłużeniem okresu refleksji nad konstytucją (Traktat Konstytucyjny UE-PAP) i jednocześnie za tym, aby do rozmowy o przyszłości Europy wprowadzić nowe elementy, gdyż świat wokół nas ciągle się zmienia - powiedział premier w "Polityce", która ukaże się z datą 17 czerwca.
Po tym, jak w zeszłym roku Francuzi i Holendrzy odrzucili w referendach projekt eurokonstytucji, przywódcy unijni ogłosili tzw. okres refleksji nad przyszłością dokumentu. Kwestia traktatu ma być jednym z głównych tematów rozmów europejskich przywódców na zbliżającym się szczycie UE (15-16 czerwca). Na majowym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych pod Wiedniem, jako nową datę przyjęcia traktatu konstytucyjnego - być może pod inną nazwą i po drobnych zmianach - wskazano rok 2009.
Zdaniem Marcinkiewicza, eurokonstytucja mogłaby zostać uzupełniona np. o kwestie związane z bezpieczeństwem energetycznym. To nie jest hasło. Tym problemem żyje dziś każdy Europejczyk, bo każdy chce mieć pewność, że będzie miał gaz i prąd po jak najniższej cenie - tłumaczył premier.
Pytany o pomysł Polski na to, jak dojść do Traktatu Konstytucyjnego powiedział, że nie widzi powodu, dla którego nasz kraj już dziś ma zajmować stanowisko w tej sprawie. Nawet Niemcy, którzy już traktat ratyfikowali, zastanawiają się, czy nie wprowadzić do niego zapisu o wartościach chrześcijańskich - dodał Marcinkiewicz.
W wywiadzie dla "Polityki" premier odniósł się też do różnicy zdań między prezydentem Lechem Kaczyńskim a rządem, w sprawie propozycji rządu obniżenia kosztów uzyskania przychodów dla twórców.
Premier pytany o kwestię kosztów uzyskania przychodu dla twórców i "widoczny spór" między prezydentem a nim i wicepremier Zytą Gilowską odparł, że "sprawa jest rzeczywiście bardzo trudna".
Dla uszczelnienia systemu i uczynienia go przezroczystym, trzeba te koszty zlikwidować. Być może nie jesteśmy dziś na to gotowi, dlatego nawet w propozycji rządowej zaproponowaliśmy rozłożenie tej operacji na dwa lata - zaznaczył Marcinkiewicz.
Rząd chce obniżenia w latach 2007 - 2008 kosztów uzysku z 50 do 20 proc. i z 20 do 10 proc. - w zależności od typu umowy, w oparciu o która pracuje twórca czy naukowiec. Obecnie 50 proc. koszty uzysku przysługują w przypadku umów o przeniesienie majątkowych praw autorskich, 20 proc. - zwykłych umów o dzieło. Prezydent ocenił ten projekt jako "wysoce ryzykowny". W trakcie piątkowej Rady Gabinetowej pojawiły się spekulacje na temat możliwości złożenia dymisji przez minister finansów Zytę Gilowską. Rzecznik rządu zaprzeczył takim informacjom.
Premier argumentował, że problem z kosztami uzyskania przychodu przez twórców, stanowi interpretacja, kto może korzystać z ich odliczania. Jak tłumaczył, ulga nie dotyczy wyłącznie naukowców, dziennikarzy, czy artystów, "ale obejmuje także osoby zajmujące się doradztwem, ekspertyzami, szkoleniami".
"Różnica między rządem i prezydentem dotyczy tylko jednego szczegółu. Dlatego jestem przekonany, że możemy dojść do porozumienia zarówno ze środowiskiem naukowców jak i artystów. Jesteśmy gotowi tak rozłożyć tę operację w czasie i znaleźć takie sposoby zwiększenia nakładów na te dziedziny, aby ludzie nie stracili finansowo" - zapowiedział premier.
Wydaje mi się, że nie mamy pomysłu tylko na rozwiązanie problemu dziennikarzy. Naukowcom możemy zwiększyć wynagrodzenia z budżetu, dziennikarzom nie - dodał.
Według premiera suma, która pozostałaby w budżecie, gdyby projekt został zrealizowany, to około 800 mln złotych.