Premier: Palikot nie finansował mojej kampanii
Premier Donald Tusk zapewnił, że
poseł Janusz Palikot (PO) nie finansował jego kampanii wyborczej. Tusk podkreślił, że oczekuje od Palikota wyjaśnienia, czy zarzuty
wobec niego są prawdziwe.
16.03.2017 05:46
Szef rządu odniósł się w ten sposób do pytania posła PiS Tomasza Dudzińskiego, który pytał w piątek, dlaczego premier toleruje w swoim otoczeniu człowieka, co do którego finansów są niejasności. "Czy to wynika z tego, że pan poseł Janusz Palikot kiedyś finansował kampanię Donalda Tuska i w związku z tym pan Donald Tusk ma zobowiązania wobec Palikota?" - pytał Dudziński.
- Janusz Palikot nie finansował mojej kampanii. Wszystkie kapanie są finansowane w sposób przejrzysty i kontrolowane przez Państwową Komisję Wyborczą - powiedział Tusk po konwencji mazowieckiej Platformy Obywatelskiej. - Domyślam się, że Palikot zalazł za skórę liderom PiS i budzi w nich skrajne emocje i w związku z tym włożyli bardzo dużo wysiłku w to, żeby Palikota dopaść. Ale Palikot musi być świadomy, że jeśli się gra ostro, to można też ostro oberwać - zaznaczył szef rządu.
- Otrzymałem od posła Palikota pierwszą informację na piśmie, gdzie twierdzi, że te zarzuty, które się pojawiają zostały już rozstrzygnięte w większości przypadku przez sąd. Są to zarzuty wynikające z jego konfliktu małżeńskiego z pierwszego małżeństwa - powiedział premier. Według Tuska, wyjaśnienia Palikota wyglądają "dość wiarygodnie".
Premier podkreślił też, że zarzuty polityków PiS, jakoby jego rząd wpływał na działalność prokuratury w sprawie Palikota, są "nieprzyzwoite i oburzające". - Mój rząd daje absolutnie wolną rękę prokuratorom także wtedy, kiedy zajmują się sprawami dotyczącymi naszych ludzi - zapewnił Tusk.
- Jest rzeczą niedopuszczalną, że ci którzy parę lat temu - mówię konkretnie o PiS - z prokuratury uczynili narzędzie polityczne, bezpośrednio angażowali się w prace prokuratury, dzisiaj formułują tego typu opinie. To są ostatni ludzie w Polsce, którzy mają prawo w ten sposób oceniać konkurentów - powiedział Tusk.
Tymczasem w oświadczeniu przekazanym mediom pełnomocnik byłej żony Janusza Palikota - Marii Nowińskiej, Roman Giertych stwierdził m.in., że sformułowanie premiera odnoszące się do wyjaśnień posła PO to "bezprecedensowy przykład wywierania bezpośredniego nacisku na organa wymiaru sprawiedliwości, w tym przede wszystkim prokuratury". Giertych dodał, że premier jest zwierzchnikiem prokuratora generalnego i w związku z tym "tego typu sformułowania odnoszące się do toczącego się śledztwa mają charakter ingerencji w niezależność postępowania prokuratorskiego".
Giertych poinformował, że jego klientka oczekuje publicznego wycofania się przez premiera ze "sformułowań uwiarygodniających wypowiedzi" Palikota - w przeciwnym razie będzie "zmuszona bronić na drodze prawnej swoich dóbr osobistych" naruszonych przedstawioną przez premiera oceną. Giertych zaznaczył, że w okresie kiedy prowadzi sprawę Nowińskiej, czyli od grudnia 2007 r. żadna sprawa z Palikotem nie zakończyła się. Dlatego - jego zdaniem - twierdzenie o zakończeniu większości spraw w kontekście zarzutów opisanych w piątek przez "Dziennik" jest nieprawdziwe. Przypomniał, że co prawda w 2005 r. zakończyły się sprawy sądowe miedzy stronami dotyczące rozwodu i alimentów, ale - jak dodał - "nie ma to żadnego związku z niniejsza sprawą".
"Dziennik" napisał w piątek, że Palikot otrzymuje z anonimowych spółek w rajach podatkowych milionowe pożyczki z niewiadomych źródeł. Według gazety Palikot założył w 2007 r. w Luksemburgu spółkę, a ta zaraz zaczęła pożyczać mu pieniądze. Miała je od małej spółki, której adresem jest skrzynka pocztowa na Cyprze. Jej udziałowcy rezydują na Karaibach - a według byłej żony Palikota właśnie tam poseł ukrył część majątku. Karaibski ślad sprawdza właśnie prokuratura - twierdzi "Dziennik".
Zdaniem Palikota doniesienia gazety są "nieprawdziwe". Zapowiedział, że skieruje do prokuratury sprawę przeciw autorom artykułu.