"Premier odwołany, bo chodził na studniówki"
(RadioZet)
: A gościem Radia ZET jest Przemysław Gosiewski, Prawo i Sprawiedliwość. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. : Dzień dobry Państwu. : Czy Janusz Palikot według pana może być szefem Komisji Przyjaznej Państwu. : Uważam, że nie. Dlatego, że pan Palikot przyjął postawę pani poseł Renaty Beger i kompromituje Sejm. : To pana koleżanki? : Nie, nie mojej. : Koalicyjnej? : Nie, nie mojej koleżanki. Ja bardzo krytycznie odnosiłem się do pani Beger. Ale tak jak pani Beger chciała wywołać wokół siebie sensację w tamtym Sejmie, tak dzisiaj pan Palikot prowadzi politykę od skandalu do skandalu. : To tak jak pan Kurski, jak mówią zwolennicy pana Palikota? : Ja sądzę, że nie, że tutaj nie ma takich porównań. Pan Kurski nie obraża w taki sposób jak czyni to Palikot. : No, pamiętamy historię dziadka z Wehrmachtu i ukaranie Jacka Kurskiego przez klub. : Proszę pamiętać pani redaktor, że ta sprawa została potem potwierdzona przez samego zainteresowanego. W związku z tym to jest inna sytuacja niż pana Palikota, który obraża,
nazywa parlamentarzystów „krypto-gejami” : No tak, dziadek Tuska poszedł na ochotnika do Wehrmachtu, tak? : No, ale ja myślę, że ta sprawa została potwierdzona, natomiast w tym przypadku mamy do czynienia z sytuacją, gdzie pan Palikot rano budzi się w sobotę, albo w niedzielę. Widzi, że nie ma o jego osobie nic w mediach. W związku z tym wywołuje kolejny skandal i reforma gospodarki, która dotyczy deregulacji nie może mieć twarzy człowieka skompromitowanego. Dlatego też mój klub będzie wnioskował o odwołanie pana Palikota z funkcji szefa komisji. : Kiedy pan dostał zlecenie od Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na odwołanie Kazimierza Marcinkiewicza? Na wyrzucenie, tak jak powiedział pan Prezydent. : Ja nie dostałem takiego zlecenia i nie otrzymała moja partia. Tutaj pan Prezydent wyjaśnił tą sprawę wczoraj, że był krytyczny. Nie ukrywał nigdy krytycznego stosunku do wielu działań pana Premiera Marcinkiewicza. No i oczywiście wielokrotnie to mówił publicznie. Natomiast decyzja o odwołaniu pana Marcinkiewicza z
funkcji Premiera, czy przyjęcie jego rezygnacji była decyzją suwerenną podjętą jednomyślnie przez komitet polityczny. : Tak, ale pan Prezydent panu mówił o tym, że Kazimierz Marcinkiewicz powinien stracić posadę. To pan brał w tym udział. Przecież mówił o tym Prezydent w wywiadach. : Ja jeszcze raz chcę podkreślić, że jestem zaskoczony stanowiskiem pana Marcinkiewicza, który oskarża mnie po raz któryś, że przyczyniłem się do jego odwołania. Natomiast chcę bardzo wyraźnie chcę powiedzieć… : Prezydent pana nie poprosił do pałacu i nie mówił, że trzeba odwołać Kazimierza Marcinkiewicza? : Pan Prezydent w różnych rozmowach nie krył stosunku sceptycznego do stylu kierowania pracami rządu przez pana Marcinkiewicza? : Czyli chodził pan do pałacu w tej sprawie? : Nie. Nie chodziłem w tej sprawie. Natomiast chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, że od bodaj marca, bądź początku kwietnia 2006 roku było wiadomo, że misja pana Marcinkiewicza się zakończy. Była to kwestia czasu. : Ale jaki był moment, który… : Tylko dlatego,
że Premier rządu nie może jeździć kładem, nie może uważać, że najważniejszą sprawą dla niego jest przebywanie na studniówkach, czy podejmowanie innych tego typu PR-owskich działań. Zadaniem Premiera jest rządzenie państwem, a pan Marcinkiewicz akurat w tym zadaniu niezbyt dobrze się sprawdził. : Ale pan Prezydent uważa, że nie sprawdził się dlatego, że był nielojalny wobec Prezesa PiS-u. Kiedy były ataki na Prezesa PiS-u nie odbierał telefonu. : Sądzę, że poważniejszym zarzutem, który był formułowany, to był zarzut nieumiejętności sobie poradzenia z kierowaniem pracami rządu. : Nie, no pan Prezydent mówi o nielojalności wobec Jarosława Kaczyńskiego. : Dodatkowym czynnikiem było to, że te relacje między partią; między klubem parlamentarnym a panem Premierem były dosyć, można powiedzieć, ograniczone i to nie ułatwiało na pewno koordynacji działań. : Czyli nielojalnie zachowywał się wobec Jarosława Kaczyńskiego? : Ja przede wszystkim pani redaktor uważam, że podstawowym powodem odwołania pana Marcinkiewicza
było to, że źle kierował pracami rządu. : Ale Prezydent mówi o nielojalności. Co pan rozumie przez nielojalność? : Taka była opinia też wszystkich członków komitetu. Bo muszę pani powiedzieć, może ujawniam to po raz pierwszy w mediach, że wówczas – przypominam sobie to posiedzenie – wszyscy członkowie komitetu politycznego opowiedzieli się za poproszeniem pana Marcinkiewicza o podanie się do dymisji. : Nie, nie ujawnia pan po raz pierwszy. Ale proszę powiedzieć mi – panie przewodniczący jakbyśmy siedzieli w dwóch pokojach – w sprawie nielojalności wobec Jarosława Kaczyńskiego. Na czym polegała nielojalność. To, o czym mówił wczoraj pan Prezydent. : Ja sądzę, że to, że rząd nie konsultuje swoich decyzji z zapleczem politycznym, a takim jest choćby klub parlamentarny, czy własna partia, no nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dlatego, że rząd nie jest rządem ekspertów, tylko jest przede wszystkim rządem danej partii politycznej. : Kto wymyślił Kazimierza Marcinkiewicza na premiera? : Natomiast ja uważam, że to
był dodatkowy czynnik. Podstawowym czynnikiem było to, że pan Kazimierz Marcinkiewicz miał inną wizję pracy jako premier, która była dosyć zaskakująca, bo jest taka PR-owska. : Kto wymyślił Kazimierza Marcinkiewicza na premiera? : O, to bardzo ciekawe pytanie, bo muszę powiedzieć, że ja wtedy byłem w Kielcach, to była końcówka kampanii. Tylko to znam z opowieści, że kandydatura pana Marcinkiewicza była kandydaturą bardzo szybko zgłoszoną. : Ale kto wymyślił? : No, nie jestem w stanie teraz na to udzielić odpowiedzi, bo bym musiał dokładnie pytać kolegów, którzy wtedy uczestniczyli w spotkaniach w Warszawie. : No cóż, to ma pan pewną lukę, którą pewnie da się jakoś uzupełnić. Czy powinien być połączony wywiad cywilny z wywiadem wojskowym? : Uważam, że nie. : Dlaczego? : Dlatego, że są po prostu inne zakresy działania obu służb. Dlatego, że wywiad wojskowy zajmuje się całkowicie kwestiami obronnymi. I chyba byśmy byli jednym z niewielu krajów na świecie, który miałby połączone wywiady. No, a jeżeli przypomnę
sobie to, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, szeregu innych państw, to jednak te dziedziny są całkowicie rozłączne. : Czyli PiS będzie przeciwko? : A poza tym pani redaktor, zawsze jest tak, że służby powinny się też wzajemnie po części kontrolować. A temu właśnie nie służy, gdyby była jedna służba. : Czy telewizja powinna być taka, jak mówi Grzegorz Schetyna, w zeszłym tygodniu w Radiu Zet powiedział: pierwszy kanał komercyjny, drugi misyjny? : To jest pomysł na wstęp do prywatyzacji telewizji. O tym mówiła Platforma. Bo jeszcze jest trzeci element pani redaktor. A mianowicie bardzo szybka… : Nie prywatny, tylko komercyjny. : To jest wstęp do prywatyzacji. Pozbycie się ośrodków regionalnych, o tym mówi Platforma. Ja bym był przeciwny, bo to będzie powodowało bardzo poważne osłabienie telewizji publicznej. I nie ukrywam, że ja nie widzę sensu tego typu działań, aby rozbijać coś, co w Polsce funkcjonuje od blisko ponad 50 lat już. : A co pan sądzi o apelu telewizji publicznej, który
został podsunięty organizacjom samorządowym, a napisała ten apel telewizja publiczna, udając, że to jest apel organizacji pozarządowych. : Ja uważam, że w Polsce jest potrzebna poważna dyskusja na temat mediów publicznych. : Ale ja panu zadaje konkretne pytanie, co pan sądzi o takim sposobie działania? Widział pan dzisiaj w „Gazecie Wyborczej"? : Widziałem to. : No i co pan sądzi o tym? : Nie może być takiej dyskusji, która daje środek leczniczy, który ma zabić telewizję publiczną : Panie Przewodniczący, tak się powinno robić, czy nie? : Nie znam tego faktu. : Przecież pan widział dzisiaj w Gazecie, sam pan mówił. : Ale czy pani uważa, że „Gazeta Wyborcza" jest pełnym objawieniem prawdy? : Acha, uważa pan, że to nie jest prawda? : Nie. : A gdyby to była prawda? : Ja myślę, że powinny się do tego odnieść władze telewizji i dopiero będziemy to komentowali. Jeżeli pani redaktor uważa, że gazeta Wyborcza jest źródłem jedynym tylko prawdy, to oczywiście ma pani do tego prawo. : No, jeżeli mówią różni
przedstawiciele organizacji samorządowych, że tak było, no to… Rozumiem, że Anna Dymna, Janina Ochojska nie jest dla pana źródłem prawdy. : Ja nie chcę podważać zdania tych pań, tylko bardzo często nauczyłem się, że pewne sprawy w mediach są przedstawiane czasami tendencyjnie i niech się do tego odniesie telewizja, to będziemy komentować. : Czy przepraszał pan Rodziny Katyńskie za przesadzanie drzewek? : Nie, nie przepraszałem, bo działam na rzecz Rodzin Katyńskich w Bosku Zdroju. Natomiast uważam, że to sprawa tych rodzin. Jaką decyzję podejmą, to ja na pewno ich poprę. : Rodziny Katyńskie mówią: Gosiewski kłamie. : Nie, to nie jest prawda : No, tak mówią. : Ale ja jeszcze raz chcę powiedzieć… : Prezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich Andrzej Sariusz Skąpski mówi, że pan kłamie w sprawie drzewek. : Ja rozmawiałem z panem prezesem, wyjaśniłem tą sprawę, że pan prezes też nie dysponował pełną wiedzą. Przypomnę, że środowisko osób, które zginęły w Katyniu, z Buska Zdroju, zwróciły się do mnie z prośbą, aby
te drzewa były posadzone w jednym miejscu, jako żywy pomnik pamięci o ofiarach Katynia. W związku z tym działam na rzecz tych środowisk. : A te środowiska mówią, że pan kłamie. : Więc jeszcze raz chcę to powiedzieć, że potem pan prezes, po uzyskaniu stosownych wyjaśnień też przyjął moje wyjaśnienia, że była to sprawa wynikająca z działania na rzecz pewnej grupy w Busku, a nie całego Stowarzyszenia w Polsce. : No dobrze, dziękuję bardzo, gościem Radia ZET był Przemysław Gosiewski.