Premier: odkładam marzenia o prezydenturze
Być premierem to wielka satysfakcja i wyzwanie. Chce dobrze wypełnić tę funkcję. Marzenia o prezydenturze na razie odkładam ad acta. A za trzy lata zobaczymy - mówił w "Sygnałach Dnia" premier Donald Tusk.
24.12.2007 | aktual.: 24.12.2007 15:32
Sygnały Dnia: Czy jakaś szczególna Wigilia jest w pańskiej pamięci? Szczególna Wigilia, która wyróżnia się temperaturą czy jakąś intensywnością przeżycia spośród tych wszystkich?
Donald Tusk: Kiedyś, jak byłem dzieckiem, to szczególną Wigilią, ale w taki niemiły sposób była pierwsza w mojej pamięci Wigilia bez śniegu, ale ponieważ tyle się zmieniło też w klimacie, niestety, więc teraz z utęsknieniem od lat czekamy na taką w pełni śnieżną Wigilię tutaj, nad morzem i to się bardzo rzadko zdarza. A tak jak już wspomniałem, to, co najpiękniejsze w świętach Bożego Narodzenia to to, że od wielu, wielu pokoleń one wyglądają w każdej rodzinie czy powinny w każdej rodzinie wyglądać mniej więcej tak samo i dlatego... To jest w ogóle chyba jedno z tych świąt, tych dni w roku, gdzie jesteśmy jako Polacy, ale też każdy z nas z osobna jako człowiek szczęśliwi, że coś jest niezmiennego i w naturze człowieka, i w naturze świata. I ten wymiar rodzinny, ale też religijny, ta pamięć o tym, że to jednak jest nie tylko święto rodzinne, choinka, prezenty i rutynowo traktowana przez niektórych Pasterka, ale to jest także czy przede wszystkim święto upamiętniające narodziny Chrystusa. I jeśli to
wszystko razem jakoś gdzieś w sercu zagości, to wtedy mamy takie poczucie czegoś nadzwyczajnego, czegoś, co daje najgłębszy sens ludzkiemu życiu. I dlatego ja wszystkim życzę, żeby zawsze Wigilia przypominała poprzednią, a ta następna przypominała tegoroczną.
Panie premierze, życie polityczne, oczywiście, w takich dniach zamiera praktycznie, ale kilka pytań chciałbym panu zadać. Pierwsze – wczoraj minęły dwa lata, dokładnie dwa lata, odkąd Lech Kaczyński objął urząd prezydenta. Pan już kilka tygodni ładnych sprawuje urząd premiera. Ta współpraca z głową państwa, czy można powiedzieć, że jest już ułożona? Było kilka spotkań o różnym rezultacie, ale już pewien być może, pytam, wzór się wykształcił czy pewna relacja.
- Ja mam wrażenie, że część przynajmniej komentatorów i widowni, tej szerokiej widowni sceny politycznej oczekiwała nieustannego iskrzenia, takiego złego, ale ciekawego widowiska polegającego na tym, że prezydent wraz ze swoim obozem będzie w nieustannej konfrontacji ze mną jako premierem i z Platformą. Ja się cieszę, że tylko w niewielkim stopniu sprawdziły się te prognozy i oczekiwania tych najbardziej spragnionych emocji politycznych, czyli że mimo różnicy zdań i to czasami różnicy ważnej, tak było w przypadku na przykład pobytu naszych wojsk w Iraku, udało się, no, nie w stu procentach jeszcze, ale udało się te relacje, tę trudną współpracę, z francuska zwaną kohabitacją, ułożyć. I ja mogę powiedzieć, że kilka znaków dobrze wróży na przyszłość. Fakt, że z prezydentem, mimo napięcia związanego właśnie czy z decyzją o Iraku, czy z obecnością w Lizbonie i w Brukseli, czy raczej z decyzją, kto przy jakiej okazji reprezentuje państwo polskie, że nasze relacje też osobiste poprawiły się, a nie pogorszyły. I to
jest dobry właśnie znak na przyszłość. Ja uważam, że mogło być gorzej, ale może być lepiej i na to stawiam.
Zapytam pana, czy ma pan w głowie myśl o kandydowaniu za trzy lata na urząd Prezydenta?
- Ja jestem dzisiaj w roli szczególnej, bo być premierem polskiego rządu z tą ilością władzy, jaką polska Konstytucja daje premierowi, i w tym czasie, czasie dla Polski na pewno przełomowym, jeśli chodzi o szanse cywilizacyjne, to jest wielka satysfakcja i wielkie wyzwanie. Słusznie niektórzy mówią, że jeśli ktoś ma możliwość wypełniania funkcji premiera, to może sobie już właściwie te marzenia prezydenckie odłożyć ad acta. Po pierwsze dlatego, że rządzenie to nie jest sposób na budowę popularności i po drugie – jeśli ktoś był premierem, ten wie już, na czym polega to wielkie wyzwanie i satysfakcja, ale też bardzo ciężki, czasami przygniatający obowiązek i w związku z tym można się poświęcić tylko temu. Mówiąc krótko, bardzo chciałbym dobrze to swoje premierostwo wypełnić, to jest dla mnie dzisiaj kluczowe, a co będzie za trzy lata, jakie będziemy mieli osobiste aspiracje (mówię tu i o Lechu Kaczyńskim, o sobie), to dopiero czas pokaże.