Premier o obchodach rocznicy zakończenia wojny
Nie ma nic niewłaściwego w tym, aby polska
delegacja uczestniczyła w Moskwie w obchodach 60. rocznicy
zakończenia II wojny światowej wraz z Kim Dzong Ilem czy przywódcą
Turkmenistanu Turkmenbaszą - uważa premier Marek Belka.
13.04.2005 12:45
Kilka dni temu uczestniczyłem w pogrzebie Jana Pawła II. Siedziałem koło Lecha Wałęsy, a przede mną siedział prezydent jednego z państw afrykańskich, którego nie wymienię, który znany jest nie tylko z autokratycznych sposobów sprawowania władzy, ale też z tego, że ma krew na rękach - powiedział premier.
Belka dodał, że to gospodarze rosyjskich uroczystości ponoszą wyłączną odpowiedzialność za skład listy gości i jego zdaniem mają prawo zapraszać kogo chcą.
Gospodarze uroczystości zapraszają ponad stu przywódców. Proszę nie robić z takich rzeczy sensacji, bo to niewłaściwe. My czasami patrzymy na to zdarzenie wyłącznie przez pryzmat swojej własnej wrażliwości i historii. Spróbujmy na to spojrzeć również z innego punktu widzenia - podkreślił.
Nie jest znana oficjalna lista gości zaproszonych przez prezydenta Rosji Władimira Putina na moskiewskie uroczystości, nie ma też ostatecznych informacji na temat tego, kto na pewno przybędzie, kto nie, a kto ciągle zastanawia się nad przyjęciem zaproszenia. Dlatego w mediach (np. środowa "Rzeczpospolita") spekuluje się, że zachodni przywódcy, w tym polski prezydent Aleksander Kwaśniewski, znajdą się w kłopotliwej sytuacji, uczestnicząc w uroczystościach być może obok takich postaci jak przywódcy: Białorusi - Aleksander Łukaszenka, Korei Pn. - Kim Dzong Il czy Turkmenistanu - Turkmenbasza.