Premier: Nauman przyszedł na spotkanie z gotową decyzją
"Odnoszę wrażenie, że pan Aleksander Nauman przyszedł już z decyzją, był zdeterminowany i wyglądał na człowieka, który ma po prostu dosyć tego, co się wokół niego dzieje" - powiedział premier Leszek Miller w sobotnim wywiadzie dla telewizji TVN 24 o swoim piątkowym spotkaniu z Naumanem.
24.05.2003 10:25
W piątek Nauman złożył rezygnację, premier ją przyjął i odwołał go ze stanowiska szefa Narodowego Funduszu Zdrowia.
"Powiedział mi wprost: 'trudno będzie mi kierować Funduszem w sytuacji, w której cały dzień będę musiał poświęcać na składanie rozmaitych wyjaśnień, robienie konferencji prasowych, zatem nie mogę dalej robić tego, co robię'" - relacjonował premier.
Dodał, że rozumie taką postawę, szanuje taki pogląd i dlatego przyjął rezygnację Naumana.
Miller ocenił też, że Marek Balicki, mógł spokojnie dalej pracować i nie musiał odchodzić ze stanowiska ministra zdrowia, a jego konflikt z Naumanem "głównie opierał się na kwestiach prestiżowych".
Na uwagę prowadzącego rozmowę dziennikarza TVN 24 Andrzeja Morozowskiego, że Balicki twierdzi, iż ostrzegał, że "coś złego się dzieje" w związku z polityką lekową, za którą odpowiadał Nauman, Miller odparł:
"Jeszcze raz podkreślam, to był raczej konflikt charakterologiczny. Gdyby wówczas pan Balicki wskazał mi jakąkolwiek konkretną przyczynę związaną z podejrzeniami o korupcję, no to oczywiście, że zareagowałbym. Ale wtedy była dyskusja: 'nie będę z tym panem współpracował, bo go nie lubię, nie lubię go, bo jest z otoczenia poprzedniego ministra, a tamtego ministra też nie lubię'".
Zapytany, czy wydarzenia wokół ministerstwa zdrowia, nie będą rzutować na karierę w SLD Mariusza Łapińskiego, który obecnie jest szefem mazowieckiego Sojuszu, premier powiedział, "że może to rzutować, ale podkreślił, że w SLD nie ma zasady nominacji na stanowiska".
"Pan przewodniczący Łapiński został wybrany w demokratycznej procedurze i jeśli ktoś spodziewa się, że można odwołać go, to tylko w dokładnie takiej samej procedurze. To jest werdykt grupy delegatów na zjeździe i tylko oni mogą zmienić swoją decyzję" - zaznaczył Miller.
Premiera przyznał, że trzeba wyjaśnić, czy Łapiński, jako minister zdrowia sprawował należytą kontrolę nad tym, co się działo w resorcie.
"Tylko ja nie mogę, ani nie chcę podejmować decyzji, kiedy przesłanki tych decyzji nie są udokumentowane. Dzisiaj jest taki nastrój w Polsce, że wystarczy jakiś cień podejrzenia i już oczekuje się głów. Tymczasem w państwie prawa, ci którzy są podejrzewani o cokolwiek, mają prawo się bronić" - powiedział Miller.