Premier na Wołyniu. "Wbił w ziemię krzyż z dwóch patyków"
Premier Mateusz Morawiecki oddał cześć ofiarom rzezi wołyńskiej w położonej w Ukrainie nieistniejącej dziś wsi Ostrówki, której mieszkańcy zostali wymordowani przez oddziały UPA. - To absolutnie nie jest to, czego oczekują rodziny ofiar - mówi Wirtualnej Polsce ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.
Morawiecki wybrał się do Ukrainy w piątek w związku z przypadającą na 11 lipca 80. rocznicę zbrodni.
"Oddałem hołd pamięci ofiarom rzezi wołyńskiej w nieistniejącej wsi Ostrówki, której mieszkańcy wymordowani zostali przez oddziały UPA" - napisał na Twitterze szef polskiego rządu.
Prezes Rady Ministrów przyjechał do Ostrówek o świcie. Wraz z jednym z potomków polskich mieszkańców tej wsi i badaczem zbrodni wołyńskiej doktorem Leonem Popkiem wkopał drewniany krzyż w miejscu dawnego krzyża i pomodlił się przed nim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wyjazd premiera w ostrych słowach na Twitterze skomentował ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski. "Tylko na tyle stać premiera Morawieckiego po 8 latach rządów? Krzyż z patyków ma być realizacją obietnic wyborczych z 2015 i 2019 r.? Gdzie są ekshumacje polskich chłopów? Gdzie są ich cmentarze oraz pomniki z imionami i nazwiskami?" - napisał.
- Od 8 lat pan premier Morawiecki, wcześniej wicepremier, obiecywał, że ekshumuje ofiary i będą cmentarze, gdzie każda z nich będzie miała tabliczkę ze swoim imieniem i nazwiskiem - mówi ks. Isakowicz-Zaleski w rozmowie z WP.
- Przez 8 lat nic się w tej sprawie nie stało. Natomiast dzisiaj pan premier był łaskaw zrobić krzyż z dwóch patyków, które wiadomo, że na drugi dzień zostaną usunięte i wbić go w ziemię. To absolutnie nie jest to, czego oczekują rodziny ofiar - dodaje.
Duchowny podkreśla, że wieloletnich zaniechań w tej sprawie nie da się tłumaczyć tylko trwającą w Ukrainie wojną. Jak podkreśla, w Ukrainie, mimo toczącego się konfliktu zbrojnego, "odbywają się ekshumacje żołnierzy niemieckich i oficerów NKWD".
- Jeżeli można Niemców i Sowietów ekshumować, to można też Polaków. W tej chwili sytuacja jest absolutnie patowa. Mówi się, że będzie przełom, a przełomu nie ma - uważa rozmówca WP.
"Grzech zaniechania"
- Obecna władza to lekceważy, bo to byli chłopi. Nie przywiązują do tego wagi - ocenia ks. Isakowicz-Zaleski. - Cała narracja wokół Wołynia, to tak zwany "grzech zaniechania". To nie tylko i wyłącznie wina obecnego obozu władzy. Było 30 parę lat na to, żeby rozpocząć ekshumacje i budować cmentarze - dodaje w rozmowie z WP.
Jako przykład udanych działań podaje cmentarz rozstrzelanych przez Sowietów polskich oficerów w Charkowie.
- Jeżeli można to było zrobić w odległym Charkowie, znajdującym się blisko granicy z Rosją w latach 90., to dlaczego nie można tego zrobić tuż za Polską granicą, w Ostrówkach, tam, gdzie pojechał premier Morawiecki. To kilka kilometrów za Bugiem - pyta duchowny.
Obchody rzezi wołyńskiej w Warszawie. "Będę stał przed katedrą"
Główne obchody kościelne 80. rocznicy rzezi wołyńskiej odbędą się w piątek w Warszawie. O godz. 11 w archikatedrze św. Jana Chrzciciela odbędzie się liturgia słowa, podczas której zostanie podpisane wspólne oświadczenie "Przebaczenie i pojednanie".
Ks. Isakowicz-Zaleski poinformował wcześniej, że nie przyjął zaproszenia na uroczystości. - Ja będę stał przed katedrą z transparentem, upominając się o prawdę i pochówek ofiar ludobójstwa dokonanego na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej - powiedział w rozmowie z PAP.
Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski