Premier, ministrowie, prokuratorzy
Początek sprawy Orlenu wydaje się jasny. Premier Miller i przedstawiciele jego rządu wykorzystali służby specjalne (UOP) i prokurature, aby wymusić usunięcie niewygodnego dla siebie szefa firmy - pisze w "Rzeczpospolitej" Bronisław Wildstein.
30.09.2004 | aktual.: 30.09.2004 06:35
Według niego, coraz bardziej wyraźne staje się też to, że premier i jego najbliżsi współpracownicy wykorzystywali służby specjalne wbrew ich powołaniu. Wiele wskazuje, że będący u władzy politycy traktowali instrumentalnie prokuraturę. Popełnili zatem, można powiedzieć, grzechy główne przeciwko demokratycznemu państwu prawa.
Praca komisji śledczej odsłania kolejne kręgi psucia państwa. Działania polityków wymagały wykonawców, którzy gotowi byli wypełnić każde polecenie zwierzchnika - podkreśla komentator "Rz".
Prokuratura nie miała obowiązku ulegać naciskom UOP. Toteż co najmniej jeden z ówczesnych szefów prokuratury (Stefański lub Kapusta) składa budzące wątpliwości zeznania, zrzucając na drugiego odpowiedzialność za tamte decyzje. Wszystko wskazuje, że z prawdą mija się też ówczesny szef UOP Zbigniew Siemiątkowski, którego prokuratorzy oskarżają o naciski - zaznacza Wildestein.
Miejmy nadzieję, że komisja nie tylko ujawni głównych winnych, ale zainicjuje oczyszczenie i uzdrowienie polskiego wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych - konkluduje komentator "Rz". (PAP)