Prawdziwa historia Polaków zamordowanych w Peru
- Spływ Ukajali miał być spełnieniem marzenia ich życia. Odkładali pieniądze, kompletowali sprzęt i informacje o rzece... Przygotowania zajęły im kilka lat! - wspomina swoich przyjaciół Michał Kochańczyk (61 l.), inny znany obieżyświat. Celina Mróz (58 l.) i Jarosław Frąckiewicz (70 l.) zostali zamordowani w w dżungli przez pijanego Indianina. Ich ciał nie odnaleziono, za to schwytano już oprawcę i jego pomocników.
12.07.2011 | aktual.: 12.07.2011 12:32
– Celina aktywnie działała w studenckim klubie turystycznym „Fify” od lat siedemdziesiątych. Poznaliśmy się na weselu wspólnych znajomych. Angażowała się w życie klubu, uwielbiała podróżować – wspomina Michał Kochańczyk, gdański podróżnik. – Była pogodną i uśmiechniętą dziewczyną. Niedługo potem poznałem Jarka Frąckiewicza. Było to w maju 1982 roku na spływie w Zbrzycy. Kochał pływać składanymi kajakami. Celina i Jarosław uwielbiali aktywne życie. Stopniowo przyjaźń ze wspólnych wypraw podróżniczych przerodziła się w miłość. – Pobrali się kilka lat temu – wyjawia Andrzej Frąckiewicz (73 l.), brat Jarosława. Uwielbiali razem snuć plany o kolejnych podróżach.
– Byli zgraną parą. Gdzie się pojawili, rozweselali towarzystwo. Jarek wyciągał harmonijkę albo gitarę i zabawiał ludzi muzyką dosłownie wszędzie: na dworcu, na biwaku. Celina zaś na widok kogoś smutnego przysiadała się i zagadywała. Zawsze potrafiła poprawić humor. Byli wspaniałymi gawędziarzami i podróżnikami, za co doceniano ich na Kolosach, imprezie podróżników – ciągnie wspomnienia Kochańczyk. – Do spływu przygotowywali się ładnych parę lat. Na pewno zaczęło się od lektury książki Arkadego Fiedlera "Ryby śpiewają w Ukajali". Odkładali pieniądze z emerytury, kompletowali sprzęt i informacje o rzece. Doradzałem im w kwestiach logistycznych.
Małżeństwo podróżników pod koniec kwietnia wylądowało w Limie. Miesiąc później dopłynęli do maleńkiej indiańskiej osady nad Ukajali.
– Freddy Ruiz Garcia (29 l.), odkrył wieczorem, że w zaroślach niedaleko jego chałupy Celina i Jarek rozbili namiot. Był pijany, poszedł ich przegonić. Gdy oni zwijali obozowisko, wrócił do chałupy po strzelbę, jeszcze raz poszedł tam, gdzie oni mieli namiot i zaczął strzelać. Zbiegli się krewni. Freddy wraz z kuzynem poćwiartowali wówczas zwłoki i wrzucili do rzeki. Kajak też zatopiono, część rzeczy wyrzucono do rzeki, inne rozdzielili między siebie – relacjonuje Tomasz Surdel, który podjął się poszukiwania zaginionych Celiny i Jarosława.
Sprawcy bestialskiego mordu zostali zatrzymani, teraz tamtejsza policja bada sprawę. Lokalni liderzy plemion indiańskich wystosowali do Polski list z prośbą o wybaczenie tej zbrodni. Jednak już nic nie wróci życia podróżnikom, którzy podjęli ryzyko dla spełnienia marzeń.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Kradzież tajnych planów wywiadu niemieckiego