Prawdopodobnie najlepszy mikołajkowy prezent w Polsce. Łódzki wojewoda rozda ratownikom nadwyżkę z budżetu
Zaskakujące jest oficjalne uzasadnienie dla prezentu. Na koniec roku łódzkiemu wojewodzie zostało trochę niewykorzystanych pieniędzy w budżecie. Tobiasz Bocheński postanowił docenić finansowo ratowników medycznych.
- Jakby nie patrzeć Mikołaj za pasem. Tak powinno być w każdym województwie! - komentują zaskoczeni przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.
Łódzki wojewoda skorzystał ze specjalnych przepisów dających mu prawo dysponowania niewykorzystanymi pieniędzmi z budżetu województwa. Tuż przed mikołajkami, 4 grudnia zdecydował, że ponad 1,6 mln zł rozdzieli pomiędzy 995 ratowników zatrudnionych w województwie łódzkim. "Mikołajkowy prezent" otrzymają wszyscy, którzy jeżdżą do pacjentów, bez względu na formę zatrudnienia. Miesięczny dodatek związany z dyżurami w pogotowiu wzrośnie z 1200 do 2900 zł.
"Ja po prostu osłupiałem"
Taką wypłatę ratownicy otrzymają jednak tylko w grudniu. Komentują, że dobre i to. - Ja po prostu osłupiałem. Tego rodzaju przyzwoitość ze strony polityka, nie mieściła mi się w głowie - mówi jeden z ratowników.
Tobiasz Bocheński poinformował ratowników, że pulę pieniędzy przekazuje 12 szpitalom i stacji pogotowia. Na wszelki wypadek zastrzegł, że pieniądze muszą trafić bezpośrednio do ratowników, a szpitale nie będą mogły zapłacić nimi za inne zobowiązania.
Pieniądze należą się ratownikom
"Wyrażam nadzieję, że zastosowanie powyższego mechanizmu będzie pozytywnie oddziaływać na jakość udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej, parametry dotarcia (przyp. red. - chodzi o czas dojazdu do pacjentów), przejawi dążenie do sprawiedliwego traktowania personelu medycznego (...)" - wyjaśnił wojewoda w piśmie skierowanym do ratowników.
Podkreślił, że system ratownictwa, tworzą ludzie, od ich zaangażowania zależy skuteczność udzielania pomocy osobom w stanie nagłego zagrożenia życia.
Ze względu na niskie zarobki i fatale warunki pracy co roku wybuchają protesty ratowników medycznych. Ich podstawowe pensje często osiągają tylko pułap płacy minimalnej. Ratownicy kontraktowi biorą nawet 300 godzin dyżurów miesięcznie, albo szkolą się i zatrudniają jako pielęgniarki, by z tego drugiego zajęcia dostać kilkaset złotych podwyżki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl