Dramat w ratownictwie medycznym. 30 proc. mniej karetek z lekarzami. "Do wielu przypadków nie jeździmy"
Coraz gorsza sytuacja w ratownictwie medycznym. Brakuje wielu lekarzy, a do chorych jeździ coraz mniej karetek. Kilka dni temu lekarz z karetki pogotowia został znaleziony w szpitalu w Wieluniu z objawami udaru. – To efekt przepracowania – mówią jego koledzy. Solidaryzują się z nimi ratownicy z całej Polski i od kilku dni tworzą mapę nieprawidłowości w systemie ratownictwa.
- Już teraz do wielu nagłych przypadków nie jesteśmy w stanie wyjechać. Tylko czekam, aż ludzie zaczną nas obarczać winą za śmierć bliskich, bo karetka nie dojechała. A nam po prostu brakuje ludzi. Karetki stoją puste, bo nie ma kto jechać do chorego – mówi nam ratownik z południa Polski.
By pokazać ludziom, jak dramatyczna jest sytuacja w ratownictwie medycznym, na facebookowym profilu "To nie z mojej karetki" powstała mapa nieprawidłowości. Jest dostępna pod tym linkiem.
"Kierowcy-ratownikowi medycznemu próbowano odebrać premię za uszkodzenie (zarysowanie, kołpak itp.) karetki podczas jazdy na ratunek życia. Na pokładzie znajdował się 4 latek po reanimacji".
"Dziś w nocy, przez ok. 4 godziny w województwie zachodniopomorskim nie działał numer 999. Został awaryjnie skierowany na 112 do WCPR w Gorzowie. Karetki były dysponowane na zeszyt i za pomocą telefonów komórkowych".
"Świecie. Czy to prawda że normą jest, że kierowcy ratownicy jak i ratownicy pracują po 72 godziny w jednym ciągu? Rekordzista 12 dób nie schodził z dyżuru".
"Morąg. Czy to prawda że anestezjolog ma dyżury jednocześnie na "esce" i w szpitalu?".
To tylko niektóre wpisy świadczące o zapaści w ratownictwie. Zgłoszenia anonimowo przysyłają ratownicy i lekarze. Jedno z nich dotyczyło lekarza ze szpitala w Wieluniu. Jednocześnie pełnił on dyżur na SOR-ze oraz jeździł do nagłych wezwań karetką.
- Był taki incydent, ale nie znam szczegółów, bo dopiero wróciłem z urlopu. Mamy problemy kadrowe. Brakuje lekarzy, ale staramy się zapewnić pomoc dla wszystkich potrzebujących – mówi Janusz Atłachowicz, dyrektor szpitala w Wieluniu.
W wielu szpitalach w Polsce karetki jeżdżą bez lekarzy, bo po prostu ich brakuje. - Bardzo duże problemy są w Gorzowie. Widziałem ich grafik. Cztery karetki powinny jeździć z lekarzami, a jeździ tylko jedna. Potężne problemy są też w Międzyrzeczu – około 20 dób w miesiącu jest nieobsadzonych przez lekarzy. To naprawdę skończy się dramatem – mówi nam ratownik medyczny.
W Polsce do chorych jeżdżą dwa rodzaje karetek - P, czyli podstawowe z co najmniej dwoma ratownikami lub ratownikiem i pielęgniarką oraz karetki S, czyli specjalistyczne - z lekarzem.
Liczba tych drugich bardzo spada. Jeszcze trzy lata temu w Polsce jeździły 562 karetki z lekarzami. Obecnie jest ich 375. To efekt tego, że lekarze odchodzą z pogotowia. Winą obciążają zmiany w prawie.
Według znowelizowanej w 2017 r. ustawy o państwowym ratownictwie medycznym, od przyszłego roku w karetce będzie mógł jeździć tylko lekarz ze specjalizacją z medycyny ratunkowej. Obecnie jest około tysiąca lekarzy z takim wykształceniem. By system działał sprawnie, potrzeba ich nawet pięć razy więcej.
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl