Prasa zmiażdżyła głowę mężczyźnie - zeznają świadkowie
- Tam nie dało się pracować - zeznał były pracownik Indesitu przed Sądem Rejonowym dla Łodzi-Widzewa, gdzie odbywała się w poniedziałek kolejna odsłona procesu z sprawie głośnego wypadku.
17.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 10:07
Pięć osób z kierownictwa zakładu oskarżono o zaniedbania z zakresu bhp, które doprowadziły do śmierci Tomasza J. We wrześniu 2005 roku prasa zmiażdżyła mu głowę.
Świadek Grzegorz P. pracował w fabryce trzy miesiące. Skarżył się na zmuszanie do pracy ponad siły, w tym dźwiganie ogromnych ciężarów. - Ciągle nas poganiano, ciągle było mało i mało - podkreślił w sądzie.
Kolejny świadek do sądu przyszedł w asyście policji. Wcześniej nie reagował na wezwania, nie przejął się też grzywną, więc sędzia zadecydował o jego doprowadzeniu. Mężczyzna w fabryce pracował zaledwie dwa miesiące. Potwierdził swoje wcześniejsze zeznania w prokuraturze, że ostatnie drzwi przy prasie były otwarte, a czujniki demontowane. Mimo to praca odbywała się normalnie. Kierownictwo miało o tym widzieć, ale nie reagowało.
Następna rozprawa w styczniu przyszłego roku.