Pracownik lotniska podejrzany o uprzedzenie Marka D.
Funkcjonariusze łódzkiej delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali pracownika służby ochrony lotniska w Krakowie-Balicach podejrzanego o utrudnianie zatrzymania znanego biznesmena Marka D.
27.10.2004 | aktual.: 27.10.2004 17:09
Marka D. i jego asystenta zatrzymali pod koniec września na krakowskim lotnisku funkcjonariusze łódzkiej ABW oraz straży granicznej. Według ABW, w dniu, kiedy miało dojść do zatrzymania biznesmena, podejrzany przekazał pracownikom Marka D. informację, że na lotnisku znajdują się funkcjonariusze Agencji. Marek D. leciał z Londynu i, uprzedzony, najpierw nie chciał lądować, a później usiłował odlecieć z lotniska.
32-letni pracownik służby ochrony lotniska został przewieziony w środę do Łodzi. Przedstawiono mu zarzut utrudniania postępowania karnego. Grozi mu kara do 5 lat więzienia - poinformował rzecznik łódzkiej delegatury ABW kpt. Wojciech Barański.
Dodał, że wyjaśnienie tej sprawy było bardzo istotne, bo w niektórych mediach pojawiły się informacje, iż kłopoty z zatrzymaniem Marka D. były spowodowane przeciekami z ABW lub prokuratury.
43-letni biznesmen Marek D., właściciel spółki Triton Holding (stanowiącej część Larchmont Group) i jego asystent b. poseł KPN Krzysztof P., są podejrzani o wręczenie korzyści majątkowej i osobistej b. szefowi SLD w Łódzkiem, posłowi Andrzejowi Pęczakowi. Łapówką miało być - według prokuratury -prawo użytkowania przez posła samochodu marki Mercedes oraz telefonu komórkowego. Prokuratura Apelacyjna w Łodzi i ABW, które prowadzą śledztwo w tej sprawie, nie chcą podać, za co według nich poseł miał przyjąć łapówkę.
Niemniej według informacji ze źródeł zbliżonych do organów ścigania, łapówka miała związek z procesami prywatyzacyjnymi na terenie Polski. Zdaniem niektórych mediów, chodziło o prywatyzację Polskich Hut Stali. Marek D. doradzał hindusko-brytyjskiej grupie LNM w przejęciu państwowego koncernu.
Marek D. i jego asystent przebywają w łódzkim areszcie. Nie przyznają się do wręczenia korzyści. Grozi im kara do 10 lat więzienia. Marek D. ma status rezydenta Monako. Jest zaliczany do grona najbogatszych Polaków.
Ostatnio jego nazwisko pojawiło się w jednej z odtajnionych notatek Agencji Wywiadu dotyczących spotkania biznesmena Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem. Według niej, prowadzący interesy m.in. w Rosji Marek D. miał negocjować z Janem Kulczykiem odkupienie posiadanych przez niego akcji PKN Orlen. Łódzka prokuratura apelacyjna prowadzi wspólnie z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego śledztwo związane ze spotkaniem Kulczyk-Ałganow.
W płatnym ogłoszeniu zamieszczonym w prasie Jan Kulczyk podkreślił, że stanowczo dementuje zawartą we wspomnianej notatce informację, jakoby "prowadził rozmowy z Panem Markiem D. w sprawie sprzedania mu pakietu akcji PKN Orlen, do tego po drastycznie zaniżonej cenie". "Stwierdzenia te są nieprawdziwe. Nie prowadziłem z Panem Markiem D. rozmów handlowych na ten ani na żaden inny temat. Pomysł rzekomego sprzedania akcji za ułamek ich wartości giełdowej uznaję za absurdalny" - napisał.