PolskaPracownicy szpitala odpowiedzą za poparzenie noworodka

Pracownicy szpitala odpowiedzą za poparzenie noworodka

Pięć osób z personelu krakowskiego szpitala ponownie stanie przed sądem w procesie o poparzenie trzydniowej dziewczynki wadliwą lampą do fototerapii.

30.01.2007 | aktual.: 30.01.2007 15:27

Na skutek apelacji prokuratury i rodziców dziecka, sąd w wydziale odwoławczym uchylił wyrok uniewinniający i skierował sprawę do ponownego rozpoznania - poinformowano w sądzie. Sąd drugiej instancji wskazał na niekonsekwencje w opiniach biegłych i zeznaniach świadków, które były coraz korzystniejsze dla oskarżonych.

Do wypadku doszło w październiku 1999 r. na oddziale noworodków i wcześniaków szpitala im. Żeromskiego w Nowej Hucie. W trakcie zabiegu fototerapii trzydniowej dziewczynki lampa do naświetlania pękła i zraniła dziecko gorącymi odłamkami szkła. Doszło także do poparzenia 20% ciała dziecka.

Prokuratura ustaliła, że lampa miała nieprawidłową osłonę, uniemożliwiającą prawidłową pracę wentylatora i powodującą powstawanie naprężeń w szklanym filtrze, który w rezultacie pękł. Ponadto - na podstawie opinii biegłych - zakwestionowała celowość poddawania noworodka zabiegowi fototerapii.

Przed sądem stanęli wicedyrektor szpitala do spraw techniczno- eksploatacyjnych Krystyna S., kierownik warsztatu sprzętu medycznego Paweł U. oraz konserwator sprzętu Krzysztof Ż. Zarzucono im niedopełnienie obowiązków i dopuszczenie do eksploatacji niesprawnej lampy, przez co narazili pacjentów szpitala na niebezpieczeństwo utraty życia oraz zdrowia i nieumyślnie doprowadzili do wypadku.

Pielęgniarce na oddziale noworodków i wcześniaków Ewie B. zarzucono niedopełnienie obowiązków i niezachowanie wymaganej staranności, gdyż nie zgłosiła lekarce dyżurnej braków w wyposażeniu sprzętu; niewłaściwie założyła filtr, przez co pogorszyła pracę lampy; i nie sprawowała nadzoru nad zabiegiem.

Lekarce dyżurnej Renacie L. prokuratura zarzuciła, że bez badań dziecka błędnie zaleciła leczenie fototerapią, niezgodnie z zasadami poleciła umieszczenie dziecka w łóżeczku, a nie w inkubatorze, który chroniłby je, i nie kontrolowała przebiegu leczenia.

Oskarżeni ani w śledztwie, ani przed sądem nie przyznali się do winy. Prokurator domagał się ich skazania, jednak Sąd Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty w marcu 2005 r. uniewinnił oskarżonych. Uznał, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego między wypadkiem a działaniem pięciorga oskarżonych. Stwierdził, że winę za wypadek ponoszą konstruktorzy lampy i osoby, które dopuściły ją do eksploatacji.

Z wyrokiem uniewinniającym sądu pierwszej instancji nie mogli się pogodzić rodzice dziecka. Razem z prokuraturą odwołali się od wyroku uniewinniającego. Jak mówili PAP, ich córka wymaga rehabilitacji i operacji plastycznych w przyszłości.

W osobnym procesie domagali się odszkodowania od szpitala. W październiku 2005 roku Sąd Apelacyjny zasądził na rzecz dziecka 120 tys. zł zadośćuczynienia i blisko 10,5 tys. zł odszkodowania, przyznał także dziecku 350-złotową rentę miesięczną.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)