Pracownicy stadniny w Janowie Podlaskim pilnują bramy. Nie wpuszczą nowej prezes
Kolejne perturbacje w państwowej stadninie koni w Janowie Podlaskim. Pracownicy sprzeciwili się decyzji o powołaniu nowej prezes, z którą "nie wyobrażają sobie współpracy". Zablokowali wjazd do stadniny i zapowiadają, że okoliczni mieszkańcy mają ich wesprzeć w razie potrzeby.
- Spędziliśmy całą noc przy bramie - mówi Wirtualnej Polsce jeden z pracowników stadniny w Janowie Podlaskim. - Nie chcemy wpuścić do środka osoby powołanej na prezesa. Czekamy na rozmowy z przedstawicielami Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa - dodaje.
Brama wjazdowa do stadniny jest w tej chwili zablokowana. Wywieszono na niej biało-czerwone flagi oraz baner z napisem: "Sztuka w muzeum na półce, a nie w naszej spółce". Wartę przez całą noc pełnili przy niej wyznaczeni pracownicy. Protest ma być kontynuowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Dzisiaj otrzymaliśmy zapewnienie od społeczności lokalnej, że jeżeli sytuacja będzie się rozwijać niekorzystnie, to mamy ich poparcie. Przyjdą liczną grupą - dodaje jeden z pracowników stadniny w rozmowie z Wirtualną Polską.
Bomba wybuchła w poniedziałek. Wtedy okazało się, że prezesa Lucjana Cichosza ma zastąpić Hanna Sztuka, dotychczasowa prezes innej państwowej stadniny koni - w Białce.
Jak podaje "Dziennik Wschodni", to już szósta zmiana od 2016 roku, gdy Agencja Nieruchomości Rolnych zwolniła doświadczonego i zasłużonego prezesa Marka Trelę.
Pracownicy liczyli, że nowym prezesem zostanie dotychczasowy wiceprezes Przemysław Bartoszek, którego kompetencje oceniają bardzo wysoko. Tak się jednak nie stało. Nominację dostała Hanna Sztuka.
- Pracownicy nie wyobrażają sobie współpracy z tą panią - mówi nam anonimowo jeden z pracowników stadniny w Janowie Podlaskim.
W liście skierowanym do dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, określają ją jako osobę "kontrowersyjną, która w świecie hodowców koni czystej krwi arabskiej jest powszechnie uznana za osobę, która nigdy nie kierowała się dobrem objętych przez siebie jednostek a raczej własnym interesem".
Jak mówi nasz informator, pod listem do dyrektora KOWR podpisała się solidarnie cała załoga obecna w pracy. Pracownicy proszą o rozmowy i zmianę decyzji.
Bądź na bieżąco z wydarzeniami w Polsce i na wojnie w Ukrainie, klikając TUTAJ